14. Więc rozerwij mnie na strzępy i zrób to jeszcze raz jutro.

2.1K 90 0
                                    

Kate’s POV:

            Co ja najlepszego zrobiłam? Już kilka minut po głośnym wyjściu Justin’a, siedziałam zapłakana na łóżku. Łzy spływały kaskadami po moich bladych policzkach, a ja miałam nadzieję, że chociaż przez chwilę ukoją mój ból.

            Kolejny raz dałam się omotać przez wspomnienia, które na dobrą sprawę są już jedynie nimi. On nigdy nie wróci, a ja powinnam zacząć żyć dalej. W tym momencie to zabrzmiało pewnie zupełnie absurdalnie i śmiesznie, ale marzyłam, by częścią mojej przyszłości był Justin. Szkoda tylko, że przed chwilą go wyrzuciłaś. Moja podświadomość syczała zawzięcie. Pociągnęłam nosem,  zagubiona we własnych uczuciach.

            Zdarzenia z ostatnich dni obróciły się przeciwko mnie, mimo, że przyjechałam tu, by właściwie poprawić swoje życie.  Z jednej strony przyzwyczaiłam się, że nigdy nie jest tak jak bym chciała, a z drugiej – gdzieś głęboko we mnie siedzi totalna marzycielka, wierząca, że szatyn nadal mnie pragnął. 

            - Czemu ja mam takiego skurwiałego pecha? – Warknęłam sama do siebie, uderzając pięściami w pościel. Omiotłam pokój zimnym spojrzeniem, zauważając coś dziwnego na podłodze. Wygięłam się do przodu, by złapać spory kawałek materiału. Bluza Justin’a, której nie zdołałam oddać. Uśmiechnęłam się, obejmując męskie ubranie i układając je na poduszce. Już po chwili leżałam wtulona w ciuch, wspominając wczorajsze wydarzenia. Dawno nie czułam się tak potrzebna i doceniona jak wczoraj. Gdy ciało chłopaka było blisko, a jego język lawirował we mnie, czułam, że dotykam nieba, jednak jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zepsułam. Może to jakiś nawyk? Jedyne, czego byłam pewna w tamtej chwili to tego, że chciałam, by Justin wrócił. Musiałam z nim porozmawiać i chociaż spróbować mu to wytłumaczyć.

            Wszystko tak nagle na mnie spadło. Uczucie, którym go darzę jest o wiele słabsze od tego, co czułam do James’a, a jednak pozwala mi zapomnieć. To jest tak cholernie mylące. Leżąc w fałdach pościeli czułam się jak nastolatka z problemami sercowymi, gdy tak naprawdę starałam się wszystko uporządkować. Chaos nigdy mi nie sprzyjał, a teraz spowodował wiele szkód. Przypomniał mi się ból, który tkwił w karmelowych oczach chłopaka, dzisiaj rano. To wszystko było i jest moją winą.

Justin’s POV:

            Kiedy wyszedłem z apartamentu, poczułem, że muszę odreagować. Będąc w swoim pokoju wyjąłem telefon i pośpiesznie wystukałem numer Kimberly. Bez względu na to jak bardzo jest ona irytująca, zawsze mi pomoże, a w tamtym momencie potrzebowałem wsparcia jak nigdy wcześniej. 

            Przyłożyłem urządzenie do ucha, słysząc sygnał. Po trzecim w końcu odebrała.

            - Czego potrzebujesz, Justin? – Usłyszałem jej znużony głos. 

            - Czy jak do ciebie dzwonię to zawsze muszę czegoś chcieć? – Odpysknąłem, śmiejąc się.

            - Tak – odpowiedziała bez zastanowienia.

            - Masz czas?

            - Dla ciebie zawsze. Powiedz mi tylko gdzie i za ile? – Uwielbiałem jej bezpośredniość. 

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz