34. Pobudka, śpiochu!

3K 161 11
                                    

Dean - Sławny Dean Winchester miał malutki sekret, o którym ty dowiedziałaś się zupełnie przypadkowo jakiś czas temu. Okazało się, że miał prawdziwe łaskotki! Patrząc na tego dumnego i silnego łowcę nikt by się nie domyślił, że wystarczyło musnąć go palcami po bokach żeber, żeby zaczął się śmiać i piszczeć jak mała dziewczynka.

Teraz stałaś nad jego łóżkiem, gdy leżał na brzuchu pogrążony w głębokim śnie, lekko chrapiąc pod nosem. Wczorajszy research przeciągnął się do późnej nocy i gdy wreszcie Deanowi udało się uciec z biblioteki, jedynie ściągnął koszulę i spodnie i padł jak kłoda na łóżko. Były już okolice południa, a on wciąż się nie podniósł, nawet jeśli ty i Sam byliście na nogach już od jakiegoś czasu. W końcu Sam poprosił cię, żebyś poszła i go obudziła, bo jeśli mieliście zdążyć na wieczorne spotkanie w sprawie, którą prowadziliście, to niedługo będzie trzeba opuścić Bunkier. Ale gdy tak patrzyłaś na Deana nie miałaś ochoty go budzić. Rzadko nawet we śnie wydawał się taki spokojny, rysy jego twarzy były rozluźnione, gdy nie prześladowały go koszmary. Ale praca pozostaje pracą.

Wspięłaś się na łóżko, obok niego i zaczęłaś delikatnie szeptać jego imię, głaszcząc go po głowie. Dean jednak tylko mruknął z zadowoleniem i przysunął się bliżej. Nie poruszył się nawet, gdy wspięłaś się na niego i oparłaś swój ciężar na jego plecach, które na sekundę zesztywniały i rozluźniły się na nowo. Nie wydawało mu się to wcale przeszkadzać, a i ty chętnie byś sobie na nim poleżała, czując pod sobą ciepłą skórę na jego twardym ciele.

- Dean, pora wstawać - powiedziałaś, nieco głośniej, opierając brodę na jego ramieniu. W odpowiedzi dostałaś tylko niezadowolone burknięcie, co oznaczało, że powoli zaczynał wracać do świata żywych. - Dean, mamy robotę i musisz wstać. Sam już robi ci śniadanie.

Dean zamiast skusić się perspektywą posiłku sięgnął po poduszkę obok siebie i nakrył nią swoją głowę, odcinając się od twojego głosu.

- Nie każ mi używać brutalnych metod - poprosiłaś, ale on znowu mruknął, więc...

Powoli przesunęłaś swoje dłonie z jego pleców na boki, czując, że pieszczota mu się podoba, ale zatrzymałaś palce na jego żebrach. I zaczęłaś szybko nimi przebierać, łaskocząc go. Dean w ułamku sekundy się rozbudził i usłyszałaś jego głośny śmiech. Zrzucił z siebie poduszkę i usiłował złapać cię za ramiona, śmiejąc się przy tym tak bardzo, że czułaś pod sobą drżenie jego brzucha. Nie często miałaś okazję słyszeć ten dźwięk, taki swobodny i mimowolny, że mogłabyś go łaskotać całymi godzinami tylko, żeby słyszeć jak się śmieje.

- Nie, T/I! - krzyknął przez kolejne wybuchy śmiechu, gdy nie miał nawet szansy się obrócić. - Przestań! Już wstaję, już!

Zadowolona ze swojej pracy przestałaś go łaskotać, a Dean złapał wreszcie głęboki oddech, grzbietem dłoni wycierając łzy, które pociekły mu z kącików oczu. Rzucił ci spojrzenie przez ramię i w jednej chwili zrzucił cię ze swoich pleców na drugą połowę łóżka i nakrył swoim ciałem, przytrzymując twoje ręce i nogi, żebyś nie mogła mu uciec.

- Chyba ktoś tu ma kłopoty, panno T/N - powiedział niskim i głębokim głosem.

- Nie chciałeś się obudzić, panie Winchester - wyjaśniłaś niewinnie.

- No właśnie. Ale i tak mnie obudziłaś. I chyba muszę cię za to ukarać.

Pochylił się i zaczął obsypywać twoją twarz i szyję szybkimi pocałunkami, które zaczęły i z twojego gardła wyrywać śmiech, gdy znalazł wrażliwe miejsca na twojej skórze.

Sam - Sam był zazwyczaj pierwszą osobą, która wstawała i ruszała po śniadanie, gdy ty i Dean jeszcze leżeliście w łóżkach, ciągle śpiąc albo udając z lenistwa. Jednak ostatni tydzień był dla Sama bardzo męczący - ledwie miał okazję zmrużyć oko chociaż na kilka godzin, a później znowu wracał do pracy. Ta sprawa była naprawdę skomplikowana, a gdy wczoraj wieczorem wróciliście do motelu z triumfalnymi uśmiechami na twarzach, że udało się zabić potwora, to jednak zamiast świętowania całą trójką poszliście spać, żeby mieć siłę na powrót na drogę. Teraz, gdy ty i Dean już od jakiegoś czasu byliście na nogach, Sam wciąż spał, wykończony po ostatnim czasie. Postanowiliście go nie budzić, ale kiedy ranek stał się naprawdę późny i nieubłaganie zbliżało się południe, Dean postanowił skoczyć po jakieś zapasy na drogę i powiedział, żebyś obudziła Sama. A naprawdę nie miałaś na to ochoty.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now