Rozdział I

1.3K 88 49
                                    


Stałem przed dużym namiotem w czerwono-białe pasy, patrząc na niego z mieszanką ciekawości i zwątpienia. Na szczycie powiewała czerwona chorągiewka, a na niej znajdował się biały napis ,,Noah's Ark''. Wokół namiotu poustawiane były przyczepy, w których można było zaopatrzyć się w popcorn, watę cukrową, a nawet maskotki z logiem cyrku. Występ najwyraźniej jeszcze trwał, ponieważ z namiotu dobiegała muzyka i widać było kolorowe światła.
Spojrzałem na zegarek na nadgarstku, odkrywając, że przyszedłem kilka minut za wcześnie, lecz na szczęście nie musiałem długo czekać. Ludzie punktualnie zaczęli wychodzić z namiotu, aby podczas przerwy w spektaklu zaopatrzyć się w dobrodziejstwa, jakie cyrk posiadał w swojej ofercie. Ja tymczasem dostrzegłem pewnego człowieka, który wyglądał na właściciela tego przybytku. Ubrany był w garnitur, jednak nie ten klasyczny, a taki przypominający strój magika. Sprawiał w nim wrażenie przyjaznego i radosnego. Na głowie tkwił czarny cylinder, który lekko przysłaniał jego oczy, tak samo jak przydługa grzywka. Uśmiechał się do wychodzących z namiotu ludzi, a ci odwdzięczali się tym samym, a nawet szerszym uśmiechem.
Podszedłem do niego, starając się powstrzymać mdłości na widok tylu ucieszonych twarzy.

- Dzień dobry. Pan Crevan? 

Nieznajomy zmierzył mnie do góry do dołu wzrokiem swoich wściekle zielonych tęczówek, które ukazały mi się zza wcześniej wspomnianej grzywki.

- To ja. - wyszczerzył się. - A ty pewnie w sprawie pracy, mam rację?

Odpowiedziałem skinieniem głowy, co stanowiło wystarczające potwierdzenie. Zaraz po tym mężczyzna zaprowadził mnie do jednej z przyczep stojących za namiotem. Jej wnętrze było małe, ale dość przestronne. Obaj zasiedliśmy przy okrągłym, wciśniętym w kąt stole.

- Masz ze sobą jakieś CV? - zapytał, ściągając z głowy cylinder, który czule odłożył na bok, po czym związał długie, szare włosy w wysoką kitkę.

- Oczywiście. - wyjąłem z torby teczkę, a z niej parę kartek, które mu przekazałem.

Nie wiem jakim cudem wylądowałem w cyrku, skoro miałem wykształcenie oświetleniowca. Miałem nadzieję pracować na planie filmowym albo chociażby w teatrze, jednak od wszystkich wytwórni, jak i teatrów dostałem odmowę. Nie ważne więc, jak bardzo praca w cyrku mi nie odpowiadała, nie miałem wyjścia.

- Sebastian, tak? - mężczyzna spojrzał na mnie kątem oka, a w zamian ponownie otrzymał skinienie głową. - Wiesz, że będziemy jeździć po całym kraju przez dziewięć miesięcy, prawda? - znów kiwnąłem. - Wydajesz się nieśmiały, mam rację?

Naszą rozmowę przerwał chłopiec, który pojawił się niespodziewanie w przyczepie. Jego blond włosy opadały na jedno z zielonych oczu, które miały w sobie łobuzerski błysk. Ubrany był w czerwony mundur, podobny do tych z zabawkowych żołnierzyków, które pamiętałem z okresu słodkiego dzieciństwa. Wyglądał jakby miał nie więcej niż dziesięć lat.

- Za piętnaście minut zaczynamy, wujku. - powiedział, a wesoły uśmiech nie schodził z jego dziecięcej twarzy.

- Wiem, mały. - odparł białowłosy, biorąc malca na kolana, gdy ten się do niego zbliżył.

Przypatrywałem się chłopcu z dozą zaciekawienia. Nie wiedziałem, że dzieci również mogą pracować w cyrku, jednak najwyraźniej się to zdarza.
Po chwili wzrok chłopca skupił się na mnie.

- Niech się pan uśmiechnie, w końcu dzisiaj jest przedstawienie. - wyszczerzył się, jakby chciał mi zademonstrować, jak powinien wyglądać wyraz mojej twarzy.

Faktycznie, byłem dość sztywny i poważny, jednak winą należało obarczyć stres. W końcu, jeśli tutaj mnie nie przyjmą, to będę miał mały, a raczej ogromny problem. Ciężko żyć bez pracy. To po pierwsze, a po drugie nie lubiłem cyrków z pewnych osobistych powodów, i przebywanie chociażby obok nich nie było przyjemnym doświadczeniem. Mimo to leciutko się uśmiechnąłem, specjalnie na jego prośbę oraz żeby dał mi spokój.

- A wie pan, że nauczyłem się pewnej fajnej sztuczki? Mogę pokazać. - bardziej się ożywił, wyjmując z kieszeni talię kart.

- Innym razem, kochany. Idź do taty albo pobaw się z Cielem. - poinstruował właściciel cyrku, odgarniając blondynowi grzywkę z czoła.

