Rozdział 4: Maszyny i roboty

27 5 2
                                    


Rozdział 4: Maszyny i roboty

Wojownik po opuszczeniu wioski ukrytej wśród wysokich drzew, znowu leciał przez nieznaną mu trasę. Ten świat nie był jego, nie wiedział co ma ze sobą tutaj począć, na każdym kroku wszędzie się mogli znaleźć wrogowie. Nie wiedział komu ufać, gdyby jednak nie zaczął działać na własną rękę, pewnie by nadal tkwił w Królewskim Pałacu z Władcą Argustem oraz swoim nieprawdziwym Ojcem Akinorim. Krajobraz coraz bardziej i bardziej przeistaczał się bardzo mocno, raz zdarzało się że leciał nad polanami, a raz że znajdywał się na jakimś skalnym terenie. Wdychając pod nosem, Blade uświadomił sobie że może tak przemierzać tą nieznaną krainę i nigdy nie znajdzie nigdzie spokojnego miejsca. Ogoniasty odczuwał, że niedługo przyjdzie pora na trening jego nowych mocy, wreszcie nie wiedział jak przemieniać się w tą dziwną wilczą formę, zawsze robił to przez przebudzenie swojego instynktu obronnego albo po prostu poczucia furii w swoim ciele. Za chwilę, gdy upłynęło jeszcze kilka minut, odczuł że całe otoczenie w miejscu w którym przelatywał zaczęło się bardzo mocno trząść i nie wiedział co się w tej chwili dzieję. Kiedy jednak popatrzył się ku górze, dostrzegł że kilka meteorytów kieruje się w jego kierunku i raczej one same od tak nie będę chciały go ominąć. Nie miał innego wyboru, więc zwinnymi susami wymijał je oraz unikał ,lecz niestety dostał on jednym z pomniejszych asteroid, która go trafiła w szczękę. Pomasował się trochę, aż tu nagle wielki ognisty gigant spadał ku niemu, dlatego też uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział że to idealny moment przetestować co potrafi. Aktywował wokół swojego ciała białą energetyczną otoczkę z którą zaczął lecieć na wprost wielkiego meteoru i postanowił go zniszczyć jednym uderzeniem pięści. Zamachnąwszy się na na gigantyczny głaz, trafiając w niego pięścią, poczuł tylko głuchy brzdęk, tak jakby to nie było zrobione z kosmicznego kamienia. Czarnowłosy odkrył, że to nie był zwykły meteoryt a Statek kosmiczny, który po prostu wlatywał w atmosferę i zaczął się cały żarzyć od dużej temperatury. Był on koloru Czarno-Zielonego, który dopiero został dostrzeżony po chwili. Odpuszczając przepychani się z gwiezdnym transportowcem, zauważył że wszystkie te meteoryty to były części, które zaczęły tworzyć wielką bazę na tutejszej powierzchni. Młody Saiyanin nie miał na co czekać, więc wylądował pomiędzy drzewami i kiedy to kucnął sobie, oglądał dalej jak nieznana mu kosmiczna technologia przekształca się w wielką bazę. Wreszcie młodzieniec dostrzegł na pewno żołnierzy, którzy byli umundurowani w Granatowe uniformy i wchodzili do jakiś wielkich maszyn, którymi zaraz potem sterowali.

W ogóle nie mógł w to uwierzyć, bo żył tyle lat w Królestwie, gdzie nie panowała technologia, tylko czysta magia, która także w niektórych dziedzinach była niezrozumiana. Nie myśląc dalej o tym, Syn Kellana dalej bacznie obserwował, lecz z takiej odległości to o nic tak naprawdę nie zobaczy. Delikatnie na paluszkach, Czarnooki się poruszał, lecz przyśpieszył trochę kroku, by nie zostać niechcący zauważonym i ponownie zostać ogłuszony i porwany jak przedtem. Po chwili w wejściu głównym do tego dziwnej bazy, wyłonił się dość wysoki mężczyzna, liczył około sto osiemdziesięciu wzrostu i najbardziej się wyróżniał, posiadając Czarny uniform, zaś za nim powiewała bardzo mocno krwista peleryna. Blade nagle zdziwił się, ponieważ gdy ukrywał się za jednym z kamieni, Przywódca tej frakcji wymierzył otwartą dłonią w stronę, gdzie akurat on się ukrywał. Na jego twarzy jeszcze przez chwilę była powaga, a potem tylko uśmieszek, ale niestety gdy wyjmował miecz, poczuł że od tyłu coś wbija mu się mocno w skórę. Kilka wiszących nad nim robotów przebiło mu skórę i wiązkami elektrycznymi, poraziło jego całe ciało, które samo z siebie opadło na tutejszą glebę i nie reagowało. Oczywiście nie wiedział ile przeleżał, ale wojownik kiedy to się wybudził, zauważył że znajduje się w jakiejś czarnej celi. Wyglądając przez szklaną celę okna, dostrzegł że już nie jest na tej planecie, tylko ten dziwny wielki krążownik wzniósł się w kosmos i właśnie zamierzali gdzieś odlatywać. Ogoniasty widział, że ma na sobie przyczepione jakieś energetyczne czerwone kajdany z których nie mógł się wyrwać. Posiadał także jedną parę kajdan przywdzianą na jego kostki u nóg, kiedy to próbował się wyrwać, odczuwał nieprzyjemny ból. Po próbie zerwania z siebie nieprzyjemnej blokady na jego ciało, usłyszał on z korytarza jak ktoś idzie, bo kroki mógł dosłyszeć bardzo dobrze. Nie czekał zbyt długo, ponieważ zaraz drzwi do tej celi bardzo szybko się otworzyły i przed jego osobą stanął najwyraźniej jeden z żołnierzy, który także był ubrany na czarno i posiadał fioletowe rękawicy. Kajdany po chwili zniknęły, lecz tak jakby zostały zamontowane na nowo, tylko tak by młody Saiyanin mógł się poruszać i został czołgany po podłodze. Wreszcie minęło troszkę czasu, aż zły żołnierz pozwolił mu wstać i prowadził go korytarzem w jakieś miejsce. Brat Klen nie był rozmowną osobą, więc po prostu czekał aż zostanie doprowadzony tam gdzie właśnie zmierzają. Po upływie kolejnych chwil, wreszcie znaleźli się na jakiejś dużej sali, gdzie na jej końcu znajdowało się wielkie kuliste szklane okno przez które można było wyglądać i patrzeć na różne planety albo niebezpieczeństwa jakie się zbliżają. Przypomniał sobie wszystko, tamtego gościa który przedtem miał czerwony płaszcz, to nie był ten sam co siedział teraz na wielkim tronie wraz z dwoma strażnikami, którzy stali i pilnowali jego majestatu.

Blade swoimi ślepiami widział, że ten ma akurat Czarno-złoty uniform, zaś tego co widział przedtem dopiero za chwilę wyłonił się zza krzesła tutejszego lidera. Zaczęli ze sobą konwersować, ale niestety nie wiedzieli o czym, mógł tylko stać i przyglądać się. Nie wiedząc czemu, odczuwał od nich jakąś nieprzyjemną aurę, która mówiła mu że trzeba się wynieść stąd najszybciej jak się da. Dowódca wreszcie kiwnął głową porozumiewawczo, podnosząc się ze swojego tronu i schodząc po kilku schodkach, stanął przed klęczącym wojownikiem i rzekł w jego stronę.

-Witaj na moim krążowniku zwanym Wiarus, moje imię to Lethal. Jak już mogłeś zauważyć, nie jestem człowiekiem, nic z tych rzeczy. Jestem dokładnie Drakonianinem, nazywaj to sobie jak chcesz. Zauważyłem, gdy próbowałeś zniszczyć jedną część z mojego wielkiego okrętu kosmicznego, to mi się bardzo nie spodobało, ale skoro potrafisz coś takiego, zaciekawiłeś mnie. Teraz mam zamiar poddać cię testowi, gdyż dostrzegam w twych oczach wielki potencjał, jestem ciekaw co możesz swoją osobą zaprezentować. - tutaj zrobił na chwilę pauzę by przełknąć ślinę i za chwilę miał coś powiedzieć, lecz tylko pokazał sygnał dłonią i znowu młody Saiyanin został ogłuszony przez strażnika, który stał za nim. Po ponownym przebudzeniu się, Blade zaczął się rozglądać i dostrzegł że znajduje się chyba na jakiejś większej arenie, która sugerowała że tutaj testowali swoje króliki doświadczalne. Znowu po schodach przed jego oczyma schodził nikt innym jak sam Lethal, Przywódca krążownika Wiarus. Młodzieniec chciał zareagować, ale jego wróg tak szybko się przeniósł, który wykonał zamachnięcie dłonią, rozcinając kajdany, przy tym jeszcze chwytając go swoją skórzaną rękawiczką i rzucając Nastolatkiem o skałę, która się rozwaliła pod naporem takiego ciężaru. Brat Klen wypluł trochę śliny, ale obrażenia jakie otrzymał, sugerowały o tym, że z ust pociekło mu trochę strużki krwi. Bardzo szybko ją wytarł, a potem podniósł się na proste nogi, a potem wybijając się w górę, zaczął pikować na swojego przeciwnika. Niestety jego oponent był trochę szybszy, przez co bardzo szybko pochwycił nadlatującą pięść wojownika i podnosząc swoją nogę w powietrze, kopnął go w podbródek, a potem jeszcze bardziej podbił go do góry. Młody Saiyanin znowu kaszlnął, otrzymując solidne Bęcki i nie miał zamiaru się dłużej powstrzymywać. Ogoniasty zrobił obrót, wyrównał swój lot i napinając swoje mięśnie w przedramionach, głośno krzycząc otoczył się białą aurą. To był dopiero początek, ale nie chciał się już dłużej hamować przed swoją wściekłością, którą pałał do tego Lidera. Zaszarżował na niego, lecz ten niestety tylko robił uniki i bloki, które nadchodziły ze strony ogoniastego. Syn Kellana po kilku minutach wymiany ciosów, delikatnie się zmęczył i widział jak Lethal pokazuje mu ręką żeby się przestał cackać i przeszedł do sedna. Czarnowłosy wreszcie wylądował, przypomniał sobie niektóre smutne chwile, kamienie pod jego stopami zaczęły unosić się ku górze, zobaczył wszystko co było dla niego straszne i tragiczne. Dowódca się tylko przyglądał, oczekiwał czegoś co wyrzucić go z własnych butów i będzie mu się wreszcie rozerwać, bo to to dla niego nie było nic. Brat Klen zaciskając bardzo mocno pięści, wydarł się ponownie, tym razem posiadając już czarną aurę oraz pojawiające się futro wszędzie na ciele. Jego cała twarz zamieniła się w wilczy pysk, zaś małpi ogon przeistoczył się w wilczy.

Urósł kilkanaście centymetrów i mierzył trochę więcej niż Drakonianin przed nim. Wreszcie uradowany Szef Krążownika Wiarus rzekł w jego stronę:
-Nareszcie....czekałem na to tak długo. Wiedziałem od początku, że nie jesteś człowiekiem, twoja krew pachnie zupełnie inaczej niż tak ludzka. Masz naprawdę niesamowity talent, nie chciałbym żebyś go zmarnował, więc proponuje ci taki układ...Przyłącz się do mojej wielkiej armii, a wraz z tobą będziemy mogli bez trudu przejmować kolejne systemy gwiezdne, zaś ty jeśli naprawdę jesteś tak silny, zostaniesz moim trzecim generałem. Nie chciałbym żeby twój talent się zmarnował, co o tym sądzisz? - uniósł jedną brew do góry i czekał aż Wilczy chłopak odpowie. Przyszywany syn Akinoriego nie odpowiedział na jego słowa, po czym od razu ruszył w jego stronę z niesamowitą szybkością, by wykończyć go raz na zawsze. Lethal tylko zamknął oczy i powiedział szeptem do samego siebie "A więc tak to ma wyglądać, niech ci będzie...", a zaraz po tym zablokował pierwszy atak Wilkołaka. Drakonianin tylko parsknął, trafiając młodzieńca w twarz, przez co ten odbił się od podłoża jak puszczony kamień, który jest kaczką na wodzie. Syn Kellana jednak mimo to, nie miał zamiaru zaprzestać walki, więc warknął złowrogo w stronę przeciwnika i hamując dłonią, zapanował nad oraniem tutejszej gleby i wreszcie wybił się do góry. Znowu chciał zapikować na swojego przeciwnika, gdyż teraz posiadał lepszą szybkość i był bardziej zręczniejszy niż przedtem. Lethal chyba także skończył się bawić, gdyż po zdjęciu swojej skórzanej rękawicy, wystrzelił z dłoni Czarno-Fioletowy pocisk energii w stronę Nastolatka, który niestety tym dostał i rozbił się o podłogę. Jego ubranie z przodu zostało delikatnie osmalone, zaś on niestety odczuł to trochę gorzej niż jego ubiór. Z miejsc, gdzie można było oglądać walki, wszyscy praktycznie żołnierze na okręcie byli ciekawi czy ich szef dostanie łomot czy jednak będzie inaczej. Blade powoli podnosząc się, zobaczył że jego wróg stał przed nim i mierzył w niego ciągle dłonią, zbierające energię na kolejny pocisk, aż wreszcie się wypowiedział:
-Dołącz do mnie, bo inaczej twój żywot zakończy się na tej arenie... - kiedy to bardzo chłodno wypowiedział, docisnął swojego buta do pleców młodzika i ten delikatnie stęknął. Brat Klen nie miał zamiaru dłużej się tak patyczkować, coraz większe bulgotanie jego krwi, sprawiało że stawał się coraz bardziej podekscytowany i wchodząc jeszcze na większy poziom furii, stworzył olbrzymi wybuch. Bordowe wyładowania elektryczne, które pojawiały się tu i ówdzie, jakoś nie przestraszyły Lidera tego kosmicznego okrętu, gdyż nie miał zamiaru zdjąć nogi z jego plecków. Kiedy Wilczy Chłopak uniósł delikatnie głowę, przed obrazem miał jakiegoś dziwnego kolesia, którego Lethal nie widział.

Nosił on tak jakby negatywny uniform, który był koloru białego, a na jego pasie widniał czarny pas. Posiadał złote oczy i bardzo zwariowane spojrzenie, a za chwilę zniknął i pojawił się ktoś inny. Także posiadał dziwną togę albo tak zwane Kimono wraz z czarnym płaszczem, posiadał on Wilczy pysk oraz krwiste oczy, aż wreszcie się wypowiedział:
-Hmmm, żałosne. Nie spodziewałem się, że Księżniczka wybierze takiego nędznika na posiadanie mojej mocy...Ehhh, no cóż, jestem tutaj po to by ci przekazać informacje, że jeśli uda ci się wykaraskać z twoich problemów, będziesz pod moim okiem trenował moją moc, teraz ci pomogę, ale na następny raz....radź sobie sam. - skończył mówić, a czas który został zatrzymany, powrócił znowu od-stopowany.

Zaciskając bardzo mocno zęby, Wilczy Wojownik zaczął się powoli podnosić, aż tu nagle nawet noga Lethala podniosła się ku górze. To zupełnie miało tak wyglądać, to Lider Wiarusa miał zwyciężyć, a nie jakiś bezpański kundel. Ponowny podmuch Czerwono-Czarnej energii wreszcie odepchnął trochę przeciwnika, który niechcący wypuścił swój fioletowo-czarny pocisk nie tam gdzie trzeba. Po powstaniu z gleby, młody Saiyanin miał opuszczone ręce, lecz jego dłonie były zaciśnięte w pięści, zaś za chwilę unosząc głowę, jego kolor oczu także się zmienił. Drakonianin spoglądał i nie dowierzał, ślepia młodzieńca przed chwilą były niebieskie, zaś teraz były w kolorze czerwieni i to takiej mocnej. Na głowie jego futro ułożyło się w specyficzną fryzurę i także posiadał czerwony futrzany pas, przechodzący od górnej części włosów, aż po sam dół. To była pierwsza wybudzona Wolf-Jina, przy której pomocy będzie miał za zadanie pokonać wroga stojącego przed nim. Dowódca tylko zaśmiał się pod nosem, bo nie zrobiło to na nim zbyt wielkiego wrażenia, ponieważ ta energia była dla niego niczym. Ponownie wyprostował przedramię i z otwartą dłonią, wypuścił z niej fioletowo-czarne pociski energii, które miały raz na zawsze zniszczyć Wilka. Po zetknięciu się z ciałem Syna Kellana, powstał olbrzymi wybuch, który zmiótł połowę tej sali i zostawił krater, gdzie można było dostrzec metal, ponieważ wszystkie te rzeczy były zrobione ze specjalnego materiału do celów ćwiczebnych. Po opadającym dymie, Lethal dostrzegł że młodzikowi się nic nie stało, ale jego mina jeszcze była bardziej wściekła niż przedtem. Brat Klen zaczął iść powoli w stronę swojego oponenta, lecz tamten nawet nie drgnął do tyłu. Po zbliżeniu się na taką odległość, że mogli się dotknąć, Szef Wiarusa zamachnął się w twarz młodzieńca, lecz ten bardzo szybko ją pochwycił i nie pozwolił do zderzenia. Generałowie zaczęli szeptać między sobą z okna i zaczynali mieć co do tego złe przeczucia. Nie chcieli dopuścić do przegranej swojego Władcy, więc otwierając kilka grodzi w ścianach, wysłali wsparcie w postaci oddziału paraliżujących. Nie podchodził za blisko i tylko czekali na sygnał jednego z generałów by ten nacisnął specjalny przycisk, potwierdzający pomoc dla Lethala. Wojownik usłyszał i dostrzegł to co się dzieję wokół niego, więc nie tracąc więcej czasu, zamachnął się swoją prawą pięścią, posyłając wroga na kilka skał, przez które się po prostu przebił. Kiedy to Drakonianin wyszedł ze swojego wgniecenia w skale, trochę się wkurzył tą zmienioną sytuację tych wszystkich zdarzeń. Nie spodziewał się takiej siły ze strony nieznajomego młodzika, gdyż myślał że jest on początkującym. Blade wydzierając się na nowo i otaczając aurę, zaczął po prostu niszczyć całą tą salę treningową, robiąc wgniecenia w ścianach oraz niszcząc całą resztę tego miejsca. Głazy i kamienie zamieniały się w pył, zaś sztuczne drzewa zaczęły same z siebie się jarzyć albo także całkowicie wyparowywały. Wreszcie wyruszył w stronę swojego smoczego przeciwnika, który to miał zamiar zagrać nieczysto i z pod podłogi wyłoniła się stalowa ściana, która zatrzymała wojownika. Ogoniasty tylko syknął pod nosem i słysząc dużo kroków, zobaczył że oddziały paraliżujące właśnie biegły w jego stronę. Postanowił, że uniesie się pod sam sufit tego pomieszczenia i wypuścił ze swoich dłoni kilka bordowych pocisków, które dosłownie zmiatały sługusów z powierzchni tej sali. Nie czekając jeszcze bardziej dłużej i przeciągając tą walkę, Krwistooki znowu zaczął pikować na swojego wroga bez żadnego zastanowienia.

Trafiając tym razem swój cel swoim kolanem w jego twarz, przez co tamten zachlapał się trochę swoją czerwoną krwią. Szybkim zwinnym ruchem, wojownik złapał za gardło swojego oponenta, a potem delikatnie podduszając go, drugą wolną ręką zaczął go napierdzielać po brzuchu tyle ile mógł. Ciosy szły coraz bardziej i bardziej z szybszym oraz mocniejszym impetem, przez co Lethal opluł krwią Wilkołaka, który ciągle go dusił i znajdował się przed nim. Generałowie co poniektórzy odwracali swój wzrok, gdyż nie mogli na to patrzeć, choć jeden był bardzo cierpliwy i podziwiał co się tam niesamowitego dzieje. Kolejni żołnierze byli zsyłani, lecz ledwo ruszając ręką, zatrzymał ich by się w to nie mieszali. Wreszcie Lethal przeszedł do swojej transformacji, ukazując całe swoje smocze jestestwo. Nogi zaczęły nabierać masy, pojawiały się także łuski oraz długi ogon, gdzie na jego końcu znajdowało się kilka ostrych i zabójczych kolców. Wykorzystując swoją trzecią kończynę, przebił w okolicach kostki wilka i rzucił nim gdzieś daleko, by mieć chwilę na swoją transformacje. Teraz dopiero wróg Nastolatka wyglądał jak taki rasowy prawdziwy smok czystej krwi, wyróżniał się tym, że na tyle jego głowy wyłonił się jeden róg. Wreszcie Władca Wiarusa powiedział w stronę młodzika:

-Pożałujesz tego, że zmusiłeś mnie do wykorzystania tej transformacji. Na tym etapie, mordowałem miliony istnień i ciebie spotka ten sam lost, przygotuj się do katastrofalnej porażki, Wilku... - oczywiście nie powiedział, że dawno jej nie wykorzystywał i wyszedł z wprawy. Po chwili, zza pleców wroga młodego Saiyanina, wyłoniły się smocze skrzydła na których się uniósł, ale to tylko na pokaz, gdyż wolał wykorzystywać energie do lewitacji. Skrzydła robiły tutaj w formie ozdoby, dlatego też przechodząc też do samego sedna, zaatakował Wilkołaka. Blade otrzymał solidną smoczą pięść na swój żołądek, plując śliną przed siebie oraz wbijając się w drugą część końca sali. Szybko wychodząc z wgniecionej ściany, poleciał w stronę oponenta i między nimi zaczęła się zaciekła wymiana ciosów. Ich uderzenia była tak mocne, że niszczyły teren wokół nich, a oni nawet na to nie zwracali uwagi. Za chwilę, obydwoje odskoczyli od siebie, ponownie robiąc to samo tylko jeszcze szybciej. Lethal nagle zrobił obrót wraz z wyskokiem, przez co młodzieniec dostał porządnego kopniaka na żebra i wydał z siebie wilczy pisk. Poleciał trochę do tyłu, lecz hamując swoimi wilczymi stopami, zatrzymał się wreszcie. Łapiąc szybkie oddechy, starał się nie wypaść z rytmu i wygrać ten pojedynek, który nie był taki łatwy. Wreszcie szybko biegnąc w stronę swojego celu, miał zamiar użyć swojej chytrej sztuczki, więc udawał że planuje wyskok ku górze, lecz jednak tego nie zrobił i gdy zobaczył, że jaszczur znalazł się już w powietrzu, chwycił za jego smocze kostki u nóg i rozkręcając go bardzo mocno, rzucił nim w stronę ściany. Uśmiechnął się tylko i gdy chciał już wykończyć smoczego Lorda, usłyszał jak szyba, gdzie znajduje się miejsce trybun, została zniszczona siłą dwóch generałów oraz ich podkomendnych. Wyjęli ze swoich kabur na broń, która miała na celu wystrzelić w stronę wilczego chłopaka liny, po to by ten został sparaliżowany. Wiedział już co to za chytra sztuka, kiedy przedtem wykorzystali to w swoich dziwnych wielkich maszynach, więc delikatnie krzyknął, otaczając się aurą i odpychając wszystkie ostre sznury. Dowódcy się trochę wkurzyli, gdyż musieli wciągać znowu liny by naładować tą broń i ponownie ją wystrzelić. Blade kupił sobie trochę czasu, ale zauważył że we wbitej ścianie już nie ma Lethala, po prostu zniknął.

Starał się go wszędzie wypatrzeć i był ciekawy teraz z której strony uderzy. Po ataku z zaskoczenia ze strony Dowódcy Wiarusa, ten zerwał swój smoczy wisiorek i rzucił w stronę mężczyzny, okazującym się jednak trzecim generałem o imieniu Altair. Ten pochwycił go i tylko kiwnął głową, na znak że rozumie co to oznacza. Lelouch, najlepszy ze wszystkich tutaj zebranych generałów zdziwił się tym faktem, że to jemu nie dano dostać naszyjnika jego Pana, był bardzo o to zazdrosny. Wilczy Młodzieniec niestety zwracając uwagę na to co się dzieję wokół otoczenia, zobaczył że jeden Generał uderzył tego drugiego i zabrał mu ten dziwny wisior, który przedtem znajdował się na szyi Lethala. Nie rozumiał o co tutaj chodzi, ale nie obchodziło go to teraz, musiał pokonać przeciwnika przed nim. Szef krążownika rozdziawił paszczę i zaczął w niej zbierać energię. Ogoniasty przypomniał sobie, że nie zna żadnych ciekawych technik, więc wyjął z pochwy swoje ostrze i zaczął w nim zbierać energie. Wreszcie Drakonianin wykrzyknął, mając ciągle przed pyskiem kulę energii takie słowa jak:


-DRAGON BURST FLASH!!! - Potężna dawka energii pomknęła ku chłopakowi, lecz ten nie miał zamiaru dać się zabić. Wypchnął do tyłu ostrze, a potem głośno krzycząc zanim jeszcze zła fala oponenta doleciała, wysunął je na przód, krzycząc tym razem to:


-GETSUGA TENSHOU!! - Czerwono-czarny sierp energii poleciał na przeciw energii smokowi. Wreszcie obydwa się zderzyły, lecz ta energia ze strony Wilkołaka była ponad jego możliwości. Przez to, że Lethal zaprzestał swoich treningów i się obijał tylko na tronie, został pokonany przez dzieciaka, który tak naprawdę jeszcze nie umiał nic, sam fart i nic więcej. Odczuwał jak jego energia wraca do niego wraz z mrocznym sierpem ki, który praktycznie zaraz go trafi i będzie po wszystkim. Niestety, koniec końców tak się stało, Energia z ostrza oraz jego własna trafiły go i został zmieciony, nic po nim nie zostało, nawet ubranie zostało zdezintegrowane. Po tym incydencie, syn Kellana zmęczył się i chowając szybko ostrze, uciekał by znaleźć jakiekolwiek kapsuły ratunkowe. Niestety, na sale treningową znowu weszli żołnierze, lecz tym razem było ich trzy razy tyle niż przedtem. Krwistooki wyjął ostrze i odbijał kable, które miały na celu nałożeniu na niego paraliżu, lecz rozcinał je oraz odbijał. Niestety mógł usłyszeć kilka świstów, lecz tym razem to nie były paraliżujące liny, lecz strzałki, które były wykorzystywane przez archaiczne plemienia. Bratu Klen dopiero po kilku minutach jeszcze walki z żołnierzami, zaczęło się kręcić w głowie, gdyż przez bulgoczącą krew w jego organizmie, toksyna dopiero zareagowała z późnym efektem. Lelouch w swoim czasie, wyszedł na taras, który był ulokowany na wielkim okręcie i przemawiając do ludu, ogłosił się nowym Władcą, gdyż Lethal poniósł sromotną porażkę przy walce z więźniem. Altair po dobiegnięciu na miejsce tarasu, wyjął swój pistolet do paraliżu i kiedy wystrzelił pociski, Pierwszy Generał użył zielonej aury, by osłaniając się tak samo jak przedtem obserwował Wilczego Nastolatka. Lelouch tylko pstryknął palcami, a za chwilę zebrało się wokół tajemniczego Generała garstka żołnierzy, lecz za nim stał wielki bysio, który to wykonał cios w potylice i ogłuszył go. Po tym incydencie, obydwoje trafili do odosobnionych cel i nie wiedzieli co się dalej z nimi stanie. Altair miał kilka kwestii co do tego, ale musiał dmuchać najwyraźniej na najgorsze etap tej podróży. Nie wiedząc czemu, Młody Saiyanin dzięki temu, że coraz bardziej przyzwyczajał się do wilczej formy, odczuwał kilka energii na tym wielkim frachtowcu, a nawet tą która należała do tajemniczego Generała. Siedział dosłownie przed nim, czyli ich cele były na wprost siebie innymi słowy. Czarnowłosy dzięki swojemu wilczemu słuchowi, który miał przedtem, wiedział że jego nowy wróg nazywa się Lelouch i na pewno odczuwa, że tamten coś planuje. Teraz tylko musiał czekać, a bał się że w ogóle polecą gdzieś indziej, a chciał zostać na tej planecie by móc w spokoju ćwiczyć, ale nie, zawsze musiało mu się coś przytrafiać. Co będzie dalej? Czy Blade wymyśli plan ucieczki razem z nowym sojusznikiem albo wrogiem?? Co planuje Lelouch? Dowiecie się w następnym rozdziale.

Kenzuran AdventuresWhere stories live. Discover now