- Jakieś pomysły gdzie on może być? - spytałam całej ekipy Avengers, oprócz Spider-Mana.
- Nie mam pojęcia - stwierdził tata.
- Okej, może ty Stark? Znasz go najdłużej z nas - powiedziałam.
- Nie wiem, aż tak długo dla mnie nie pracował - rzekł.
- Gdybym była nim i bym się wściekła na mnie, że go zdradziłam, to naraziłabym na niebezpieczeństwo osoby, na których mi zależy. Was nie skrzywdzi, bo jesteście dla niego za mocni - zaczęłam rozmyślać. - Wiem! Michelle i Ned! Nie mają jak się samemu obronić!
- Dobre przemyślenia. Gdzie teraz byś była na wycieczce? - spytał Tony.
- Chyba dzisiaj wracałabym przez Londyn - odpowiedziałam.
- No to lecimy do Anglii - stwierdził ojciec.
- Tato, ja muszę zostać. Peter nie może być tutaj sam - powiedziałam.
- Spokojnie, zadzwonimy po jego ciocię. Też powinna go odwiedzać - rzekł.
- No dobrze, to prawda.
- Nie martw się o niego. Prędzej, czy później wyjdzie z tego - przytulił mnie.
- Kocham cię tato - odwzajemniłam uścisk.
- Ja ciebie też.
- Jesteście słodziakami, serio. Bardziej bym się obawiała o tych twoich przyjaciół - wtrąciła Wanda.
- Prawda. Lecimy - stwierdziłam i wzięłam za rękę tatę. Teleportowałam nas na lotnisko w Londynie.
- Jak ty możesz tak codziennie? - zachwiał się lekko.
- Jakoś już przywykłam - wzruszyłam ramionami. - Idę po resztę.
- Okej - odpowiedział, a ja przez następne pięć minut, przenosiłam całą drużynę na lotnisko.
- Już wszyscy są? - zapytałam.
- Chyba tak - odpowiedziała Nat, a wokół nas zaczął zbierać się tłum. Wśród nich były nastolatki z telefonami, które chciały zrobić sobie z nami zdjęcie, reporterzy, kamerzyści i inni ludzie chcący chociaż zamienić z nami słowo.
- Przepraszam, ale nie mamy teraz czasu - lekko rozsunęłam tłum telekinezą, tak żeby nikt się nie przewrócił.
- Super, że tak umiesz. Nigdy więcej niechcianych wywiadów - zaśmiał się Stark.
- Też to lubię, ale teraz chodźmy - pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia.
- Ale jak my ich znajdziemy? Londyn jest ogromny, a my szukamy jakiejś grupki nastolatków - stwierdził Clint.
- Nie pomyślałam o tym - walnęłam się w czoło. - Dobra mam pomysł - powiedziałam po chwili myślenia. - Ma ktoś telefon przy sobie?
- Oczywiście, że ja mam - rzekł Stark.
- Świetnie, daj mi go - wyciągnęłam ręke, po chciany przedmiot.
- Nie, czemu? Już okulary zgubiłaś - oburzył się.
- No cholera, mówiłeś, że nie jesteś zły - podniosłam lekko głos.
- To oczywiste, że jestem! To kosztowało mnie strasznie dużo czasu i pieniędzy! Gdyby nie Beck, to byś ich nie miała - krzyknął.
- Ktoś chętny jest mnie zabrać z Ziemi? Asgard? Nie wiem, jakaś inna planeta? - pytalam reszty, która patrzyła się na nas jak na debili. - Nie? Okej, sama polecę.
- Dziecko, ogarnij się wreszcie! Świat nie kręci się wokół ciebie - wtrącił Tony. (I kto to mówi)
- No nie wytrzymam z nim dłużej. Działajcie beze mnie. Ja lecę do wieży. Z tym kretynem się nie da pracować - powiedziałam.
- Nie zwracaj się tak do dorosłej osoby smarkaczu - oznajmił Stark, ale ja już teleportowałam się do domu. Przepraszam, nie można tego nazwać domem. Bardziej jakaś firma, gdzie się mieszka czy coś w tym stylu. Pobiegłam do mojej sypialni ze łzami w oczach. Od ostatnich wydarzeń strasznie mnie bolała głowa. Za dużo emocji, jak na niecałe trzy dni. Rzuciłam się na łóżko i mimowolnie zaczęłam płakać.
| 502 słowa|
![](https://img.wattpad.com/cover/225518782-288-k354600.jpg)
YOU ARE READING
Hope For Love | Avengers
Fanfiction𝗃𝗎𝗌𝗍 𝗍𝖺𝗅𝗄 𝗍𝗈 𝗁𝗂𝗆, 𝗁𝖾 𝗐𝗈𝗇'𝗍 𝖻𝗂𝗍𝖾 𝗒𝗈𝗎 𝘪 𝘭𝘰𝘷𝘦 𝘪𝘵 𝘸𝘩𝘦𝘯 𝘩𝘦 𝘴𝘮𝘪𝘭𝘦𝘴 𝒔𝒉𝒆'𝒔 𝒇𝒂𝒍𝒍𝒊𝒏' 𝒊𝒏 𝒍𝒐𝒗𝒆 𝐨𝐨𝐩𝐬, 𝐲𝐨𝐮 𝐦𝐞𝐬𝐬𝐞𝐝 𝐮𝐩 ⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘⋆℘ Have you ever wondered what would happen if...