015. Gdziekolwiek, byle w górę.

1.1K 62 1
                                    

Kate's POV:

Nim się obejrzałam siedziałam już na tylnym miejscu w samochodzie Zaca. Po przykrym doświadczeniu z kasyna, balanga wydawała się całkiem fajnym odreagowaniem. Z uśmiechem wpatrywałam się w nocny krajobraz za oknem pojazdu.

- Austin się ucieszy – zaszczebiotała Patricia, poprawiając swoje włosy.

- Będzie tam? - Spytałam, z niesmakiem przypominając sobie nasze poprzednie spotkanie. To, kiedy wlazłam mu do łóżka.

- Taa, po ostatnim razie ciągle o tobie gadał – zaśmiała się, obracając się do mnie twarzą.

- Nie dziwię mu się – odezwał się nasz kierowca, ale gdy tylko blondynka zgromiła go wzrokiem zamilkł, a na jego twarz wpełzł rumieniec.

- O jezu – jęknęłam, przeczuwając, że jeśli Austin mnie zobaczy to nie da mi spokoju.

- Dokładnie tak – stwierdzili razem, na co posłałam im tylko wątły uśmieszek.

Reszta podróży przebiegła w ciszy.

Ściskając w dłoni telefon, myślałam o Megan i jej „odwiedzinach”.

Co mam zrobić, żeby dała mi wreszcie spokój?

Justin's POV:

- Oszalałeś, prawda? - Odpowiedział James.

Staliśmy naprzeciwko siebie, tuż przed wejściem do domu.

- Tak, na punkcie Kate i zrobię wszystko, by ją ochronić, nawet jeśli ma to oznaczać, że będę musiał ją tobie oddać. - Ledwo udało mi się to wypowiedzieć przez ściśnięte gardło. Wiedziałem jednak, że to prawda. Wolę żeby nie była ze mną, zapewniając jej tym bezpieczeństwo.

- Mówisz serio?

Nie, nie mogę poddać się tak łatwo.

Nie rób tego Justin...

- Mam pomysł – stwierdziłem, przecierając dłonią brodę.

- Oboje jesteśmy w punkcie wyjścia, każdy z nas ma równe szanse. Co ty na to, żeby zawalczyć? Którego wybierze to jej sprawa, a drugi nie będzie się wtrącał – zaproponowałem, a kiedy zobaczyłem w jego oczach charakterystyczny błysk już wiedziałem jaką decyzję podjął.

Kamień spadł mi z serca.

Wiedziałem przecież, że Kate mnie kocha i nic tego nie zmieni.

Uśmiechnąłem się.

Kate's POV:

- Boże, nie wierzę, że tu jestem – jęknęłam, wypijając już czwartego z kolei drinka. Całe szczęście, że siedziałam na kanapie z Zaciem i Patricią, bo inaczej albo zgubiłabym się w tłumie, albo po prostu zaliczyła zgona.

- Będziesz tu tak siedzieć czy wreszcie zaczniesz się bawić? - Spytała wrednie blondynka. Przypomniało mi się dlaczego miałam jej dość i z jakiego powodu zakończyłam naszą przyjaźń.

- Czekam na Austina, kochanie – wiedziałam, że to ją zdenerwuje. W końcu to jej kuzyn.

- O, twój książę chyba już idzie – odpowiedział Zac, najwyraźniej chcąc uniknąć sprzeczki między nami. Uśmiechnęłam się słodko, bojąc się odwrócić głowę. Nie chciałam go tu. Miałam cichą nadzieję, że ominę to spotkanie w jakiś magiczny sposób.

Bo w końcu... co z tego, że to jego dom?

Nie peniaj Kate.

3

You part of me.Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα