Dojechaliśmy do domu. Szybko wysiadłam z auta i popędziłam do środka. Bardzo lubię pomagać. Szczególnie zwierzątkom! Wujka nie było w salonie, więc poszłam do jego pracowni. Zgadłam. Był tam i nad czymś majstrował.
- Hej, już jestem. - powiedziałam. Odwrócił się do mnie i zobaczyłam ogromną ranę na jego twarzy. - Matko, co ci się stało!? - podbiegłam do niego.
- To tylko małe zadrapanie. - odpowiedział.
- Trzeba ci to w tej chwili opatrzyć! - wzięłam jakiś płyn do dezynfekcji i chusteczki. Podbiegłam do niego. - No odwróć się do mnie. Nie bądź jak małe dziecko. Jeszcze będziesz zakażenie jakieś miał. - odwrócił się do mnie i zaczęłam przemywać ranę.
- Delikatniej proszę. - powiedział cicho.
- Tak, tak. Teraz wyspowiadaj mi się co żeś sobie znów zrobił. - oznajmiłam.
- Mała gra z twoim ojcem. Przegrałem. Skrzydło Sama trochę mnie przecięło. - odpowiedział.
- Ale wy jesteście głupi. To nie służy do zabawy, tylko do walki. I zaraz... co? Z moim ojcem? O ja już do niego idę po wyjaśnienia. Ranę trzeba będzie zaszyć, to idź do Bruce'a. - rzekłam i wyszłam szukać taty. Znalazłam go w salonie. Oglądał wiadomości.
- Możesz mi łaskawie powiedzieć, czemu z wujkiem bawicie się jak małe dzieci? Przecież te skrzydła to nie zabawka! Teraz Tony będzie nosił szwy na twarzy. - wykrzyknęłam.
- Nie marudź. Zwykła gra. Nie w takie się już grało. Serio, nie przejmuj się. - oznajmił.
- Do czasu kiedy będę tu mieszkać, macie mnie nie denerwować takimi rzeczami. Ja się o was cholernie martwię. - odpowiedziałam.
- Język! - krzyknął ojciec.
- Oj, skończ już z tym. - zaśmiałam się.
***
Skip time- O ten! A może nie, jednak ten! O albo to! Możemy wszędzie wpłacić? - zapytałam.
- Masz do wykorzystania 100 000. Rób co chcesz. - śmiał się ze mnie wujek.
- Okej! Po 10 000 na każdą fundację. Zajmiesz się tym? Muszę jeszcze odrobić lekcje na jutro. - powiedziałam.
- Jasne, leć i coś jeszcze zjedz, bo od powrotu nic nie jadłaś. - oznajmił Tony.
- Okej. - po tych słowach poszłam do kuchni. Zauważyłam, że jest jakaś pizza na stole. Wzięłam kawałek i udałam się do pokoju. Odrobiłam całą pracę domową i spakowałam się na jutro. Było już późno, więc przygotowałam się do snu i zasnęłam.
***
Next dayJak zwykle obudziłam się o 6:00. Wykonałam poranną rutynę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Były to płatki z mlekiem. Popadałam w nostalgię z tymi porankami. Wszystkie takie same. Pojechałam do szkoły.
- Pa Happy! - powiedziałam wychodząc z auta i kierując się w stronę placówki. Jak zwykle przywitałam się z przyjaciółmi i poszliśmy razem na lekcje. Ja i Peter mieliśmy teraz chemię. MJ z Nedem poszli na fizykę. Pożegnaliśmy się z nimi na czas lekcji i weszliśmy do klasy. Po chwili wszedł dyrektor i powiedział, że nauczycielka od chemii zachorowała. Mieliśmy wolną wolę. Wszyscy sobie rozmawiali. Nikt nas nie pilnował, bo dyrek nie miał nikogo na zastępstwo.
- Powiedz mi co ty robisz u Starka? Bo nigdy was nie widziałam pracujących razem. - zapytałam Parkera.
- Mogę ci powiedzieć, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie wygadasz. - odpowiedział chłopak.
KAMU SEDANG MEMBACA
Hope For Love | Avengers
Fiksi Penggemar𝗃𝗎𝗌𝗍 𝗍𝖺𝗅𝗄 𝗍𝗈 𝗁𝗂𝗆, 𝗁𝖾 𝗐𝗈𝗇'𝗍 𝖻𝗂𝗍𝖾 𝗒𝗈𝗎 𝘪 𝘭𝘰𝘷𝘦 𝘪𝘵 𝘸𝘩𝘦𝘯 𝘩𝘦 𝘴𝘮𝘪𝘭𝘦𝘴 𝒔𝒉𝒆'𝒔 𝒇𝒂𝒍𝒍𝒊𝒏' 𝒊𝒏 𝒍𝒐𝒗𝒆 𝐨𝐨𝐩𝐬, 𝐲𝐨𝐮 𝐦𝐞𝐬𝐬𝐞𝐝 𝐮𝐩 ⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘ Have you ever wondered what would happen if...