Rozdział 26

178 12 1
                                    

Z impetem otworzyłem drzwi, wprawiając w osłupienie kilku proxy Slendermana, którzy właśnie pewnie dostawali od niego jakieś polecenia.

-Jeff, co ty tutaj robisz?-spytał beztwarzowiec. Ton jego głosu, znaczy myśli, brzmiał jakby był naprawdę zaskoczony i wkurwiony. Ale mnie to nie obchodziło, bo ja też byłem wkurwiony.

-Możesz mi powiedzieć, co to ma znaczyć? Dlaczego ja nie pamiętam o żadnej Ninie?! Oprócz tej wariatki, ale o niej akurat chciałbym zapomnieć-powiedziałem.

-Skoro nie chodzi ci o Ninę the Killer, to o kogo?-spytał Slenderman.

-Nie rób debila ani ze mnie, ani z siebie. Wiesz, o co mi chodzi-odparłem.

-To chyba nic nowego, że po zmianie miejsca straciłeś część swoich wspomnień, prawda? Zawsze tak robię, zostawiam tylko te, które są naprawdę niezbędne-powiedział mężczyzna.

-Skąd wiesz, że to nie były niezbędne wspomnienia?-zapytałem.

-Nie były. Po prostu to wiem-odparł ze spokojem, który tylko jeszcze bardziej mnie wkurwił.

-Ok, chcę odzyskać wspomnienia i tam wrócić-powiedziałem.

-Po co?-zapytał Slender.

-Bo taką mam kurwa ochotę na to. A chuj cię to obchodzi?-odparłem.

-Wiesz, że to niemożliwe. Nie zrobię tego-odparł Slender.

-Dlaczego?!

-Takie są zasady, przecież wiesz. Jeśli ci się nie podobają, odejdź-powiedział ten wkurwiający mnie na każdym kroku idiota.

-Spodziewałem się, że będziesz robił problemy-odparłem, po czym wyszedłem z jego gabinetu, trzaskając przy tym drzwiami. Niemal od razu chciałem ruszyć do pokoju, który należał do Candy'ego, ale przecież nie wiedziałem nawet, gdzie on jest, a i po naszym ostatnim spotkaniu domyślałem się, że niełatwo mi będzie z nim się dogadać. Skoro jednak Slenderman nie miał zamiaru ruszać dupy, żeby mi pomóc, chciałem załatwić to z jednym z jego braci. Istniała szansa, że prędzej czy później któryś z nich tutaj wbije, ale ja nie chciałem czekać. Miałem zamiar załatwić to jak najszybciej. Jednak, z tego, co było mi wiadomo, tylko sam Slenderman potrafił kontaktować się ze swoimi braćmi. No, może jeszcze jego proxy, ale na ich pomoc też raczej nie miałem co liczyć. Została mi więc ostatnia osoba, która na pewno kontaktuje się z przynajmniej jednym z braci. Kurwa-pomyślałem. Stanąłem pod ścianą i zacząłem się zastanawiać, co mam teraz zrobić. Zrezygnowany przeszedłem się po domu. Znalazłem Jill, więc to było coś.

-Wiesz, gdzie jest Candy?-spytałem, podchodząc do dziewczyny, która majstrowała coś przy swoim pudełku.

-Dlaczego miałabym to wiedzieć?-odparła.

-Bo trzymasz się blisko z Jack'iem, a on z kolei zna się blisko z tym błaznem-powiedziałem.

-Więc spytaj się Jack'a-odparła Jill.

-A widzisz go gdzieś tutaj?-spytałem, rozkładając ręce. Jill uśmiechnęła się pod nosem.

-To już twój problem-powiedziała.

Nie będę Niną the KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz