29. Problemy z orientacją w terenie?

2.2K 162 22
                                    

Dean - Kiedy Dean się nudził przychodziły mu do głowy różne pomysły. Tym razem pracowaliście w jednym z miasteczek, w których nie wiadomo było czy jeszcze jest się w Stanach, czy już przekroczyło się granicę Kanady. Spodziewaliście się, że to polowanie będzie jednym z trudniejszych, ale okazało się, że zamiast przerażającego demona, którym was straszył okoliczny łowca, natknęliście się na zwykłego ducha. Co go tu trzymało było zwykłą łamigłówką i prostym salt&burn. Więc, gdy Dean zaproponował ci wycieczkę po okolicy, zgodziłaś się i zostawiłaś Sama z jego papierami. Szybko się jednak okazało, że zmysł orientacji starszego z Winchesterów sprowadzał go na manowce, gdy tylko przekraczał granicę Stanów.

Wycieczka była całkiem przyjemna. Oglądaliście leśne krajobrazy przemykające za szybami Impali, rozmawialiście o wszystkim i o niczym, a w tle płynęły znajome nuty ACDC. W pewnym momencie jednak zauważyłaś, że dobry nastrój Deana wyparował i dopiero po kilku następnych kilometrach z zawstydzeniem ci się przyznał do tego, że chyba się zgubiliście. Nie mogłaś w to początkowo uwierzyć i byłaś pewna, że sobie z ciebie żartuje, ale kamienny wyraz jego twarzy powiedział ci coś zupełnie przeciwnego. Jak to zawsze w takich sytuacjach twoja komórka nie miała zamiaru ułatwić ci życia i pokazała ci jedynie czarny ekran. Wyciągnęłaś więc ze schowka mapę okolicy i zaczęłaś przesuwać wzrokiem po kolorowych liniach i oznaczeniach, ale przy tej drodze nie było żadnego znaku, który by was poinformował gdzie możecie być.

- Wielki Dean Winchester się zgubił siedząc za kółkiem swojej ukochanej... - mruknęłaś, kręcąc głową. - Nie mogę w to uwierzyć.

- Będziesz mi to teraz wypominać? - jęknął i potarł wolną dłonią skronie. - Lepiej skupmy się na tym, żeby dowiedzieć się, gdzie jesteśmy.

Nagle drzewa przed wami zaczęły się odrobinę przerzedzać i zauważyliście pierwsze budynki gospodarcze. Rozglądałaś się w poszukiwaniu tabliczki z nazwą miasta, ale chyba nie wyglądało na to, żeby jego mieszkańcy zawracali sobie głowę takimi głupotami. Kiedy zauważyłaś pierwsze sylwetki ludzi zaproponowałaś, żeby Dean po prostu zapytał o to, gdzie ma jechać.

- Damy sobie radę - wzruszył nonszalancko ramionami. - Na pewno coś zaraz znajdziemy...

Przewróciłaś oczami i kazałaś mu się zatrzymać. Chwilę się wił, ale w końcu stanął przy jednej z ulic, a ty wysiadłaś, kręcąc głową na jego dziecinne zachowanie. Podeszłaś do pewnej kobiety w średnim wieku, którą zobaczyłaś jako pierwszą i grzecznie poprosiłaś ją o wskazówki na to, jak wrócić do miasta. Kiedy udzieliła ci odpowiedzi, podziękowałaś jej z uśmiechem i wróciłaś do samochodu.

- Ale to było straszne! - powiedziałaś z teatralnym dramatyzmem. - Myślałam, że spalę się ze wstydu!

- Dobra, skończ - burknął Dean. - Jak mam jechać?

- W dół ulicy i na drugim skrzyżowaniu w lewo, tam już łatwo zawrócimy. - Rozłożyłaś znowu mapę, wreszcie odnajdując miejsce, w którym się znajdowaliście. - Dalej nas stąd wyprowadzę... I wreszcie wiem, co ci kupić na urodziny.

- Tak?

- GPS.

Sam - Las potrafił być pięknym miejscem. Spokojne, zielone miejsce wypełnione pachnącym powietrzem i ćwierkaniem ptaków... trudno jednak było czuć się pewnie będąc w środku lasu, w nocy, podczas polowania na wendigo, który chętnie podwiesiłby cię sobie pod sufitem jak dojrzewającą szynkę. Razem z Samem i Deanem podążyliście tropem zaginionej rodziny z dwójką nastolatków, którzy postanowili się wybrać na biwak i przepadli. Wendigo potrafiły być wyjątkowo wredne, bo aż nazbyt inteligentne, a jedyne co je potrafiło zabić to ogień. Żarty się skończyły, gdy podczas badania zniszczonego miejsca biwaku nabraliście podejrzeń, że zalęgła się tu parka tych stworów. Dean, któremu udało się namówić Castiela do pomocy, postanowił, że najlepiej będzie się rozdzielić w stronę dwóch rozbiegających się tropów i że być może to będzie lepszy sposób na walkę niż stanie i czekanie, z których stron nadejdzie atak. Jedynym problemem było to, że... ty i Sam zgubiliście się. Ściskałaś w palcach swój miniaturowy miotacz ognia, próbując dodać sobie odwagi. Telefon satelitarny niewiele mógł pomóc w tej sytuacji - Dean nie miał drugiego, a poza tym wendigo ciągle gdzieś się czaiło w ciemnościach. Co wcale nie poprawiało ci nastroju.

Supernatural. Over and Over Again.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz