Rozdział 1: Nowe pokolenie bohaterów.

374 10 5
                                    

Ta Historia ma opowiadać o Saiyanie, którego życie przekręciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy jego rodzinna planeta wybuchała, nie udał się do swojego Mentora Xandera, zaś poszedł do osobnych kapsuł, które przebywały w porcie kosmicznym. Przyjaciel Rodziny doskonale wiedział, że Bardock rzadko kiedy kłamie, a gdy zobaczył go w barze, całego pokrwawionego, on jedyny go nie wyśmiał. Kazał wszystkim młodzikom, którzy trenowali pod jego okiem zebrać się potem przy jego szkole walki, lecz Kenzuran postąpił zupełnie inaczej i nie miał zamiaru czekać aż dojdzie do całkowitego zniszczenia. Przepychał się między swoich pobratymców i innych, a oni zdziwieni nie wiedzieli o co chodzi młodzikowi. Syn Kellana musiał szybko spiąć poślady, bo nie chciał skończyć jak reszta rodaków, którzy nie wierzyli niskiej klasy wojownikowi. Po upływie piętnastu minut, szybko wskoczył do jednej kapsuły i wpisał pierwsze lepsze koordynaty, które zmierzały na jakąś bezpieczną planetę i ta nie należała jeszcze do Lorda Freezera. Brat Klen po wystrzeleniu się w porcie, mógł tylko słyszeć przez radio, że nie dostał zgody na pozwolenie, więc po prostu to olał i nie obchodziło go to. Można było stwierdzić, że był zdrajcą, ale on tylko ratował swoje cztery młode litery, ponieważ aktualnie miał dziesięć lat. Kiedy wyjrzał ostatni raz przez szybę, będąc pod kątem spoglądania na planetę, widział jak gigantyczna magmowa kula tworzy się przy jakimś niewielki statku wyglądającym jak Freesby albo dysk. Nie wiedział co ma o tym myśleć, dlatego odwrócił wzrok i łzy napłynęły do jego oczu. Niestety jego kapsuła była na tyle blisko, że eksplozja planety zrobiła niewielki uszkodzenia w środku maszyny i całkowicie zbiła go z kursu. Młodziutki Saiyanin nie wiedząc co się dzieję, ostatnie co zobaczył, to czarna dziura, która wchłonęła go wraz z pojazdem, bo wreszcie znajdował się w środku tego poda. Ogoniasty dzieciak nie wiedział co się dzieje, kręciło mu się w głowie, miał dziwne młodości, zaś jego kapsuła ciągle wirowała w dziwnym i mrocznym portalu, który wreszcie po nie wiadomo jakiej ilości czasu, wypluł go i ten zmierzał ku błękitnej planecie.

Kenzuran kiedy dochodził do siebie, spojrzał przez czerwoną szybę swojej maszyny i odczuł, że wchodzi w atmosferę planety, przez co ta cała zaczęła się żarzyć bardzo mocno, aż wreszcie porządnie walnęła o śnieżną glebę. Młody Bohater niestety nie wiedział jaki to jest dokładnie rok i gdzie się aktualnie znajduje. Nie wiedział też, że uzyska moce o jakich nigdy mu się nie śniło, choć i tak wywodził się z rasy kosmicznych wojowników. Czarnooki młodzieniaszek starał się wykaraskać z pojazdu, który niestety źle się wbił w podłoże planety i drzwi się po prostu wgniotły nie tak jak powinny. Nie wiedziała przecież, że jest coś takiego jak standardowa procedura lądowania, wreszcie leciał po raz pierwszy w życiu taką maszyną. Na szczęście syn Kellana miał chociaż zegar i ten dokładnie mu pokazywał ile czasu minęło odkąd tutaj siedział. Starał się wykopać siłą, ale to nic nie dawało, ale po upływie kilku godzin, usłyszał wreszcie jakiś głos. Ktoś próbował mu pomóc, ale z perspektywy nieznanej osoby, ta się strasznie bała podchodzić do kapsuły, bo nie wiedziała co ją czeka. Kenzuran walił w szybę i prosił wręcz o pomoc. Wreszcie nieznanej osobie, jakoś udało się podważyć grodzie od jednoosobowego statku i ten wreszcie puścił. Chłopak wyszedł, oddychając powietrzem i odczuwając dość mocne zimno, a potem dopiero spojrzał na jego ratunek, który przyszedł nie wiadomo skąd. Chłopaczek pierwszy się przedstawił:

-Jestem Kenzuran, dziękuje za pomoc....Nie chciałem także nikogo wystraszyć... - skończył mówić, aż wreszcie przykucnął, bo odczuwał minusową temperaturę. Nie wiedział gdzie jest konkretnie, ale poczuł za chwilę że osobnik który mu pomógł, okrył go futrem i odpowiedział mu:
-Rozumiem, widzę że jesteś nietutejszy, sądząc po tej dziwniej technologii, która leży za tobą. Już na polu uprawnym mogłem cie zobaczyć wraz z innymi, ale oni stchórzyli, a ja jestem ciekawską osobą. Mimo to, wyglądasz mi na człowieka, tylko z czymś dodatkowym za sobą....Nie ważne, czego ci potrzeba?? - zapytał i nadal obserwował brązową kitę, która falowała na wietrze na tyłach młodzika. Brat Klen nie wiedział jak ma zareagować, ale wreszcie wywodził się z rasy potężnych wojowników, więc spoważniał i odpowiedział:

-Tak, na pewno będę potrzebował tu przetrwać, mój dom został zniszczony i dlatego się tutaj znalazłem. Mam nadzieję, że jest mi Pan w stanie jakoś pomóc, nie mam dokąd pójść.... - rzekł, ponieważ musiał mówić jak na razie prawdę, nie miał innego wyjścia. Farmer spojrzał tak na niego, a potem pstryknął palcami i mu odpowiedział:

-No dobrze, skoro nie masz dokąd się podziać, z chęcią cie zaadoptuje do swojej rodziny. Ja ze swoją małżonką nigdy nie mogliśmy mieć dzieci, a po jej odejściu, w moim życiu nigdy się nic nie działo ciekawego, aż do teraz...No ale nie ma co rozpamiętywać starych ran. Wiem, że powinienem wpierw cie bliżej poznać, ale chodźmy, bo zaraz tutaj zamarzniesz na kość i będziesz musiał przystosować się do tej temperatury, tutaj ciągle panuje wieczny mróz. - skończył mówić i zaprowadził chłopaka do swojego domostwa, które było jakieś niecałe piętnaście kilometrów stąd.
Kilka miesięcy później.
Akinori, nowy Ojciec młodego Saiyańskiego dziecka, zaopiekował się chłopcem, gdyż ten naprawdę wyglądał jakby nie miał dokąd pójść. Kenzuran oczywiście czasami się rzucał, jak mu się coś nie spodobało, ale to była jego rasowa natura i nie omieszkał że było inaczej. Pomagał swojego nowemu Staruszkowi przy zasadzaniu lodowych warzy, ponieważ jego wiek ukazywał, że nie jest taki młody jak niegdyś. Sprzedawali razem warzywa oraz owoce, które rosły na lodowy drzewach na pchlim targu, gdzie za tutejszą walutę mieli co jeść i mogli zrobić opłaty, gdyż należeli do najzwyczajniejszego motłochu. Dzięki młodzieńcowi, Akinori poczuł, że znowu żyje, gdyż chłopak naprawdę szybko się uwijał, a nawet wykorzystywał od czasu do czasu swój ogon przy pracy na polu. Miesiące ciągle mijały, aż wreszcie nadszedł dziwny dzień dla nich obydwu. Kiedy wracali wraz ze swoim rumakiem i wozem do domu, gdzie sprzedali trzy czwarte tego co wyhodowali, przejeżdżała obok nich Królewska Karoca. Kenzuran spojrzał w szybę od lektyki i dostrzegł młodą dziewczynkę, która była w jego wieku i ona także przypadkowym cudem spojrzała w jego stronę, choć bardzo rzadko to robiła. Saiyański dzieciak musiał szybko obwiązać ogon na pasie, żeby ukryć fakt, że nie wywodzi się stąd, a potem szybko odwrócił wzrok, delikatnie zarumieniony. Nie minęło zbyt wiele czasu, aż Konie wreszcie zatrzymały się i karoca także stanęła, trochę dalej niż stał Akinori ze swoim podopiecznym. Drzwi pojazdu otworzyły się i z nich wyłonił się wielki i potężny Król Argust, który mierzył na oko z Dwa metry, zaś za nim mała dziewczynka w połyskującej białej sukni, która miała znaki w kształcie płatków śniegu. Pokierowali się w stronę zwykłego farmera i niezwykłego chłopca, który chciał bronić Ojca i już szykował widły, lecz został powstrzymany, bo nie można tak postępować przed samym Królem tego królestwa. Dziewczynka szła spokojnie i taktownie jak na damę przystało, zaś za nią potężny Ojczulek i dwóch strażników, którzy stanęli tak by przypilnować czy nikt ich nie będzie chciał zaatakować. Na szczęście, wszyscy mieszczanie wielbili swojego Władcę, więc nie było tutaj mowy o żadnym buncie ani nic z tych rzeczy. Wreszcie młoda dama zbliżyła się do Czarnowłosego i przemówiła:

-Witaj mieszczaninie. Jestem Artina, Księżniczka tego wspaniałego Królestwa. Nie wiem czemu, ale widzę cie pierwszy raz, a zazwyczaj zwracam uwagę na takie drobnostki jak nowo przybyłe osoby, bo uczę się bycia w przyszłości Królową. Powiedz mi...nie jesteś stąd, prawda? Widzę to po twojej twarzy oraz dziwnym brązowym pasku na twoich białych ciuchach, dlatego mnie to tak wprawiło w ciekawość... - tutaj na chwilę zrobiła pauzę i kątem oka spojrzała na swojego Tate. Ten tylko jeszcze bardziej spoważniał, przez co młody saiyan się delikatnie przeraził co się może zaraz wydarzyć, dlatego delikatnie drgał i chciał zaatakować, tak mu instynkt podpowiadał.

-Nie mam zbyt wielu kolegów, zaś koleżanek mam ponadto. Chciałam ci dać propozycję, czy może byśmy mogli się zaprzyjaźnić, aczkolwiek Mój Tato by tego nie chciał...Co ty na to? - skończyła mówić, a jej uśmiech podpowiadał by chłopak się na to zgodził. Nie wiedząc czemu, ale syn Kellana zauroczył się w młodej księżniczce, ale to tylko dlatego że chyba był dzieckiem, aczkolwiek jego oddech zrobił się cięższy i nie wiedział co ma poradzić. Wreszcie przełamał pierwsze lody i odezwał się w jej stronę:

-Hmm, nie wiem czy mi jest zaszczyt przyjaźnić się z Księżniczką, co w ogóle będę z tego miał?? - zapytał poważnie, zaś Akinori już chciał uderzyć chłopaka, lecz Król pomachał głową, że nie ma takiej potrzeby. Przyszywany Staruszek się powstrzymał, bo wiedział że tak się nie rozmawia z damami, ale Artinie najwyraźniej to nie przeszkadzało i ta mu odpowiedziała:

-No cóż, na pewno będziesz mile widziany na dworze Królewskim oraz jako młodzieniec płci męskiej, będziesz szkolony w szkole rycerskiej i może niegdyś byś trafił do elity rycerskiej żołnierzy mojego Tatusia. Oczywiście twój Ojciec także by miał pokój w jednym ze skrzydłem Królestwa oraz nie musielibyście tak ciężko harować na polu jak do tej pory.... - to zamurowało i Kenzurana i Akinoriego. Nie spodziewali się czegoś takiego ze strony Córki Argusta, zaś sam Władca wiedział co jego córka robi i to są jej królewskie decyzje. Przyszywany Ojczulek trochę nie miał zbytnio jak odpowiedzieć, dlatego wreszcie przemówił mocarny głos Króla tego państwa:
-Trochę tymi słowami zamurowałaś naszych mieszkańców, dlatego zapraszam do Lektyki, tam wszystko omówimy... - pokazał zapraszająco dłońmi w stronę pojazdu, który był idealny na cztery osoby, ponieważ strażnicy zawsze mogli siedzieć albo na dachu albo na tyle tej karocy. Po znalezieniu się w środku, Akinori wraz z synem, który nie był jego, widzieli jak jeden z żołnierzy poprowadził także ich wóz z zapasami żywności w stronę Zamku. Po dojechaniu do wielkiej budowli, Król wraz z nieprawdziwym Ojcem Kenzurana poszli do sali konferencyjnej i tam zaczęli rozmawiać o tym jak to wszystko będzie wyglądać. Natomiast młodzieniec wraz z Księżniczką poszli w zupełnie inne ustronne miejsce, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzać. Znaleźli się w jej sypialni, gdzie od razu wyszli na balkon i ta zaprosiła go obok poręczy. Kiedy się do niej zbliżył, ta niespodziewanie chwyciła za jego jeszcze zimne dłonie, gdyż ogoniasty jeszcze się nie dostosował do minusowej temperatury.
-Słuchaj Blade, wiem że nie znamy się zbyt długo i należymy do zupełnie innych poziomów społecznych, ale spodobałeś mi się. Chciałam ci zaproponować Małżeństwo ze mną, jeśli oczywiście minie kilka lat i będziemy dorośli oraz to, że będziemy mogli sami podejmować decyzje. Nie wiem tylko, czy ja też się tobie spodobałam i czy czujesz to samo co ja do ciebie?? - zapytała, a potem cała się zarumieniła. Akinori oczywiście przedtem nadał imię Blade dla Kenzurana, by te się zbytnio nie wyróżniało, dlatego Księżniczka powiedziała w ogóle inne imię. Kenzuran nie wiedział jak ma na to odpowiedzieć, dlatego on też się zrobił trochę czerwony i kiedy tak siedzieli w ciszy, postanowił jej odpowiedzieć:

--Niech i tak będzie, skoro to pomoże mojemu Ojcowi oraz mi, zrobię to. Zostanę twoim mężem... - powiedział to tak jakby nie był do końca pewny swoich słów. Nie wiedząc czemu, wojownik bardzo szybko zareagował i uniknął ust, które chciały go pocałować także w usta. Artina chciała zapieczętować ten układ pocałunkiem, lecz on się na to nie zgodził.

-Wybacz mi, to jest dla mnie coś nowego, nie chcę jeszcze tego pocałunku, przełóżmy to na inny czas, dobrze?? - zapytał jej, a ta tylko kiwnęła głową i puściła jego dłonie. Kiedy zaczęła od niego odchodzić, obydwoje mogli odczuć potężny wstrząs i wybuch na jednym z pięter Pałacu. Nie spodziewali się niestety, że akurat w ten dzień, kiedy będą podpisywać miłosny pakt, dojdzie do ataku ze strony Królestwa Ognia. Dwójka dzieci wyjrzała przez balustrady i dostrzegli jak impy na dziedzińcu wybijały królewskich lodowych strażników od tak po prostu. Księżniczka bardzo szybko odwróciła wzrok, bo zrobiło jej się nie dobrze, zaś chłopak był do takiego czegoś przyzwyczajony, u niego na Vegecie bitki to była coś normalnego. Celem tego ataku było to, że Władca Demonów miał swojego Sukkuba, który potrafił przewidywać przyszłość i wiedział o zdolnościach chłopaka, dlatego chciał by jego jednostki go porwały albo unicestwiły. Wreszcie do pokoju młodej Księżnej wtargnęły impy, które stworzyły w swoich mrocznych dłoniach ogniste włócznie, przez co dziewczynka krzyknęła z przerażenia. Blade bardzo szybko musiał reagować, nie wiedział co się stanie, lecz zasłonił następczynie tronu swoim ciałem i gdy dostrzegł, że ostre bronie leciały w jego stronę, przed nim pojawił się sam Król, zasłaniając ich. Przyjmując na siebie włócznie, zrobił specjalny gest rękoma, by je wszystkie na raz zniszczyć. Jego rany szybko zostały zamrożone i wkurzony tym całym incydentem, wypuścił ze swojej jamy gębowej coś w rodzaju lodowego ki wave'a, który zamroził i pokruszył impy na drobny lód. Niestety, tego jeszcze nie było koniec, ponieważ nad tarasem lewitował na skrzydłach Inkub, który z wrednym uśmieszkiem na twarzy pikował w stronę Króla oraz dzieciaków i chwytając córkę Władcy, miał zamiar ją porwać. Argust bardzo szybko się zorientował co się dzieję, gdyż usłyszał świst za sobą i przerażający krzyk jego córeczki. Wybijając się z balkonu, poleciał za demonem, który chciał uprowadzić jego jedyne dziecko. Syn Akinoriego zdziwił się, że Król potrafił latać, mimo iż nie posiadał żadnych skrzydeł czy też maszyny, ale przypomniał sobie, że jest coś takiego jak Bukujutsu.
Blade nie miał zamiaru tutaj stać i nic nie robić, więc przeskakując przez poręcz, natrafił na jeden dach i zjeżdżał teraz po kafelkach, dość mocno się chwiejąc. Czarnowłosy bardzo szybko dzięki ślizgowi, zbliżył się ku demonowi i Córce Argusta, więc wykorzystując wszystkie swoje siły w dolnych kończynach, wybił się z daszku i kiedy Inkub zniżył swój lot, został pochwycony przez chłopaka. Młody Saiyanin chwytając za jedno ze skrzydeł, a drugą pięścią obijając twarz wroga, miał zamiar zrobić to by wypuścił dziewczynkę. Nie upłynęło zbyt wiele czasu, aż wreszcie demonem zaczął sobie powolnie spadać na ziemie i kiedy się rozbił, wypuścił chłopaka, jak i córce samego Władce. Starając się podnieść z ziemi, nie zauważył kiedy to stopa Króla rozgniotła jego głowę na śniegu i wszędzie prysnęła krew. Brat Klen patrzył na to z lekkim przerażeniem, ale wiedział że jego rodacy też byli zdolni do takich mordów. Chłopak podniósł się i pomógł wstać Księżniczce, a za chwilę przy nich znalazła się Królewska straż przyboczna oraz sam Argust. Czarnooki dostrzegł, że niektórzy żołnierze Władcy potrafili latać w powietrzu, czyli sztuka latania tutaj też była akceptowana, jak na Vegecie. Nie wiedząc czemu, czasami głowa młodzieńca bolała raz mocniej, raz lżej, a to tylko dlatego że podczas lądowania, przyrżnął on o kokpit kapsuły i część pamięci została przez niego stracona. Żołnierze bardzo szybko odprowadzili następczynie tronu do Zamku, zaś sam Król przykucnął przy chłopcu i rzekł w jego stronę:

-Dzielnie się spisałeś młody, na szczęście to był tylko mały atak, ale może się pojawić ich znacznie więcej. Nie mniej jednak bardzo ci dziękuje za twoją odwagę, gdyby nie to, że zostawałem powstrzymywany przez inne demony, to ciebie nie zauważyły. - zrobił tutaj chwilową pauzę i zaczął dalej mówić to co chciał:
--Słuchaj mnie uważnie, skoro demony czegoś chcą, to nie mamy zbyt wiele czasu...Lodowa ściana w takim razie jest przetapiana przez nie, które powstała pięćset lat temu, gdyż bardzo bardzo daleko stąd, istnieje coś takiego jak lodowa ściana gruba na ponad sto kilometrów. Najwyraźniej dla demonów jest za cienka, ale do rzeczy, załatwię ci najlepszych trenerów, ja nie zawsze będę w pobliżu, a widzę że krzepy ci nie brakuje. Chroń moją córkę, tylko o to cie proszę

- kiedy skończył to mówić, powstał ze swojego kolana i od razu ruszył z chłopakiem do Pałacu, gdzie znajdywały się koszary. Młodzieniec dostał od kwatermistrza zbroje na jego dziecięce rozmiary oraz ostrze i specjalnie rękawice, ponieważ Król ma zamiar prowadzić trening bronią białą jak i fizyczny. Po znalezieniu się na sali treningowej, ogoniasty zobaczył wielu rycerzy oraz wojowników, którzy trenowali na manekinach oraz także strzelali lodowymi promieniami, jak i łukami czy też kuszami. Nie znał nigdy takich broni, dlatego na szczęście będzie miał osobistego trenera, który mu wszystko wytłumaczy co i jak. Nie czekając dłużej, trening Blade'a zaczął się i upłynęło kilka lat. Trenował on przez dobre sześć lat, więc był w wieku szesnastu lat, już nie był dzieckiem tylko nastolatkiem. Trenował najpierw drewnianą bronią, by niechcący nikomu nie obciąć głowy albo jakiejkolwiek innej kończyny. Trenował także walkę fizyczną, by jego ciało było wytrzymalsze i bardziej odporne na ataki ze strony demonów. Wreszcie dostał on specjalną sesję na dwie mistrzynie, które posługiwały się Naginatami oraz włóczniami. Dwie Siostry, gdzie jedna posiadała krwiste włosy, zaś druga fioletowe i niebezpieczne złote spojrzenie. Obydwie stały z dwóch różnych stron, by nastolatek mógł się nauczyć walki tak by obronić się przed kilkoma przeciwnikami na raz. Takeda oraz Matsunaga ruszyły w jego stronę z niesamowitą prędkością i trenując już ostrą bronią, w grę przestały wchodzić jakiekolwiek przelewki. Blade wpierw obronił się przed tą z większym biustem, chociaż obydwie pałały niesamowitym walorami, ale starał się nie zwracać na to uwagi.

Wiedział doskonale o tym, że jakby natrafił na jakieś wrogie Sukkubusy, także one by starały się go uwodzić swoimi wdziękami, więc musiał to w sobie zwalczyć i nie da się tak łatwo pokonać. Zwinnym ruchem, ogoniasty odbił jeden cios Naginaty, potem usłyszał za sobą świst i zrobił zamach także parując drugi atak. Na jego nieszczęście, siostry były tak zgrane, że bardzo szybko się pozbierały i dwie dwudziestopięciolatki zamachnęły się na nowo. Młody Saiyanin nie wiedział jak ma się przed tym obronić, więc krzycząc głośno wniebogłosy, stworzył wokół swojej osoby coś jak podmuch ki, który odrzucił obydwie Panie od niego, przez co te wpadły na ściany stajni oraz ścianę Zamku. Wreszcie trenowali na zewnątrz i kilku szkolących się, nie wierzyli co się właśnie wydarzyło. Chłopak pierwszy raz odkąd tutaj był, użył swojej wewnętrznej energii za skutkiem poczucia obronnego impulsu. Po zakończeniu bardzo szybko tego treningu, powrócił do swojego pokoju, który oczywiście znajdował się w Pałacu i gdy tam dotarł, znalazł jakąś przybitą notkę. Całkowicie mu ta informacja wypadła z głowy, przez to że miał naukę walki, jak i języka oraz pisania. Wreszcie musiał się nauczyć obsługi piórem oraz jak składać poprawnie zdania. Złapał się za głowę, bo nie chciał być Synem Króla, jakoś mu nie leżała królewska rodzina, ale skoro na notce widniało to, że niedługo będzie szykowany ich ślub, chyba nie ma innego wyboru. Nie wszedł jednak do swojego pokoju, dlatego też po upływie dwudziestu minut, znalazł się poza obszarem Zamku i poszedł do mieszczan zobaczyć co się u nich dzieję ciekawego. Niestety, jeden ze strażników z górnego miasta go dostrzegł i zawołał mu pierwszą lepszą lektykę, by ten nie chodził jak zwykły motłoch. Blade mimo iż minęło tyle lat, nie czuł się dobrze w roli syna Króla, ale zaakceptował ofertę ze strony żołnierza i wsiadł do lektyki. Ta zrobiła rundę wokół biedniejszej dzielnicy i żałował że ją opuścił, bo wreszcie tutaj mieszkał. Spoglądał na dawnych swoich koleżków, których imienia już nie pamiętał i wzdychając pod nosem, pojazd zaczął kierować się w stronę Zamku. Po opuszczeniu karocy, pokierował się przez główny hol Pałacu i słysząc śmiechy w jadalni, słyszał jak jego przyszywany ojciec Akinori wraz z Królem i Królową omawiają już przyszłe plany ich dzieci. Młody Saiyanin był tym wszystkim przytłoczony i miał tego dość, chciał uciec lecz z myśli wybił go wybuch, który był naprawdę jednym z większych do tej pory. Bardzo szybko uniósł się w powietrze i lądując na pierwszy lepszym tarasie, zobaczył że lodowiec o grubości stu kilometrów zaczął się tak jakby przetapiać oraz sypać. Blade wiedział co to oznacza, demony wreszcie posiadały taką technologię, że przedostały się przez tą niesamowicie długą i grubą bryłę ściany i zamierzają swój największy atak w dziejach historii tego królestwa. Co wydarzy się dalej?? Czy Kenzuran będzie mógł wstanie obronić spadkobierczynię tronu oraz jej lud i poddanych? Dowiecie się tego w następnym rozdziale.

Kenzuran AdventuresDonde viven las historias. Descúbrelo ahora