Rozdział 39

86 8 0
                                    

Nie wiem, ile trwało, nim wyrwałem się z tego letargu, w jaki popadłem, ale stanowczo zbyt długo, zwłaszcza jak na doświadczonego mordercę. Powinienem być niewrażliwy na takie widoki, nie powinny one zupełnie robić na mnie wrażenia, tymczasem zachowałem się jak jakiś typowy człowiek, który pierwszy raz w życiu widzi morderstwo. W końcu jednak minął mi ten dziwny stan. Podbiegłem do Niny, która nadal bez przerwy z całą swoją siłą dźgała ciało drugiej Niny, która zresztą była już dawno martwa. 

Tej pierwszej to jednak najwyraźniej nie przeszkadzało, albo po prostu jeszcze to do niej nie dotarło. Pierwsze, co zrobiłem, jak tylko się przy niej znalazłem, to wyrwałem jej nóż z rąk. Dłonie Niny zatrzymały się nagle w powietrzu, nad ciałem drugiej Niny. Dziewczyna przyglądała się im ze zdziwieniem, jakby nie mogła pojąć, gdzie zniknął nóż.

- Wszystko ok? - spytałem, przyglądając się jej uważnie. Nina nawet nie zwróciła na mnie uwagi, nadal przyglądała się swoim trzęsącym się, zakrwawionym dłoniom, co zaczęło mnie mocno martwić. Schowałem nóż, a potem dotknąłem delikatnie jej brody. Zmusiłem ją, żeby na mnie popatrzyła, ale jej wzrok spotkał się z moim tylko na chwilę. Potem od razu uciekła spojrzeniem w bok. - Hej! Popatrz na mnie! - zawołałem. Niewiele myśląc, puściłem jej twarz i chwyciłem ją za ramiona. Potrząsnąłem nią lekko, a gdy jej głowa odwróciła się z powrotem w moją stronę, chwyciłem ją rękoma za twarz i ponownie zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. - Wszystko ok? - powtórzyłem pytanie. Przypatrywałem się jej, czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Krzyk. Płacz. Atak paniki. Ale nic takiego nie następowało przez długi czas. Zdecydowałem się więc samemu wziąć sprawy w swoje ręce i jakoś zadziałać. - Już wszystko dobrze, jestem tutaj - powiedziałem. Po tych słowach wreszcie doczekałem się z jej strony jakiejś reakcji, ale niekoniecznie tego oczekiwałem. Jej źrenice w jednej chwili rozszerzyły się, jakby zobaczyła coś przerażającego. Następnie, ku mojemu zaskoczeniu, odepchnęła mnie, po czym sama odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej pod ścianę. Jej zachowanie, mówiąc delikatnie, trochę mnie zaskoczyło.

- Kim ty jesteś?! - zawołała. W jej głosie słychać było mieszankę takich emocji jak strach, smutek, ból, rozpacz... i dezorientacja. Zupełnie jednak nie rozumiałem jej pytania. A raczej dlaczego mi je zadała.

- Przecież wiesz, kim jestem - odparłem. Następnie spróbowałem się do niej przysunąć, ale wtedy Nina odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, gorączkowo kręcąc głową na boki.

- Nie, nie, nie... nienienienienienienie, nie wiem, kim jesteś! Nie wiem kim jesteś! Nie wiem! Nie wiem! Kim jesteś! Kim! Jesteś! Nie wiem! - zaczęła głośno krzyczeć, trzęsąc się przy tym niesamowicie. W tamtej chwili bardzo się przeraziłem. Nie byłem Smiley'em ani żadnym innym specjalistą w zakresie psychologii czy psychiatrii, ale i bez tego mogłem śmiało stwierdzić, że Nina ma jakiś atak. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić, gdy nagle dziewczyna uciszyła się. Spojrzała ponownie na mnie, potem na ciało Niny, na swoje ręce, i znów na mnie. - Jesteś jak ona, tak?! Przyszedłeś mnie zabić, tak?! Nie zabijesz mnie! To ja zabiję ciebie! - zawołała, po czym ponownie zaczęła się gorączkowo i chaotycznie rozglądać dookoła. Mamrotała coś przy tym pod nosem i dopiero kiedy się skupiłem, zrozumiałem jej słowa. - Gdzie mój nóż? Gdzie mój nóż? Gdzie? Gdzie? Mój? Nóż? Gdzie on jest? Mój nóż? - powtarzała to cicho, jak jakąś mantrę, jednocześnie macając dłońmi podłogę wokół siebie. Niemal bez namysłu sięgnąłem nóż, który przed chwilą jej zabrałem.

- Tego szukasz? - spytałem. Wzrok Niny zatrzymał się na mnie, a właściwie na nożu. Było to chyba najbardziej trzeźwe z jej spojrzeń w ciągu tych ostatnich paru minut. Byłem poniekąd ciekawy, jak sytuacja dalej się rozwinie, ale zupełnie nie spodziewałem się tego, co zrobiła Nina. Rzuciła się w moją stronę, i tylko dzięki mojemu szybkiemu i sprawnemu odsunięciu się, nie zdołała wyrwać mi noża, bo zgaduję, że to było jej głównym celem. Natychmiast wstałem, podczas gdy Nina poślizgnęła się na podłodze mokrej od krwi i upadła. Jej atak mnie zaskoczył, ale na jej korzyść przemawiał tylko element zaskoczenia. Ja miałem za sobą długoletnie doświadczenie w unikaniu wszelkich ataków, także tych z zaskoczenia. Gdybym nie opanował tej sztuki do perfekcji, albo dawno gniłbym we więzieniu lub jakimś ośrodku psychiatrycznym, albo byłbym martwy. Nina powoli podniosła się i ponownie usiadła. Widać było po niej, że cała ta sytuacja wykończyła ją. - Nina, co ty wyprawiasz? - spytałem, przyglądając się jej uważnie. W końcu nie mogłem być pewien, kiedy mogę się spodziewać jakiejś kolejnej akcji z jej strony. Dziewczyna zamrugała kilka razy zaskoczona.

Nie będę Niną the Killerजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें