Rozdział 12

791 31 5
                                    

Odkąd dowiedziałam się o moich mocach minął miesiąc. W 100% je opanowałam.

Piątek. Ulubiony dzień wszystkich uczniów. Początek weekendu. Obudziłam się o 5:30. Poszłam się ogarnąć. Po wykonaniu porannej rutyny pomknęłam do kuchni, by zjeść śniadanie.

- Hej tato. - powiedziałam.

- Cześć. Co jemy? - zapytał.

- Naleśniki. - odpowiedziałam. Zrobiłam śniadanie i zjedliśmy je z ojcem. Przeteleportowałam się pod placówkę i weszłam do środka.

- Hej wszystkim. - powiedziałam do przyjaciół.

- Cześć. - uśmiechnęli się do mnie jednocześnie.

- To my z Peterem idziemy pod chemię. Miłej fizyki! - rzekłam do MJ i Neda po czym odeszli.

- Co ciekawego dzisiaj porabiasz? - zapytał Parker.

- Idę z dziewczynami na zakupy do galerii, a ty? - oznajmiłam.

- Myślałem, że pójdziemy do kina, ale to można zawsze przełożyć. - powiedział chłopak z uśmiechem.

- Jasne, może jutro? - spytałam.

- Okej, przylecę po ciebie o 19:00. - rzekł.

- Wycieczka po dachach? Wchodzę w to. - oznajmiłam. Weszliśmy już do klasy i usiedliśmy na miejscach. Nagle wbiegł spanikowany Flash.

- Jakiś gość znowu atakuje szkołę! Chodzi przed drzwiami z jakimś ostrzem! - krzyknął. Ja z Peterem popatrzyliśmy na siebie i kiwnęliśmy głowami na znak zrozumienia. Parker poszedł się przebrać, a ja pobiegłam przed szkołę. Peter był pierwszy na miejscu. Jak on to robi? Zauważyłam, że podbiega do mężczyzny. Zamarłam jak go zobaczyłam. On odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął. Zaczęłam do niego podchodzić.

- Susan nie idź do niego! On jest niebezpieczny! - krzyczał Spider-Man. Ja go totalnie zignorowałam. Wreszcie podeszłam do mężczyzny i go przytuliłam. Peter się strasznie zdziwił. - Co ty robisz? To przestępca! - dalej przytulałam mężczyznę. W końcu się od niego odlepiłam.

- Strasznie za tobą tęskniłam. - powiedziałam.

- Też tęskniłem mała. - uśmiechnął się. - Ale teraz musisz mi wytłumaczyć co to za dziwak w rajtuzach.

- A no tak. Spider-Manie, poznaj Lokiego. Loki, to jest Spider-Man, czyli obrońca sąsiedztwa. A teraz schowaj ten sztylet czy co to tam jest, bo wszyscy się ciebie boją. - oznajmiłam. Czarnowłosy się mnie posłuchał.

- Ty tutaj chodzisz do szkoły? Stark nie może ci załatwić domowego nauczania? - wypytywał się mężczyzna.

- Nie chcę się uczyć w domu. Tutaj zresztą mam przyjaciół. Ale teraz muszę lecieć na lekcje. Spotkajmy się tutaj o 15:00. - powiedziałam po czym poszłam do sali. Po chwili wszedł Peter. Usiadł koło mnie.

- To był ten twój przyjaciel z Los Angeles? Trochę przerażający. - rzekł chłopak.

- Tak, ale jest bardzo uprzejmy. Super się z nim rozmawia. No i nie zaprzeczysz, że jest przystojny. - uśmiechnęłam się.

Peter's POV

- Tak, ale jest bardzo uprzejmy. Super się z nim rozmawia. No i nie zaprzeczysz, że jest przystojny. - powiedziała uśmiechając się.

Czy to znaczy, że jest w nim zakochana? Może są razem? Przez cały dzień nie mogłem przestać o tym myśleć. Niestety musiałem wrócić z nią do wieży. Pan Stark chce coś ode mnie.

