Rozdział 59: Zaświaty witają. Nowe miejsce Treningowe !?(TT)

45 1 11
                                    


Rozdział 59: Zaświaty witają. Nowe miejsce Treningowe !?(TT)

Ciemność oraz pustka otoczyła całą sylwetkę Kenzurana. Wojownik teraz nie wiedział gdzie się znajduje, jeszcze jego całość nie przeniosła się do tej nicości. Wiedział tylko, że chciał uratować Saiyankę, dzięki której przywrócił by zmysły Vegecie i wyrzucił by jego negatywnie wciśnięte wspomnienia. Ogoniasty nadal nie czując swojego ciała, wiedział że w jakimś miejscu na pewno się znajduje, tylko nie wiedział dokładnie gdzie. Nie rozmyślając dłużej o Drugiej Księżniczce, musiał się wreszcie wziąć w garść, tylko gdyby jeszcze wiedział jak. Wreszcie to była jego pierwsza śmierć, nie wiedział tak jak przykładowo Goku czy też Helix co się tutaj dzieje i ile trzeba czekać na jakikolwiek znak, bo wreszcie tamci mu nigdy nie wytłumaczyli. Za chwilę jednak zaczęło się coś pojawiać, gdyż Czarnowłosy odzyskał swój wzrok i mógł się jako tako zacząć rozglądać, gdzie dokładnie jest. Mógł na razie wszędzie wokół siebie zobaczyć mrok, a potem odczuwał jak reszta jego ciała, gdzie słuch węch oraz smak także wpierw do niego powróciły. Po dłuższej chwili, mógł za chwilę poczuć swoje ramiona, potem ręce, a następnie jego tors, który się pojawił znikąd, dzięki czemu mógł znów swobodnie oddychać, mimo iż był martwy. Wreszcie wydychając i wdychając powietrze na zmianę, poczuł że jego dolna część ciała powróciła i mógł swobodnie się poruszać, ale nadal się zastanawiał ile w tym miejscu będzie przebywał. Tego niestety dokładnie nie wiedział, dlatego drapiąc się po swojej czuprynie, Czarnooki miał nadzieję że jakoś się stąd ulotni. Mentor Topote zaciskając swoje dłonie oraz sprawdzając dzikimi wykopami nóg przed siebie, wiedział że odzyskał całkowite czucie we wszystkich miejscach, mógł już działać. Teraz nadal się rozglądając wszędzie, widział wszędzie mrok oraz pustkę, nie podobało mu się to. Nie mając nic lepszego do roboty, Syn Kellana westchnął i zaczął szybować przed siebie, gdyż nie miał żadnego lepszego pomysłu. Za chwilę swoimi wzrokiem dostrzegł, że nad jego głową zaczyna coś świecić i przyglądając się dokładniej, mógł zobaczyć że pojawiła się właśnie nad nim złota aureola. Brat Klen teraz już wszystko zrozumiał, naprawdę był martwy, ale myślał że śmierć będzie straszniejsza, nie było jednak to tak straszne. Wzruszając ramionami, Saiyanin zaczął lecieć dalej przed siebie, miał nadzieję że może odnajdzie jakieś światełko w tunelu, albo nic nie odnajdzie i będzie musiał wpaść na inny pomysł. Kenzuran nie wiadomo ile lecąc, ale czując że lata już tak kilka minut, nadal nigdzie nie mógł dostrzec, znajdował się nie wiadomo gdzie, wiedział tylko że jest bardzo mrocznie. Upłynąwszy wreszcie pół godziny, Czarnowłosy mógł powoli docierać do czegoś jaskrawego, cieszył się że będzie mógł opuścić to dziwne ponure miejsce. Przyśpieszając swój lot, otaczając się białą aurą, Wojownik wreszcie przedzierając się przez dziwną bramę, portal  czy co to w ogóle było, musiał na chwilę zamknąć oczy, bo czuł jakby otrzymał taiokenem na twarz. Przecierając swoje ślepia, Czarnooki wreszcie ponownie je otwierając, mógł dostrzec że znajduje się gdzieś na środku jakiejś dziwnej wężowej drogi, szkoda że nigdy nie rozumiał z nikim o tym miejscu. Rozglądając się  to na lewo i to na prawo, za chwilę poczuł jak jego energia także zaczynała znowu przechodzić przez całe jego ciało, najwyraźniej będzie mógł walczyć, jeśli przyjdzie taka pora. Zamykając znowu na chwilę oczy, starał się wykorzystać wyczuwanie Ki, no i kilka pomniejszych energii go kierowało w prawą stronę wężowej ścieżki, która ciągnęła się bardzo długo. Ogoniasty nie czekając ani chwili dłużej, wyruszył od razu w tamto miejsce, wreszcie był tutaj pierwszy raz, bo pamiętał kiedyś co mówił jego rodak Raziel, że on powinien zginąć wcześniej. Przeczuwał, że jakby faktycznie się tak stało to może byłby zaznajomiony z tymi całymi zaświatami, a tak naprawdę teraz leciał na oślep. Nie wiedząc ile czasu może tutaj spędzić, Wojownik nie miał zamiaru się tym jakoś przejmować, dlatego zmierzając przed siebie, był ciekaw kogo tutaj pozna. Dojrzały Saiyanin po pół godzinnym locie, mógł dostrzec w oddali jakieś dziwne białe blaski światła, nie wiedział co to konkretnie jest, ale zamierzał kierować się w tamtą stronę. Lecąc tak ciągle przed siebie, czuł że jego energia nadal do niego wracała, czyli nawet jak był martwy, odczuwał powrót jego utraconej energii Ki przez przeklętą pułapkę Saku. Bardzo go to cieszyło, bo nie wiedział czy nie będzie niechcący z kimś walczyć w tym miejscu. Zmierzając tak przed siebie, wreszcie gdzieś dolatując, mógł zobaczyć że wreszcie dotarł do końca dziwnej wężowej drogi, ponieważ nic dalej nie było. Na szczęście, gdyby Ogoniasty nie potrafił wyczuwać Ki, zapewne nie znalazłby wiszącej w powietrzu niewielkiej zielonej planetki, która należała do samego Kaio-samy, Północnego Króla Światów. Patrząc tak na nią, miał dziwne Deja Vi, ale przecież nigdy na niej nie był, nigdy tutaj nie ćwiczył, pierwszy raz widział to miejsce. Wzruszając ramionami, zaczął lecieć ku górze i kiedy tak jakby wreszcie przyciąganie delikatnie zmieniło jego kurs, dzięki czemu mógł w miarę normalnie wylądować. Rozglądając się wszędzie, mógł zobaczyć niewielki domek, obok stał jeszcze garaż i przez całą planetkę przemierzała brukowana droga, zapewne dla tego czerwonego kabrioletu, który stał na niej. Wyczuwając trzy niewielkie energie, wreszcie Syn Kellana złapał porządny haust powietrza i głośno wypowiedział się, oznajmiając że się tutaj znajduje:

Kenzuran AdventuresWhere stories live. Discover now