Rozdział 21

678 24 30
                                    

- Co teraz zrobimy? - szepnęłam do Strange'a.

- Ode mnie będą chcieli kamień czasu. Ciebie wzięli zapewne do okupu. Uciekać nie możemy, bo i tak nas znajdą. Trzeba obmyślić dobry plan. - odpowiedział doktor.

- Mogę podać się za współpracowniczkę tego bakłażana. Napewno uwierzy. Wcisnę mu jakiś kit. - oznajmiłam i poszłam do tego dzbana co nas porwał.
 
- Jeszcze jeden krok i cię zabiję. - zauważył mnie ten dziwak.

- Spokojnie. - podniosłam ręce do góry na znak pokoju (XD). - Ja chcę pomówić z waszym szefuńciem. W sprawach pokojowych.

- Jeden wybryk i nie żyjesz. Podążaj za mną. - poleciał sobie w stronę jakiejś dziwnej dziury. Stał tam ogromny bakłażan. Jakąś miał nienormalną brodę. Spodziewałam się jakiegoś bardziej brzydkiego osobnika.

- Panie. - uklęknęłam przed teletubisiem. - Przychodzę z propozycją współpracy.

- Ja mam ci zaufać? - zaśmiał się głupio. - Jesteś córką bohatera z Ziemi.

- Fakt, lecz nienawidzę tego. Od dawna planuję na wszystkich Avengers'ów zemstę. - stwierdziłam. Kurde, ale jestem dobra w kłamaniu.

- Przekonujące. - zatrzymał się na chwilę. - Jednak jesteś dzieckiem. Umiesz się bić?

- Wykorzystywałam ich i uczyłam się używać swoich mocy. Jestem silniejsza niż ci się wydaje. - powiedziałam.

- Dobrze, więc lecimy teraz do Asgardu. Nie wiem czy kojarzysz Odyna i tak dalej. - rzekł. Jasne, że kojarzę. Ten Tinky Winky nie kojarzy totalnie faktów.

- Tak, Thor należy do Avengers. Walczy na Ziemi. - odpowiedziałam.

- To znaczy, że nie będzie ich w Asgardzie. Mamy wolną rękę. - uśmiechnął się zabójczo.

- Jest tu gdzieś toaleta? - zapytałam. Tak z dupy, żeby móc poinformować o sytuacji.

- Ah, wy ludzie musicie się wypróżniać. Ebony zaprowadź ją. - skierował się to tego dzbana. Czyli tak masz na imię.

- Jasne panie. - ukłonił się i odeszliśmy.

- No spadaj mi stąd! Prywatności trochę! - krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi. Ale dziura okropna. Dobra mam telefon, to napiszę na grupie. O dziwo miałam zasięg. Jak to możliwe w kosmosie? Nie ważne.

Mini kapitan
Ogólnie, to chciałam poinformować, że żyjemy i lecimy do Asgardu. "Współpracuję" z bakłażanem. ;)

Mrożonka
Jak dobrze, że jesteś cała! Dobry plan! Lecimy do Asgardu.

Mini kapitan
Nie możecie. Skapnie się, że wam powiedziałam. Ma być tam tylko Thor i Loki, aby nie było podejrzanie.

Blaszak
Jasne, trzymaj się tam!

Mini kapitan
Taa, chciałam ci przypomnieć, że nadal cię nie lubię ;)

Wyszłam z tego pseudo kibla. Starałam się nie być tam za długo, żeby wyglądało to realnie. Poszłam z powrotem do teletubisia.

- Co po Asgardzie? - zapytałam wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdował.

- Zobaczymy. - odezwał się.

- Ale zajebisty tron! - usiadłam wygodnie.

- Odważna jesteś. Wskakiwać na mój tron jeszcze nikt nie próbował. - zaśmiał się.

- To jakieś tępaki. Żeby szesnastolatka był lepsza od nich? - odpowiedziałam tym samym.

- Już cię lubię. Jak się nazywasz mała niewiasto? - zwrócił się do mnie wielkolud.

- Fajnie. - odparłam. - Ten twój sługus nie darzy mnie sympatią. Sztywniutki jest.

- Ebony zawsze taki był, ale jest oddany. Narazie nie zawiódł. - powiedział.

- Jak mam cię nazywać? Fajnie brzmi Tinky Winky, nie sądzisz? - spytałam.

- Tak, super, lecz wolę Thanos. - westchnął.

- A możesz zrobić dla mnie wyjątek i pozwolić mi mówić do ciebie bakłażan? - zrobiłam słodkie oczka.

- No dobrze, ale tylko dlatego, że jesteś moją wspólniczką. - oznajmił.

- Dzięki. Czuję się teraz zaszczycona bakłażanie. - uśmiechnęłam się. Chyba nie zna znaczenia tego słowa. I dobrze. Będzie jeszcze śmieszniej.

- Jesteśmy na miejscu, sir. - odezwał się dzban.

- No to lecimy z tym koksem. - wysiedliśmy z wielkiego pączka zmierzając do zamku czy co to tam jest. Muszę przyznać, że robi wrażenie.
- Zamierzasz zostawić w środku, posiadacza kamienia czasu? Przecież może zwiać.

- Prawda. Będziesz się teraz nim zajmować. - kazał mi po niego iść. Dobrze, że mogę ja przy nim być, bo kompletnie nie wiem co robić.

- Strange, co teraz robimy? - złapałam go za ramię.

- Uprzedziłaś Avengers, o wyprawie do Asgardu? - zapytał

- Tak, kazałam tylko Thorowi i Lokiemu być, aby się nie domyślił.

- Masz łeb. - uśmiechnął się. - Skoro są przygotowani na przybycie, to sobie poradzą. Sprawdzałem możliwe wyjścia z sytuacji, w której się znajdujemy. Tylko w jednej wygrywamy. Thanos musi mieć wszystkie kamienie. Dopilnuj tego.

- Jasne. - wyszliśmy już na zewnątrz.

| 641 słów |

Magia, że w kosmosie jest internet, co nie? XD

Nie no, ale dajcie znać czy się podoba, bo mam trochę pomysłów na kolejną książkę :3

Pozdrawiam, miłego dnia lub wieczoru <3 - autorka

Hope For Love | AvengersWhere stories live. Discover now