***
Skip time

Susan's POV

- Peter, idziesz? Jakiś dziwny dzisiaj jesteś. - oznajmiłam. Strasznie mi na nim zależy.

- Tak, tak. Po prostu się zamyśliłem. - uśmiechnął się. Sztucznie. Co jest z nim dzisiaj nie tak?

- To chodźmy. - odpowiedziałam. Byłam trochè zawiedziona, że mój najlepszy przyjaciel nie chce mi zaufać. Zdecydowanie mój chłopak lepiej brzmi. Jemu raczej podoba się Liz. Nie wiem czemu, ale mam cichą nadzieje, że jednak ja mu się podobam. Okej. Przestań o tym myśleć. Doszliśmy do Lokiego.

- Cześć mała mieszkanko Midgardu. - przytulił mnie mężczyzna.

- Witam wielmożny panie Asgardu. - uśmiechnęłam się. - Znaczy sorki. Thor cię wyprzedza w tabeli.

- Musiałaś mi o tym przypomnieć? - zapytał poirytowany mężczyzna.

- Tak. - powiedziałam z uśmiechem. - A właśnie. To jest Peter. Poznałeś go już pod pseudonimem Spider-Man.

- Witaj midgardczyku. Czemu latasz po mieście w rajtuzach? - rzekł.

- Loki! To jest jego strój. Stark mu go zrobił. - wtrąciłam się.

- W-witam proszę pana. - odezwał się chłopak.

- Chodźmy już. Dzisiaj się przejdziemy. - powiedziałam po czym udaliśmy się w stronę wieży. - Czemu tutaj przyjechałeś? Przecież LA to twoje ulubione miejsce w Midgardzie. - tak. Z nim trzeba się porozumiewać takim słownictwem.

- Szczerze? Brakowało mi tam ciebie. Jak pojechaliście, zrobiło się jakoś pusto. Mniej ciekawie niż wcześniej. Także stwierdziłem, że się tu przeprowadzę. - oznajmił.

- Naprawdę? O jak ja cie kocham Loki! - przytuliłam mężczyznę.

Peter's POV

- Naprawdę? O jak ja cie kocham Loki!
Czyli to prawda. Kocha go. Na co ja liczyłem? Dziewczyna, która jest tak niesamowita pokocha takiego zwykłego chłopaka jak ja. Kujona. Nerda. Czemu mi tak na niej zależy? Szczerze, nie wiem. Po prostu czuję, że ją kocham. Nie przestanę. Będę musiał jej to w końcu wyznać. Jest prześliczna, mądra, zabawna, urocza i mógłbym jej zalety wymieniać godzinami. Jednak wszystko na darmo. Kocha Lokiego. Przecież on jest bogiem. Jest w stu procentach lepszy ode mnie. Jeszcze raz zadam to pytanie. Na co ja liczyłem?

- Peter, jesteś pewny, że wszystko okej? Dzisiaj się strasznie dziwnie zachowujesz. Martwię się o ciebie. Pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć. - zaczęła mnie gładzić po policzku, po czym złożyła tam delikatnego buziaka. Zaraz zemdleje. Ona mnie pocałowała!

- Yyy, tak wszystko dobrze. Idziemy? - oznajmiłem z lekkim uśmiechem. Nie mogłem dać po sobie poznać, że się tym ekscytuję.

- Jasne. - odwzajemniła uśmiech i ruszyliśmy dalej. Ona ciągle rozmawiała z Lokim o błahostkach. Może jednak on jej się nie podoba? Jestem ciekawy ile on ma lat. Później się o niego zapytam.

| 836 słów |

Dzisiaj trochę krócej niż ostatnio. Szczerze mam powoli braki weny do kontynuowania powieści. Nadal będę udostępniać rozdziały codziennie, ale będą one krótsze.

Hope For Love | AvengersWhere stories live. Discover now