Rozdział 7

1K 41 13
                                    

Poniedziałek. Znienawidzony dzień przez wszystkich. Ja jednak go lubiłam. Szczególnie dzisiaj, bo mogę wrócić do szkoły. Tym razem wstałam o 5:30. Wcześniej niż mój budzik miał zadzwonić. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Oczywiście w kuchni siedział mój ojciec.

- Cześć! - powiedziałam wesoła.

- Dzień dobry. - odpowiedział z uśmiechem. - Dzisiaj ja odwiozę cię do szkoły.

- Już dzisiaj nie trzeba się kryć w parku. - zaśmiałam się cichutko. - Która godzina?

- 7:30, trochę ci dzisiaj zajęło czasu ogarnianie się. - rzekł tata z bananem na twarzy.

- Już? Jedziemy, bo się spóźnimy! - krzyknęłam. Lekcje zaczynały się o 8:00. Razem z ojcem wstaliśmy i pokierowaliśmy się prosto do samochodu. Podróż spędziliśmy na rozmowie. Zakończyliśmy ją pod szkołą. Zaczęły się zbierać osoby koło auta, więc szybko sie pożegnałam z tatą i wyszłam.

- Hej Susan, wyjdziemy gdzieś dzisiaj? - zapytała się dziewczyna, której nawet imienia nie znam.

- Hej mała, co robisz dzisiaj wieczorem? - cringe'owo spytał jakiś chłopak.

- Dziewczyno, jesteś cała! - krzyknęła MJ i wyplątała mnie z tłumu. - Strasznie się o ciebie martwiłam. - powiedziała przytulając mnie.

- Już się dobrze czuję, gdzie chłopcy? - rzekłam.

- Są pod salą. Nawet nie wiesz jak Peter się o ciebie wypytywał! Ciągle zagadywał do mnie rzeczami typu: Jak się czuje Susan? Kiedy wróci do szkoły? To przeze mnie ją zranił! Strasznie się o nią martwię. - oznajmiła brunetka.

- Serio? Jakby nie mógł sam zadzwonić. - powiedziałam trochę zawiedziona.

- To tak jakby moja wina, bo nie chciałam mu podać twojego numeru telefonu. - odrzekła Michelle.

- Jejku jesteś cała! - wykrzyknął Parker przytulając mnie. Niepewnie odwzajemniłam uścisk.

- Jak widać. - oznajmiłam z lekkim uśmiechem. Szczerze byłam trochę zaskoczona. - Już nie będziesz udawał, że mnie nie znasz?

- Taa, właśnie chciałem ci coś powiedzieć. - powiedział chłopak. - Tylko chodź gdzieś, gdzie będziemy sami. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził za szkołę. Zwykle rano tam nikogo nie było.

- To co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam. - O poczekaj chwilkę, muszę odebrać. Wujek mnie zabije, kiedy tego nie zrobię. - rzekłam z uśmiechem.

- No co tam? - zaczęłam mówić do Tony'ego.

- Chciałem ci powiedzieć żebyś z nikim się nie umawiała na cały tydzień, bo jesteś już zajęta. - odpowiedział Stark.

- Ale czemu? Chciałabym trochę spędzić czasu z moimi przyjaciółmi. Bardzo dawno nie miałam kontaktu z nikim. - powiedziałam trochę załamana.

- Bez dyskusji. Od razu po lekcjach odbiera cię Happy i jedziesz do wieży. - oznajmił, po czym się rozłączył. Super mruknęłam pod nosem.

- Coś się stało? - spytał rozkojarzony Parker.

- Nie, nic. To tylko Tony, który powiedział, żebym z nikim się nie umawiała przez cały tydzień bo jestem zajęta. A wracając. Co chciałeś mi powiedzieć?

Peter's POV

Kiedy usłyszałem, że Susan nie może mieć planów na cały tydzień postanowiłem coś wymyślić. Hmm... Może po prostu ją przeproszę? To chyba będzie dobry pomysł.

- Słuchaj, bardzo cię przepraszam. Nie wiem czemu cię ignorowałem tyle czasu. Po prostu myślałem, że nie polubisz mnie takim jakim naprawdę jestem. - powiedziałem.

- Oj Peter. - zaczęła mnie gładzić po policzku. - Ja zawsze cię lubiłam. A teraz może zacznijmy od nowa, ok? - zapytała z uśmiechem. - Jestem Susan.

- Jestem Peter. - podaliśmy sobie ręce, a potem dziewczyna mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk. Czułem się świetnie. Dziewczyna moich marzeń właśnie mnie przytula.

Back to Susan's POV

- Chodź już do środka, pewnie Ned i MJ się niecierpliwią. - powiedziałam uśmiechając się.

- Dobrze, panie przodem. - mówił chłopak odwzajemniając uśmiech.

Przez cały dzień nasza czwórka szczęśliwie spędzała czas. Nadszedł czas, by w końcu dowiedzieć się o co chodziło Stark'owi. Oczywiście przed szkołą zrobiły się tłumy, ponieważ Iron-Man we własnej osobie stoi na parkingu. Szybko weszłam do auta i odjechaliśmy.

- Czemu nie mogę się z nikim widzieć? - zapytałam.

- Wszyscy Avengersi wraz z tobą, robią sobie małe wakacje w LA. Więc nie będziesz chodzić do szkoły przez cały tydzień. - oznajmił wujek.

- Super! Tylko chciałabym się jeszcze pożegnać z przyjaciółmi. - poprosiłam.

- Jasne, dzisiaj niech do ciebie wpadną. Nas nie będzie do jutra, więc możecie sobie zrobić imprezkę. - zaśmiał się Tony.

- Ekstra! Napiszę do nich. - rzekłam ucieszona. Mieliśmy swoją grupę, dlatego nie musiałam pisać do każdego z osobna.

Susan Rogers
Dzisiaj u mnie imprezka! Wszyscy zaproszeni!

Ned Leeds
Chętnie przyjdę 😊

Peter Parker
Ja również!

Michelle Jones
To i ja!

Susan Rogers
Super! Punkt 18 w Avengers Tower.

| 672 słowa |

Hope For Love | AvengersWhere stories live. Discover now