Rozdział 6

3.9K 183 56
                                    

Następnego dnia próbowałem zbytnio unikać Jimina, ale coś mi to nie wychodziło. Jakby specjalnie chciał znaleźć się na mojej drodze, ale szybko go spławiałem jakąś wymówką. Nie chciałem z nim rozmawiać, a tym bardziej widzieć, ale życie mnie jednak nie lubi.

Dzisiaj rano zadzwonił do mnie Hoseok z informacją, że dzisiaj późnym wieczorem przylatuje Tae. Ucieszyłem się z tego i sam zaproponowałem, że odbiorę go z lotniska.

Zszedłem na dół skacząc co schodek. Może i zachowywałem się jak dziecko, ale po telefonie rano trzymałam mnie radość. Szedłem właśnie na obiad, gdzie oznajmię rodzicom o moim wyjeździe, chociaż nie muszę im mówić wszystkiego, ale robię to, aby nie nie martwili. Wszedłem do jadalni siadając na wolnym miejscu, które niestety było koło Jimina. Z niesmakiem zająłem miejsce obok niego patrząc zaraz na te pyszności, które przygotowała rodzicielka.

-Jedźcie moje skarby- powiedziała uśmiechając się promiennie. Podziękowaliśmy i zaczęliśmy nakładać sobie porcje.

-W nocy jadę po TaeTae by odebrać go z lotniska- oznajmiłem, następnie pijąc sok pomarańczowy

-Pogodziliście się?- spytał ojciec

-Mam taką nadzieję- westchnąłem- Okaże się- mruknąłem

-Taehyung jest dobrym chłopcem. Byliście prawie nierozłączni- odezwała się moja mama- Na pewno ci wybaczy skoro wraca do Korei- uśmiechnęła się

-Chyba masz rację- skinąłem głową

-A u ciebie Jimin?- zwróciła się do chłopaka obok- Jak ci idzie w szkole? Ostatnio nie chwalisz się swoimi ocenami, a kiedy przyjdzie pora na wywiadówkę widzę w dzienniku same złe oceny- pożaliła się, a ja powstrzymałem się od parsknięcia śmiechem no, bo ja to byłem wzorowym uczniem.

-No...ten...tego- zmieszał się unikając ich wzroku- Ja będę miał zagrożenie z matmy, biologi i fizyki- szepnął spuszczając głowę.

-Że co?!- krzyknął jego ojciec uderzając pięścią w stół- Jesteś głupi czy jaki! NIE PO TO ZAPISYWAŁEM CIĘ NA TE PIEPRZONE KORKI BYŚ MIAŁ ZAGROŻENIA!- podniósł głos. Mimo iż ojciec krzyczał na Jimina, którego zaczęło robić mi się cholernie szkoda to miałem uczucie jakbym to ja przeskrobał i to mnie wyzywał przez co czułem się dziwnie.

-A-ale j-ja się poprawię- powiedział cały czas ze spuszczoną głową, a ja zauważyłem jak jedna samotna łza spada na stół

-ILE RAZY TO OBIECUJESZ CO?! CAŁY CZAS TO POWTARZASZ, A ZAGROŻEŃ JEST WIĘCEJ!- krzyknął już całkiem wytrącony z równowagi

-Ja się staram tato!- również krzyknął spojrzawszy na niego- Tylko ty tego nie zauważasz- dodał trochę spokojniej wycierając łzy. Starszy spojrzał na niego gniewnym wzrokiem.

-Marsz do pokoju!- wskazał na schody- Jeśli tego nie poprawisz nie wyjdziesz z domu do końca szkoły- fuknął. Młodszy wstał i bez słowa poszedł na górę, którego odprowadziłem wzrokiem, a potem mój wzrok utkwił na rodzicach- Jeśli bym wiedział, że tak będzie wysłałbym go do szkoły specjalnej- westchnął

-Może...pomogę mu z nauką?- zaproponowałem nie rozumiejąc słów jakie wypadły właśnie z moich ust. Co ja mówię!? Czy ja chciałem mu na serio pomóc czy to mi się przyśniło?

-Oh Jungkook jakbyś mógł- uśmiechnęła się starsza

-W porządku- uśmiechnąłem się lekko. Nie, nigdzie nie Idę!- To ja pójdę do niego- wstałem z miejsca i poszedłem w ślady młodszego. No i poszedłem....

Zapukałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Wszedłem po cichu do środka rozglądając się po pokoju. Zauważyłem go siedzącego przy biurku przy książkach.

-Hej młody- powiedziałem zamykając za sobą drzwi następnie do niego podchodząc- Jak się czujesz?- spytałem kucając obok. Głupie pytanie Jungkook. Chłopak niespodziewanie odwrócił się o mnie i przytulił się wybuchając płaczem. Straciłem równowagę i upadłem na plecy, a młodszy na mnie- Hej uspokój się...- głaskałem uspakajając po plecach- Poprawisz te oceny, a ja ci w tym pomogę- oznajmiłem.

-C-co?- spojrzał się na mnie- N-na prawdę?- szepnął wycierając świeże łzy

-Yhm..- pokiwałem energicznie głową. Młodszy podniósł się, a ja razem z nim tak, że siedział mi na udach- To od czego zaczynamy?- spytałem

-Może od matmy?

-Okej- uśmiechnąłem się. Młodszy wstał ze mnie, a ja zaraz po nim.

Po trzech godzinach wytłumaczyłem mu to czego za bardzo nie rozumiał z czym było trochę problemu, bo Jimin nie należy do osób, które szybko łapią.

-To tyle. Mam nadzieję, że napiszesz na pozytywną, ale jeszcze sobie powtórz- uśmiechnąłem się zamykając podręcznik. Wstałem z krzesła i położyłem dłoń na jego ramieniu- Powodzenia- dodałem dla otuchy kierując się do wyjścia

-Jungkook poczekaj- podbiegł do mnie- Dziękuje za twoją pomoc. Dzięki tobie mogę zdać- posłał lekki uśmiech

-Jeśli zdasz. Musisz jeszcze się edukować- zagroziłem palcem- Idę. Pa.

-Czekaj...- pociągnął mnie za nadgarstek- Nie chcesz nagrody za to?

-Nagrody?- spytałem zdziwiony- Jakiej nagrody?- dopytałem, a młodszy przybliżył się- Jeśli masz zamiar mnie pocałować to lepiej zapomnij- położyłem mu dłoń na klatce chcąc go odsunąć, ale chłopak złapał mój nadgarstek przyciągając do siebie i przytulił mnie.

-Dziękuję- szepnął bardziej się wtulając- I...Kocham cię- spojrzał na mnie z dołu.

-Jim..

-Wiem- wciął mi się w słowo- Nie kochasz mnie w taki sposób, a jako brata i to mnie po części boli wiesz?- posmutniał- Chcę, żebyś mnie kochał- zaczął niespodziewanie płakać- A-ale ty odrzucasz moje uczucia- pociągnął nosem- D-dlaczego?- szepnął- Nie jesteśmy prawdziwymi braćmi, a jesteśmy całkowicie dla siebie obcy.

-Eh...młody- westchnąłem- Ja po prostu...nie czuje nic do ciebie.

-A te ostatnie pocałunki to co?- wyłkał

-Chwila słabości...

-Czyli...chciałeś się tylko zabawić?- spytał zaskoczony odsuwając się ode mnie

-Co? Przecież to ty zacząłeś to wszystko- powiedziałem- Sam chciałeś mnie przelecieć- dodałem z pretensją- Więc nie zwalaj na mnie całej winy- fuknąłem

-To po co oddawałeś?

-Mówiłem, że chwila słabości!- warknąłem

-Przez ciebie zrobiłem sobie nadzieję...i to niepotrzebną

-Nikt cię na to nie namawiał- odparłem- Pójdę już. Nara-fuknąłem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Nie miałem zamiaru dłużej tu zostawiać, dlatego założyłem buty oraz kurtkę i wyszedłem z domu.

*********

Hejoo jak po weekendzie?


I Love My Brother/ KookminWhere stories live. Discover now