03. Teraz niebo to nasz punkt widzenia.

3K 127 7
                                    

           Włosy miałam już suche, więc bez przeszkód mogłam je związać w koczek.Makijaż skończyłam przed chwilą, a teraz musiałam zmierzyć się z największym problemem każdej kobiety. W co ja mam się ubrać? Z walizki wyjęłamgranatowe jeansy i bluzkę z Iron Maiden. W torebce z dodatkami odnalazłam kilka łańcuszków, zegarek, a na samym dnie lenonki. Pośpiesznie się przebrałam. Do małej, czarnej torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Stanęłam przed lustrem przy drzwiach, by jeszcze raz nałożyć błyszczyk na usta. Zastanawiacie się pewnie czy zgodziłam się na spotkanie z Justin'em. Tak, idę z nim na spacer. Tak, oszalałam. Wiem to. Zamknęłam apartament i ruszyłam w stronę windy. Bałam się. Przyjechałam do tego miasta, by przekonać James'a do powrotu. Byłam w stanie przebaczyć mu zdradę, byleby wyjechał ze mną. Nie miałam pomysłu, co mam zrobić, by znaleźć jakiś trop. Wchodząc do holu, obiecałam sobie, że poszukiwania rozpocznę jutro. Zatrzymałam się na środku chodnika, by sprawdzić godzinę na telefonie, gdy czyjeś ręce znalazły się na moim brzuchu.

           - Cześć - usłyszałam i poczułam ciepły oddech chłopaka na moim karku. Wstrzymałam oddech.

           - He.. heej - wyjąkałam. Justin rozluźnił uścisk, dzięki czemu mogłam się odsunąć i obrócić twarzą do niego. O kurczę. Wyglądał nieźle. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego palców, które właśnie wsunął we włosy i pociągnął za końcówki. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.  Uśmiechnął się do mnie. Czyli nie wyglądałam tak najgorzej? Szatyn nie potrafił powstrzymać śmiechu, a do mnie dotarło, że zapytałam się o to na głos.

           - Wyglądasz pięknie. Możemy już iść? - Opanował swój uroczy chichot. Przytaknęłam głową, na co on od razu się zbliżył i znów objął moją talię. Ruszyliśmy wzdłuż przecznicy.

           - Wszystko okej? - Szepnął mi do ucha, wsuwając nos w moje włosy. Czułam się nieswojo. Dopiero, co się poznaliśmy, a on pozwalał sobie na za dużo. Nie odpowiedziałam.

           - Zachowujesz się jakby nigdy żaden facet cię nie dotykał - puścił mnie i schował dłonie do kieszeni, tak, że kciuki wystawały.

           - Masz jeszcze coś do powiedzenia? - Uśmiechnęłam się bezczelnie, mając przemożną chęć uderzenia go w twarz.

           - Obrazisz się na mnie? Bardzo dojrzale - zaśmiał się sarkastycznie, a ja czułam jak wrę. Nasz spacer niedawno się zaczął, a on już mnie irytuje.

           - Przez cały czas masz zamiar być takim dupkiem?! - Warknęłam głośno. Przechodnie spojrzeli na nas wzrokiem pełnym dezaprobaty. Czułam, że tracę czas.

           - Co powiedziałaś? - Spytał Justin, a jego wcześniej karmelowe oczy pociemniały. Właśnie dotarliśmy na plażę. Słońce było coraz niżej na niebie. Zdjęłam buty, wzięłam je do ręki i ruszyłam po piasku.

           - Nic nie mówiłam - stwierdziłam cicho, mając nadzieję, że chłopak sobie odpuści. Jego ton mnie przeraził.

           - Jak mnie nazwałaś? - Justin spojrzał na mnie, a z jego twarzy nie potrafiłam nic wyczytać. 

           - Ty już dobrze wiesz – odpysknęłam i przyśpieszyłam by, chociaż na chwilę go wyprzedzić. Nie spodziewałam się tego, co zrobił. On tak po prostu podszedł, stanął naprzeciwko mnie i przerzucił sobie moje ciało przez ramię. Nie czułam się upokorzona. Ja byłam wściekła. Wyrywałam się i biłam go pięściami, mając nadzieję, że mnie puści. Nic to jednak nie pomagało, zważywszy na jego siłę.

           - Powiesz to w końcu? - Zaśmiał się i podrzucił mnie trochę, by było mu wygodniej. Warknęłam na niego i zaczęłam krzyczeć, sądząc, że ktokolwiek nas usłyszy. Niestety nikogo w pobliżu nie było.
           - Czyli jednak jesteś gwałcicielem mordercą? - Zaśmiałam się, próbując go zdekoncentrować. Mimo wszelkim próbom, nie puścił mnie. 

You part of me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz