Rozdział 9

257 19 0
                                    


-To chłopak zawsze odprowadza dziewczynę do domu, a nie na odwrót-powiedziałam, kiedy wychodziliśmy przez bramę.

-To prawda. I często się tak dzieje, kiedy są na przykład na randce. A idealną okazją na randkę jest sytuacja, kiedy rodziców dziewczyny nie ma w domu. Byliśmy na randce? Dlaczego lepiej nie wykorzystamy nieobecności twoich rodziców?-spytał Jeff. Posłałam mu wkurzone i oburzone spojrzenie, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że jest nieco za ciemno, aby on to zauważył.

-Oczywiście! Zaraz zaczniemy się całować i nie wiadomo co jeszcze!-zawołałam z ironią.

-Ok, możemy zacząć teraz. Nawet wiem, co jeszcze oprócz całowania moglibyśmy zrobić-odparł Jeff, udając, że nie usłyszał sarkazmu w moim głosie. Spędziliśmy w moim domu jeszcze jakieś trzy godziny, rozmawiając o różnych bzdetach. W tym czasie, sama nie wiedziałam kiedy, przestałam się czuć tak nieswojo w jego towarzystwie. Jeśli z kimś gadasz i on mimo wszystko wydaje się być spoko, to może zapominasz, że tak naprawdę jest mordercą. Poza tym może w ten sposób umysł broni się przed strachem i szaleństwem wynikającym z tego, że przebywasz sam na sam z psychopatą-tak właśnie starałam się sobie tłumaczyć całą tą sytuację. Jeff już więcej mi nie groził i, choć starałam się zachować jak największą czujność, z czasem poczułam się pewniej. Nadal jednak starałam się pamiętać, że mam do czynienia z mordercą. Obecnie szliśmy w stronę lasu. Wygrzebałam z szafy taty jakieś rzeczy, których od dawna nie używał i dałam Jeffowi, aby się przebrał. W końcu w zakrwawionej bluzie, mimo ciemności, mógłby zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Dostał też ode mnie czapkę i szalik, którymi pomogłam mu tak zakryć twarz, aby nie dało się zbytnio rozpoznać, że on to on. Jeff chciał mieć jednak pewność, że nie wezwę policji zaraz po jego wyjściu z domu, więc kawałek drogi do tej całej Rezydencji, w której mieszkał, pokonać miałam z nim.

-Opanuj się. Nie jestem twoją fangirl-odparłam.

-Szkoda. Byłabyś całkiem ładną fangirl-powiedział Jeff.

-Jesteś denerwujący-stwierdziłam.

-Za to mnie wszyscy lubią.

-Śmiem w to wątpić-odparłam, po czym uśmiechnęłam się. Dość szybko i bez większych problemów doszliśmy do lasu.

-Nie boisz się, że coś ci się stanie w drodze powrotnej?-zapytał nagle Jeff.

-A co miałoby mi się stać?-zapytałam, choć wiedziałam, że dziewczynie chodzącej samotnie po ulicach w środku nocy stać się może bardzo wiele.

-Nie jestem jedynym psychopatą, który tutaj obecnie poluje. Do tego możesz zostać porwana, zgwałcona, okradziona albo wszystko to może ci się przytrafić naraz-odparł Jeff.

-Powinieneś o tym pomyśleć, zanim mnie zmusiłeś, żebym z tobą poszła-odparłam.

-Sama powinnaś o tym pomyśleć. Czemu ja mam się o ciebie troszczyć?-zapytał chłopak. Westchnęłam. Miałam ochotę odpowiedzieć mu coś złośliwego, ale się powstrzymałam. Zamiast tego zaczęłam się zastanawiać, co takiego w Jeffie sprawie, że zachowuję się zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Normalnie nie jestem tak sarkastyczna i złośliwa.

-Może cię dopaść Eyeless Jack, Jane, Nina, Laughing Jack, Candy Pop...-zaczął nagle wymieniać.

-No i po co mi to mówisz?-przerwałam mu. Jeff popatrzył na mnie zdziwiony.

-Właściwie to sam nie wiem-odparł.

-No widzisz. Więc jak nie masz żadnego powodu, nie gadaj mi takich rzeczy. Jeśli będę chciała dowiedzieć się, kto i jak może mnie zabić, prześledzę dokładnie wszystkie creepypasty-powiedziałam.

Nie będę Niną the KillerWhere stories live. Discover now