026. Poprzez ogień rodzimy się na nowo.

996 55 15
                                    

Justin's POV:

- Córciu, zbudź się, błagam. Kochanie... - To były ostatnie słowa, które usłyszałem, zanim wyszedłem z pokoju szpitalnego. Kate znowu tu trafiła i zdążyła być już raz reanimowana. Ja, jej matka, Kim i James od dwóch dni nie ruszyliśmy się poza teren obiektu, by razem wspierać się w tych trudnych chwilach. Nie było innej możliwości. Moja ukochana musiała wyzdrowieć.

- Doktorze Dollet – zaczepiłem starszego mężczyznę w kitlu, przechodzącego przez korytarz. W dłoni trzymał teczkę, w której treść był zaczytany. Spojrzał na mnie zaciekawiony. Bystrość, wypełniająca jego oczy była dla mnie porażająca.

- Słucham, młody chłopcze? - Zatrzymał się. Czułem jak jego niebieskie oczy analizują moją postać. Musiał mieć mnie naprawdę dość.

- Ja znowu w sprawie Kate.

- Ahh, to ta moja młoda pacjentka? Z uszkodzoną zastawką serca? - Pytał, chociaż oboje wiedzieliśmy, że tak, bo tylko o nią pytałem. Bezustannie. Przytaknąłem, przełykając ślinę. Nienawidziłem faktu, że akurat ona musiała być tak poważnie chora.

- W rzeczy samej. Może mi doktor powiedzieć dlaczego ona nadal nie odzyskała przytomności?

- Podaliśmy jej silne leki tuż po odzyskaniu oddechu i miarowego bicia serca. Właśnie dostałem wyniki badań. Muszę powiedzieć, że...

- Niech pan poczeka, pójdę po resztę rodziny, żebyśmy wszyscy mogli to usłyszeć, dobrze? - Według ekipy szpitalnej jestem narzeczonym Kate. Inaczej nie dopuściliby mnie do niej. Bez czekania po prostu wróciłem do pokoju, zabierając stamtąd roztrzęsioną matkę, Kim i zaspanego Jamesa. Mój przyjaciel nie spał odkąd dziewczyna trafiła do szpitala. Ja zresztą też nie. Oboje wyglądaliśmy jak obraz nędzy i rozpaczy z wielkimi worami pod oczami.

- Pełen komplet – skomentowałem, zatrzymując się przed lekarzem.

- Po raz kolejny mówię, że właśnie dostałem wyniki Kate i nie wyglądają za ciekawie. Powiedziałbym, że nawet...

- Niech pan nie przeciąga, panie doktorze – szepnęła rozgoryczona kobieta. Martwiła się o córkę, mimo że ostatnio się ze sobą nie kontaktowały. Od razu po dotarciu tu powiadomiłem ją. Prawie natychmiast zarezerwowała lot i kilka godzin później była na miejscu, z nami. Jej oczy tamtego dnia były mętniejsze, a skóra na twarzy bledsza niż zwykle. Zmarszczyłem czoło. Dopiero w szpitalnym korytarzu, podczas rozmowy z doktorem dostrzegłem jak zmarniała.

- Katherine potrzebna będzie operacja – stwierdził lekarz, przerzucając wzrok kolejno na każdego z nas. - Jej zastawka jest w opłakanym stanie, ale oprócz tego ma problem z prawą komorą serca. Powinna się na dniach obudzić, ale nie przeżyje długo bez nowego serca.

Wszyscy zamilkliśmy.

Każdy z nas wiedział, jak trudne jest pozyskanie tego organu.

Prawie natychmiast spojrzałem kątem oka na matkę Kate.

Zamknęła na chwilę powieki, by po chwili wybuchnąć głośnym płaczem. Atmosfera między nami jeszcze bardziej zgęstniała od nadmiaru smutku i goryczy.

James obrócił się na pięcie i wybiegł.

Kim chwyciła moją dłoń.

- Biegnij za nim, ja się zajmę mamą Katie. - Jak dobrze, że moja przyjaciółka była tam z nami. Nie wiem czy poradziłbym sobie z emocjami, gdyby jej zabrakło.

Przytaknąłem głową w stronę lekarza, na znak pożegnania i tak jak radziła blondynka, podążyłem za przyjacielem.

Na całe szczęście nie uciekł za daleko.

You part of me.Kde žijí příběhy. Začni objevovat