- No dobrze. - zszedł z kolan mężczyzny, nieco rozczarowany, lecz dalej uśmiechnięty.

Nie minęło kilka sekund, a malec wyszedł z przyczepy, nucąc pod nosem jakąś wesołą, skoczną melodyjkę, możliwe, że graną w trakcie przedstawienia. Ja tymczasem skoncentrowałem się znów na tym a'la magiku. Spojrzenie białowłosego było przyjazne, a głos bardzo przyjemny dla ucha, jednak wciąż czułem się onieśmielony.

- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy. - zachichotał, dostrzegając moją postawę. - To jest cyrk. Uśmiech powinien do ciebie przylgnąć, jeśli masz tu pracować.

Nachylił się i zmierzwił mi włosy. Zdziwiłem się, bo nie byłem przyzwyczajony do takiej wylewności, szczególnie ze strony potencjalnych pracodawców, jednak przyjąłem to z dziwnym ciepłem w sercu.
Następnie białowłosy podał mi umowę, a ja zacząłem ją czytać, punkt po punkcie. Wolałem wiedzieć, co podpisuję. Po zapoznaniu się z nią westchnąłem, a następnie jeszcze raz spojrzałem na mężczyznę, który czekał spokojnie, aż przeczytam i się zdecyduję. W końcu złożyłem zgrabny podpis w prawym dolnym rogu, godząc się tym samym na jej warunki.

- Wspaniale. - uśmiechnął się mój rozmówca, zabierając ode mnie umowę i długopis, a oddając CV. Wziąłem kartki i schowałem z powrotem do torby. - Jakbyś miał jakiekolwiek niejasności czy pytania, śmiało zwracaj się z nimi do mnie.

- Dobrze. - tym razem postanowiłem się odezwać. Niech nie myśli, że się go boję. Może tylko trochę.

Z nieschodzącym z twarzy uśmiechem wstał z krzesła, po czym na nowo założył na głowę cylinder. Gdy spojrzał na powieszony na ścianie zegar, kąciki ust jeszcze bardziej uniosły się w górę. 

- Za trzy minuty zaczyna się druga część przedstawienia. Może zostaniesz? - zaproponował, ja jednak nie dałem sobie nawet chwili do namysłu.

- Nie, proszę pana, dziękuję. Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. - skłamałem bez wahania. Po prostu nie miałem ochoty zostawać w tym miejscu dłużej, niż było to konieczne, nawet jeśli za niedługo stanie się ono częścią mojej codzienności.

- Szkoda, ale cóż zrobić. Zobaczysz na pewno innym razem. I jeśli mogę o to prosić... Zwracaj się do mnie po imieniu. Wbrew pozorom nie jestem wystarczająco stary, aby tytułować mnie panem. - zachichotał, rozpuszczając włosy. - W takim razie zobaczymy się jutro. O dwunastej wyjeżdżamy, więc bądź przed dziesiątą. Zapoznasz się z całą resztą cyrkowej obsady.

- Dobrze. - powtórzyłem, wstając z krzesła, i poprawiając torbę tkwiącą na moim ramieniu.

Następnie wraz z mężczyzną wyszedłem z przyczepy, po czym pożegnałem się z białowłosym, który wrócił do namiotu, tak samo jak znaczna część publiczności.
Schowałem dłonie do kieszeni szarej bluzy i spojrzałem na biegające, śmiejące się dzieci, z różnymi świecącymi gadżetami zakupionymi na jednym ze stoisk. Patrzyłem na nie, lecz myślami byłem zupełnie gdzie indziej.
Powinienem cieszyć się z dostania pracy, jednak wiedziałem, że teraz moje życie nie będzie usłane różami. Ktoś mógłby powiedzieć ''hej, to cyrk, na co narzekasz? Przecież to najwspanialsze miejsce na ziemi''!
Cóż, miałem nieco odmienne podejście niż większość społeczeństwa. Poza tym będę musiał ciągle przebywać z ludźmi, na czym ucierpi moja introwertyczna dusza. I to ciągłe życie na walizkach... Wciąż odnosiłem wrażenie, że to nie dla mnie.

Odwróciłem się i ostatni raz spojrzałem na moje nowe miejsce pracy. Wydawało mi się, że niesie się za mną zapach popcornu, waty cukrowej i aura ogólnej radości, nawet wtedy, kiedy oddaliłem się od namiotu. Jak teraz będzie wyglądało moje życie?


Witam moje jelonki. W piątek odwiedziłam cyrk, z czego zrodził się taki oto pomysł. Tradycyjnie poproszę o ocenę, wytknięcie błędów, czy pytania o niejasności, jeśli takowe się pojawią. I oczywiście czy w ogóle będziecie to czytać :)

PS: Jak widzicie tym razem mamy opowieść z perspektywy Sebastiana. TYLKO Sebastiana. Myślałam, że nigdy się na to nie zdobędę, ale jednak zdobyłam i nawet wczułam się w jego postać!


INFO ODNOŚNIE IMIENIA UNDERTAKERA - Adrian Crevan to według fandomu może być prawdziwe imię naszego ulubionego grabarza. Nie jest to jednak w żaden sposób potwierdzona informacja.

CIRCUS || SEBACIELWhere stories live. Discover now