Epilog v2

575 14 1
                                    

Surprise haha

Pewnie nikt się nie spodziewał kolejnej części

(So did i)

Aleee

Postanowiłam zrobić jeszcze reakcję Petera na śmierć głównej bohaterki. Hope you'll enjoy it!

Tak aj em always tak pierdoling raz po inglisz raz po polish

Tony's POV

Tydzień po okropnym zdarzeniu, wreszcie się obudził dzieciak. Nie przyjmie tego dobrze. W mediach już pełno jest o tym artykułów. Wszyscy podziwiają Susan. Została nazwana bohaterką stulecia. Dzisiaj mam iść do jej szkoły razem z mrożonką i wygłosić jakąś przemowę.

- Gdzie ja jestem? Co się stało? - gwałtownie podniósł się z łóżka.

- Spokojnie, byłeś w krótkiej śpiączce - powiedziałem.

- Gdzie jest Susan? Była tutaj? - zapytał.

- To ona ci uratowała życie, oczywiście, że tu była - oznajmiłem, wiedząc, że zaraz będzie musiał się dowiedzieć o jej śmierci.

- Gdzie teraz jest? - popatrzył mi prosto w oczu z nadzieją na zobaczenie jej. Nie miałem serca, żeby mu to powiedzieć. Zobaczyć jak się załamie. Po prostu wyszedłem z sali. Poszedłem do salonu, gdzie siedziała reszta drużyny. Poprosiłem, żeby ktoś inny poinformował dzieciaka co tu się stało. Po chwili Parker przyszedł do salonu i zaczął się na mnie dziwnie patrzeć. Rogers wstał i do niego podszedł. Widziałem, że też nie chciał tego robić.

- Susan nie żyje - oznajmił, a młodego zamurowało. Chwilę stał bez ruchu.

- Tak po prostu daliście jej umrzeć? Niewinnej szesnastolatce, która nigdy nie mogła mieć normalnego życia - miał łzy w oczach.

- Nic nie mogliśmy poradzić, nam też jest cholernie przykro, uwierz mi - rzekłam.

- Czemu akurat ona? - zaczęły mu lecieć łzy po policzkach. W jego oczach było widać oznakę, że cierpi, ale aż tak tego po sobie nie dawał znać. Podszedłem do niego i go przytuliłem. Sam tego potrzebowałem. Zwykle robiłem to z Susan.

- Chodź, idziemy do waszej szkoły - poszedłem w stronę wyjścia. Steve z Peterem poszli za mną. Zjechaliśmy windą do garażu. Weszliśmy do jednego z moich cudownych aut i odjechaliśmy. Przy mojej szybkiej jeździe, na miejscu byliśmy po pięciu minutach. Na wstępie zrobił się ogromny tłum. Dzieciaki były podekscytowane tym, że mają w szkole superbohaterów. Jakiś mężczyzna się przecisnął i powiedział, że jest dyrektorem i mamy iść za nim. Poszliśmy prawdopodobnie do jego biura, bo nie było to duże pomieszczenie.

- Nie spodziewałem się, że jeden z uczniów naszej szkoły może być superbohaterem na skalę Avengers - spojrzał na Parkera.

- Chłopak ma po prostu talent. Teraz proszę mi powiedzieć co dokładnie mamy zrobić? - rzekłem.

- Zapraszam za mną, na sali gimnastycznej będziecie odpowiadać na pytania związane z córką Kapitana i nie tylko - wyszedł z tego pokoju i poszedł długim korytarzem do wielkiej sali. Byli tam jacyś reporterzy, uczniowie i sporo dorosłych. Młody wydawał się być trochę zestresowany.

- Niedługo do tego przywykniesz - objąłem go ramieniem i zaczęły się pytania.

- Dlaczego pan wybrał takiego lamusa na Avengera? - zapytał jakiś chłopak.

- Słuchaj młody, nie waż się go obrażać w mojej obecności - odpowiedziałem. Dzieciak był dla mnie jak syn.

- Jak udało wam się pokonać Thanosa, Mysterio i Venoma? - odezwał się jeden z reporterów.

- Wszystko dzięki Susan - oznajmił Rogers.

- Jak to możliwe, że tak młoda dziewczyna miała najlepsze plany z was wszystkich? - spytał.

- Od zawsze miała talent.

- Proszę streścić wszystkie akcje z tą niesamowitą szesnastolatką - powiedział.

- Pewnego dnia Susan zobaczyła w telewizji, że w centrum są kosmici - zacząłem. - Polecieliśmy tam jak najszybciej się dało. Pewien bóg z Asgardu, jej przyjaciel, miał z nimi do czynienia. Okazało się, że szukają kamieni nieskończoności, czyli bardzo niebezpiecznej rzeczy. Susan z Doktorem Strangem polecieli w kosmos. Ona udawała wspólniczkę Thanosa. Przy okazji nas informowała o wszystkim. Zdobyli wszystkie kamienie, ja je zniszczyłem i umarłem. Potem Susan za pomocą swoich mocy przywróciła mnie z powrotem i w konsekwencji zniknęła na tydzień. Potem wróciła i wszystko skończyło się dobrze.

- Można ją nazwać największą bohaterką - oznajmił.

- Zgadzam się w stu procentach - powiedziałem.

| 612 słów |

Wiem że raczej za dużo to do waszego życia nic nie wniosło ale czułam się zobowiązana zrobić reakcje Petera która i tak była dziwna ale ok XDD

Hope For Love | AvengersUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum