Rozdział 40

493 20 1
                                    

- Czemu nie możemy zwiedzać miasta z innymi? - zapytałam.

- Fury kazał mi, wziąć was, żeby coś ustalić - stwierdził.

- Okej, to gdzie my w ogóle idziemy? - rzekłam.

- Do hotelu. Tam połączymy się z nim online. - powiedział.

Kiedy doszliśmy do pokoju doktorka, zaczął włączać laptopa. Na ekranie pojawiło się przychodzące połączenie od dobrze znanego mi, czarnoskórego szefa S.H.I.E.L.D. Stephen od razu je odebrał.

- Witajcie, jak wiecie jesteście jak narazie jedynymi obrońcami planety - zaczął Nick. - Chciałem wam powiedzieć, że jeżeli cokolwiek dziwnego by się działo, macie niezwłocznie kontaktować się ze mną. Mam się dowiadywać jako pierwszy. Zrozumiano?

- Jasne jak słońce - odpowiedziałam. - Coś jeszcze ma pan do powiedzenia?

- Nie, to tyle. Macie zawsze być pod telefonem! - oznajmił i się rozłączył.

- Okej, to było szybkie - stwierdził Peter.

- Teraz już możemy wrócić do reszty? - spytałam.

- Tak, możecie już iść - powiedział. Wzięłam Petera za rękę i teleportowałam nas z powrotem do miejsca rozdzielenia się.

- Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję - zachwiał się lekko, przez co się cicho zaśmiałam.

- Oj, nie marudź. Oszczędziłam nam właśnie długi spacer.

- Fakt - zaśmiał się. - Fajne masz okulary.

- Wyglądam w nich okropnie. To jest jakaś sztuczna inteligencja Starka. Masz, przymierz - podałam mu przedmiot.

- Nie wiem czy powinienem - stwierdził.

- Oj załóż.

- No okej.

- Teraz są twoje. Wyglądasz w nich o wiele lepiej niż ja - uśmiechnęłam się.

- Nie mogę tego przyjąć. Tobie Tony powierzył te okulary - zdjął je.

- Dobra, jak nie chcesz, to nie - wzruszyłam ramionami.

| 231 słów |

Lol ostatnio strasznie to krótkie mi wychodzi

Hope For Love | AvengersWhere stories live. Discover now