017. To będzie trwać wiecznie.

1.2K 74 4
                                    

Justin's POV:

- I nie stracisz – powiedziałem, głaszcząc ją uspokajająco po plecach. Ciało dziewczyny drżało, a z jej gardła wydobywało się łkanie. Wiedziałem, że było to dla niej traumatyczne przeżycie. Jedyne czego chciałem w tamtej chwili to być przy niej, wspierać ją całym sercem.

- Tak cholernie ci dziękuję – usłyszałem kobiecy szept, który na moment zamroził mi krew w żyłach. Uśmiechnąłem się, czując jak mury, które między sobą stworzyliśmy, wreszcie wykruszają się. 

- Nie masz za co – przyznałem, napawając się bliskością Kate. Tyle musiałem czekać, by znów mieć ją w ramionach, by znów móc poczuć jej zapach. - Chodźmy stąd – zaproponowałem cicho, nie przestając jej do siebie tulić.

- Dobrze – musnęła moje ucho ustami, przez co o mały włos nie jęknąłem. Brakowało mi jej cholernie. Ułożyłem ręce tak, by bez przeszkód móc unieść ją w ten typowy ślubny sposób. Zachichotała, a chwilę później na jej policzkach pojawiły się rumieńce. 

- Kocham cię – powiedziałem, idąc z nią na dół. - Wiesz, że to się nigdy nie zmieniło, prawda? - Spytałem, kiedy milczała. Chwyciłem ją mocniej, spojrzeniem upewniając się, że o nic się nie potknę. Dopiero po chwili ciszy, którą przerywały jedynie moje kroki, spostrzegłem, że Kate znowu zaczęła płakać.

- Ej, ej, nie płacz mała – dotarliśmy do kuchni, gdzie mogłem ją wreszcie usadzić na krześle. Palcem wskazującym uniosłem jej brodę do góry, dzięki czemu mogłem zajrzeć w głąb jej zaszklonych oczu. - Co się dzieje? 

- Po prostu.. - za wszelką cenę starała się na mnie nie patrzeć, jednak skutecznie ją unieruchomiłem.

- Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? - Jeśli potrzebowała w tamtej chwili zapewnienia, to go dostanie. Otrzyma ode mnie wszystko, czego zapragnie, bo tak cholernie ją kocham.

- Ja po prostu.. źle mi z tym jak cię potraktowałam. Ufałeś mi i byłeś ze mną, mimo moich wad, a ja tak po prostu cię zostawiłam. - Uspokoiła się na tyle, by móc wreszcie ze mną porozmawiać.

- Kate..

- Daj mi skończyć – głos jej drżał. Była zrozpaczona, ale udawała odważną i wytrwałą. - Cholernie cię kocham, Justin. Wreszcie dotarło do mnie, że bez względu na wszystko nie mogę bez ciebie żyć – tym razem ona dotknęła mojego policzka dłonią. Byłem w szoku. 

- I mogę teraz wyjść na idiotkę, prosząc cię o przebaczenie po tym wszystkim, ale czy możemy spróbować jeszcze raz? - Żadna mądra odpowiedź nie przychodziła mi do głowy, więc nie mówiąc nic po prostu ją pocałowałem. Namiętnie, głęboko i gorąco. Nasze spragnione usta szybko reagowały, poddając się sobie nawzajem. Zagryzłem jej dolną wargę, próbując zapamiętać każdy jej ruch. Wreszcie ją miałem przy sobie, tam gdzie jej miejsce.

- Przestań – zaśmiałem się cicho, odsuwając się od niej. Spojrzała na mnie zaskoczona i natychmiast posmutniała.

- Ej, ej, chodzi mi po prostu o to, że zaraz nie będę się mógł powstrzymać – wskazałem sugestywnie na swoje spodnie, w których widoczne było wybrzuszenie.

- Może nie chcę, byś się powstrzymywał? - Skomentowała tak cicho, że przez moment myślałem, że się przesłyszałem.

- Nie możemy tego zrobić – delikatnie dotknąłem jej rumieńca, wpatrując się w zawstydzone spojrzenie dziewczyny. Kate zagryzła wargę, nie wiedząc nawet jak na mnie to działa.

- Cholera jasna – i nim się obejrzałem, znowu naparłem na jej drobne ciało. Czułem jak się uśmiecha, kiedy moje dłonie znalazły się w jej mokrych włosach.

You part of me.Where stories live. Discover now