Rozdział 39

498 22 4
                                    

Podróż na lotnisko zajęła nam około pół godziny. Gdy już weszliśmy do budynku, czekaliśmy na odprawę. Kiedy już u wszystkich proces się zakończył, czekaliśmy na wejście do samolotu.

***

Zajęłam miejsce obok Petera, ponieważ mu to obiecałam. Stwierdziłam, że napiszę do taty. W końcu po ostatnich przeżyciach, wiem, że w kosmosie jest zasięg.

Słoneczko
Hej tato, jak wyjazd?

Człowiek z tarczą
Jak narazie wszystko okej, a jak tam?

Słoneczko
Też dobrze, Asgard ci się spodoba!

Człowiek z tarczą
Wierzę ci na słowo, jeszcze raz baw się dobrze!

Słoneczko
Wy też! ❤️

- Z kim tam piszesz? - Parker zaglądał w mój telefon.

- Zazdrosny jesteś? - spytałam.

- Ja? Nieee - stwierdził.

- No wiesz, piszę z takim mega przystojniakiem - oznajmiłam.

- Co? Pokaż mi go! - wyrwał mi telefon z ręki i zaczął sprawdzać wiadomości.

- No jasne, że jesteś zazdrosny. Ten przystojniak to mój ojciec, debilu - zaśmiałam się i odebrałam moją własność.

- No może trochę jestem zazdrosny - mruknął.

- Przecież wiem - rozczochrałam mu włosy.

Przez cały lot oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy się i trochę spaliśmy. O dziwo nie było nudno. Wylądowaliśmy w Wenecji po ponad ośmiu godzinach.

***

Kiedy wszyscy już byli zakwaterowani w swoich hotelowych pokojach, poszliśmy na zwiedzanie miasta.

- Dobrze dzieciaki, więc macie teraz dwie godziny czasu wolnego. Jakby coś się stało, możecie zwracać się do pana Harringtona. Ja muszę załatwić ważną sprawę. Susan i Peter idą ze mną - stwierdził doktorek, po czym wszyscy się rozeszli, a ja z Parkerem poszliśmy za nim.

| 235 słów |

Hope For Love | AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz