14. Więc rozerwij mnie na strzępy i zrób to jeszcze raz jutro.

Start from the beginning
                                    

            - Ten sam bar, co zawsze. Będę tam za trzydzieści minut – stwierdziłem i bez pożegnania wcisnąłem czerwoną słuchawkę. Przeczesałem włosy dłonią, czując dziwne ukłucie w ciele. Nie wiedziałem, co teraz robi Kate, ale miałem cichą nadzieję, że nie myśli o James’ie. 

            Wziąłem zimny prysznic, chcąc się odświeżyć po wczorajszej nocy. Bez względu na to, co zdarzyło się rano, zdobyłem coś, o czym marzyłem. Dziewczyna nie była pijana, a i tak mi zaufała. Uśmiechnąłem się, będąc pewnym, że jeszcze wszystko się ułoży… Chociaż na jakiś czas. 

            Przebrałem się szybko, a przed samym wyjściem założyłem kapelusz i okulary.  Miałem jeszcze jakieś piętnaście minut, ale Kim się pewnie spóźni, jak zwykle zresztą.

            Po kwadransie stałem przed budynkiem, w którym byłem ostatnio razem z Kate. Do tej pory pluję sobie w brodę, że miała szansę porozmawiać z tym barmanem. Gdyby nie on, to wszystko może potoczyłoby się inaczej. 

            Przeszedłem przez próg, czując ulgę. Ludzi nie było dużo, a zapach nie był jeszcze tak bardzo przesiąknięty alkoholem. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i wyciągnąłem jednego. Już po chwili dym dostał się do moich płuc, rozluźniając moje mięśnie. Zamówiłem piwo, stukając palcami o kontuar. Gdy otrzymałem kufel, przeniosłem się na kanapę w głębi lokalu. 

            Wrzuciłem pet do popielniczki, leżącej na stoliku. Chciałem cały dzień spędzić pośród tych przesiąkniętych smrodem ścian. To jedno z niewielu miejsc, w których mogłem się rozluźnić. Upijając coraz to kolejne porcje napoju, czułem oddalającą się złość. 

            Kufel był w połowie opróżniony, gdy drzwi baru otworzyły się z trzaskiem, a ja już wiedziałem, kto przyszedł. Stuk obcasów dotarł do moich uszu, a po chwili stanęła przede mną blondynka o śniadej skórze. Posłała mi ciepły uśmiech i tak po prostu się dosiadła.

            - Cześć – powiedziała, odrzucając swoją torebkę. Jej palce ozdobione długimi tipsami strzeliły na barmana, który prawie natychmiast podszedł.

            - Więc? Co się stało? – Spytała, gdy blondyn odszedł z zamówieniem. 

            - Pamiętasz Kate? Wspominałem ci o niej kiedyś – zacząłem odważnie. 

            - Wspominałeś? Żartujesz sobie ze mnie? Gdy ostatnio byliśmy na mieście nie potrafiłeś się zamknąć i ciągle o niej napieprzałeś – uderzyła mnie żartobliwie w ramie, a jej perlisty śmiech rozniósł się po lokalu. Nie byłem w stanie oderwać wzroku od jej szerokiego uśmiechu.

            - Taaa, może – odpowiedziałem, uśmiechając się blado.

            - No i co z nią? – Znów skupiła się na mnie, patrząc głęboko w moje oczy. Odsunąłem się trochę, schylając nad naczyniem z brązowym napojem. Wpatrywałem się przez chwilę w pianę, by po chwili znów się odezwać.

            - James, on znowu się stał – nie potrafiłem zatrzymać goryczy, która rozpływała się po moich słowach. – Ona nie potrafi o nim zapomnieć. Wszystko było wczoraj wspaniale, nawet pozwoliła… - Zacząłem, ale dziewczyna mi przerwała.

            - Błagam, oszczędź mi szczegółów.

            - Dzisiaj rano, po wyjściu spod prysznica nawet nie dała mi się dotknąć  - westchnąłem głęboko, łapiąc się za głowę. – Czułem jak w tamtym momencie rozerwałem się na pół. Ona jest tak bardzo myląca – zniżyłem swój głos, a gdy zauważyłem rozbawioną twarz blondynki, zamilkłem.

You part of me.Where stories live. Discover now