John - Pani Profesor

3K 158 11
                                    

Adrienne siedziała przy swoim masywnym biurku, stojącym we frontowej części klasy między pojedynczymi i nieco nadgryzionymi kawałem czasu ławkami, a czarną tablicą zapisaną jej zgrabnym pismem. Była nauczycielką angielskiego w jednej ze szkół w Dakocie Południowej. Jej lekcje już dawno się zakończyły, a mimo to dalej siedziała w swojej klasie wraz z dwoma Winchesterami.

Uczyła ich obu, mimo pewnej różnicy wieku między braćmi... i zdecydowanie innego podejścia do nauki. Teraz po raz kolejny musiała zostawać po godzinach, żeby przypilnować chłopców, ponieważ ich ojciec nie był w stanie ich odebrać. Chłopcy mgliście się tłumaczyli, że ich ojciec pracuje w rodzinnej firmie i czasem ma nieregularne godziny pracy, a czasem musi też wyjeżdżać, więc nie ma go jeszcze dłużej. Adrienne nigdy nie miała okazji poznać sławetnego Johna Winchestera, gdyż wydawało się iż jego synowie tylko wyczekiwali momentu, żeby usłyszeć silnik jego samochodu i szybko wyrwać się ze szkoły. A już z pewnością Dean.

Adrienne spojrzała kątem oka na szesnastolatka, który wpatrywał się tępo w podręcznik do fizyki, jakby to co było tam napisane było w jakimś wymarłym języku, którego w życiu nie widział, a lewą dłonią bawił się leniwie swoim wisiorkiem na czarnym rzemyku. Był to ten typ uroczego rozrabiaki, który nawet gdy naprawdę pakował się w kłopoty, jak na przykład gdy przyłapywano go z dziewczynami w schowku, potrafił oczarowywać nawet już wyjątkowo wiekowe i obeznane ze sztuczkami uczniów nauczycielki. I chyba Adrienne, mimo iż uczyła mało lubianego przez niego przedmiotu szkolnego, widocznie darzył znacznie większym szacunkiem niż innych nauczycieli.

Jeśli chodzi o Sama... to już była całkiem inna historia. Dwunastolatek lubił szkołę i uczył się świetnie, przez co szybko stawał się pupilkiem nauczycieli. Nawet teraz gdy tylko się ponownie przywitał i usiadł w ławce, wyciągnął zeszyty i zabrał się za odrabianie pracy domowej.

W sali panowała ciężka cisza przerywana jedynie jednostajnym tykaniem zegara i skrobaniem długopisu na papierze. W pewnym momencie Adrienne westchnęła głęboko, po czym wstała i oparła się tyłem o swoje biurko, krzyżując nogi w kostkach.

- Wasz ojciec nie mówił o której powinien przyjechać? - spytała.

Winchesterowie zgodnie unieśli głowy i spojrzeli po sobie, po czym Dean odchrząknął i oparł się ramionami o ławkę.

- Panno Blue, wiemy, że zajmujemy pani prywatny czas i bardzo przepraszamy, ale...

- Dean - przerwała mu łagodnie i uśmiechnęła się. - Tu naprawdę nie chodzi o mnie i mój wolny czas. Powinniście wiedzieć, że jestem tutaj dla was. I jestem w stanie zostać po lekcjach, żeby was przypilnować w razie potrzeby, po prostu dziwi mnie jak często to się zdarza.

- Tata sporo pracuje - wyjaśnił Dean i podrapał się w zawstydzeniu w szyję. - Po prostu czasem... to pochłania całą jego uwagę i czas, przez co nie może się wyrobić. Obiecujemy, że to się więcej nie powtórzy.

Adrienne odpuściła sobie wypomnienie mu, że już parę razy zdążyła to usłyszeć. A właściwie ilekroć musiała zostawać z chłopakami, czyli dość często, co zaczynało burzyć nie tyle ją, co wyjątkowo wymagającego dyrektora, który już zdążył się zagrozić, że będzie musiał wezwać ich ojca do siebie na poważną rozmowę, jeśli Adrienne nie załatwi tego problemu. Już nawet pojawiła się myśl o zaniedbywaniu ze względu na kilka blizn po zadrapaniach na rękach Sama i często poobijanego Deana.

- No dobrze - powiedziała Adrienne i wróciła za swoje biurko. - W takim razie przynajmniej oddam wasze eseje, które pisaliście w zeszłym tygodniu. Winchester... - mruknęła przeglądając zapisane i ocenione prace, po czym wyciągnęła z dwóch stosów dwie kartki.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now