23. Pomoc w nauce

3.1K 184 32
                                    

Dean - Dean nie znosi wszystkiego co się wiąże z nauką. Gdy był nastolatkiem zamiast siedzieć nad podręcznikami, zdecydowanie bardziej wolał urwać się ze swoim ojcem na jakieś polowanie, ale niestety John nie chciał nawet o tym słyszeć. Dlatego teraz Dean ilekroć widział cię z nosem w książce, pytał tylko: „Po co ci to? Przecież nie zabijesz wilkołaka ucząc go algebry". Jak bardzo czasem miałaś ochotę przyznać mu rację i rzucić to wszystko, to uparcie dalej się uczyłaś. Może kiedyś uda ci się ułożyć sobie normalne życie? Poza tym wiedza zawsze może się przydać.

Leżałaś na łóżku zaczytana w książce do biologii, usiłując się połapać o co chodzi z tą całą genetyką, gdy Dean wspiął się na materac obok ciebie i oparł brodę na twoim ramieniu.

- Znowu się uczysz? - spytał.

- Mówisz to tak, jakbym nie robiła nic innego. - Dean mruknął coś pod nosem i zaczął składać pocałunki na twoim ramieniu. Roześmiałaś się, gdy natrafił na wrażliwe miejsce za twoim uchem. - Nie masz jakichś potworów do zabicia?

- Jak na razie wszystkie bestie pokonane. Zostaw te książki i lepiej chodźmy obejrzeć jakiś film.

- Ale ja muszę nauczyć się tej biologii! - jęknęłaś. - Mam sprawdzian w poniedziałek.

- Jeśli to sprawdzian z anatomii to mogę ci pomóc - uśmiechnął się chytrze i pocałował cię w skroń.

Zaśmiałaś się i uderzyłaś go lekko zeszytem.

- Dobra, obejrzymy jakiś film, ale później pozwolisz mi się jeszcze się pouczyć.

Dean z uśmiechem wstał i wyciągnął do ciebie ręce. On zawsze umiał cię przekonać do tego, czego chciał.

Sam - Były student Stanford doskonale wiedział jak ważna jest nauka i zawsze chętnie oferował ci swoją pomoc. I, musiałaś to przyznać, potrafił dobrze ci wytłumaczyć wszystkie zagadnienia. I nawet jak czasem wyjątkowo nie miałaś ochoty na naukę, to jego dumny uśmiech i całus w czoło, gdy przynosiłaś dobre oceny były nie najgorszą zachętą. Dzisiaj jednak nic nie chciało ci wejść do głowy i patrzyłaś na jedną stronę swojego podręcznika do fizyki, usiłując coś zrozumieć z tych koszmarnych definicji i wzorów, z których nie wynikało więcej niż to, że jest kolejną próbą dręczenia uczniów.

- Chciałabym kiedyś dopaść ducha jakiegoś fizyka - mruknęłaś.

Sam, który w swoim laptopie szukał jakiejś nowej sprawy, uniósł głowę znad ekranu i spojrzał na ciebie.

- Dlaczego?

- Bo mogłabym się na nim zemścić za te wszystkie koszmarne lekcje - przetarłaś twarz dłońmi i westchnęłaś. - Co ja mu zrobiłam?

Sam roześmiał się i oplótł cię ramieniem, przysuwając do siebie podręcznik, żeby zobaczyć z czym masz tyle problemów.

- Całe szczęście, że ja to umiem - odparł i wsunął ci długopis w rękę. - Spróbuję ci to wytłumaczyć, to lepiej zacznij pisać.

Westchnęłaś głośno i otworzyłaś zeszyt na czystej stronie.

Castiel - Jednego można było pozazdrościć aniołom. Nie musieli chodzić do szkół i użerać się z wrednymi nauczycielkami od angielskiego. Gdy tylko wróciłaś do domu, rzuciłaś torbę na stół i wyciągnęłaś podręcznik, żeby zrobić dodatkową pracę domową, jaką ci zadała. A wszystko dlatego, że na lekcji o Bogu, aniołach i stworzeniu świata powiedziałaś kilka słów, które nie przypadły jej do gustu. To nie była twoja wina, że Castiel znał Niebo od podszewki i opowiedział ci parę rzeczy, które odbiegały od religijnej doskonałości. Zresztą, sama już poznałaś kilka aniołów i nie wszystkie były takie cudowne z czym nauczycielka się nie zgodziła.

W pewnym momencie usłyszałaś za sobą trzepot skrzydeł.

- Wszystko w porządku, T/I? - spytał zaniepokojony. - Wyczułem, że jesteś zdenerwowana.

- Niektórzy ludzie po prostu mają wyjątkowy talent do wyprowadzania z równowagi - przeczesałaś ze złości włosy palcami. - A wszystko dlatego, że powiedziałam kilka słów prawdy. Nie wszystkie anioły są takie jak ty. I teraz muszę pisać kolejną pracę.

- Potrzebujesz pomocy?

- Czemu nie? Opowiesz mi jeszcze raz o stworzeniu człowieka?

Crowley - Z rezygnacją otworzyłaś podręcznik do matmy i położyłaś go przed sobą na stole. Szykował się sprawdzian w przyszłym tygodniu, a ty, oczywiście, kompletnie nic nie rozumiałaś z tego, co miałaś przed nosem. Wszystkie te cyfry układały się w ciąg, który w ogóle nie miał dla ciebie sensu. Zupełnie jakbyś usiłowała przeczytać książkę w języku, o którym w życiu nie słyszałaś. Jeśli uda ci się w ogóle zaliczyć ten sprawdzian to będziesz mogła się nazwać mądralą.

W pewnym momencie poczułaś jak kanapa ugina się, a gdy podniosłaś głowę, zobaczyłaś siedzącego obok ciebie Crowleya, który właśnie sięgał po pilota do telewizora.

- Crowley...

- Hmm? - mruknął, nie zwracając na ciebie uwagi i zaczął skakać po programach.

- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale chciałabym się pouczyć.

- Ty i nauka? - spojrzał na ciebie autentycznie zdziwiony.

Walnęłaś go za to książką, a on udał, że go to tak zabolało, jakbyś przynajmniej próbowała urwać mu rękę.

- Bardzo zabawne - burknęłaś. - Idź sobie, mam ważny sprawdzian niedługo.

- Z matematyki? Nie przejmuj się tym.

- Co?

Crowley machnął ręką.

- Powiedzmy, że mam w piekle kilku znających się na cyferkach. Nie sądzę, żeby było dla nich problemem opętanie jakiegoś dzieciaka.

- Chcesz, żeby dawał mi odpowiedzi?

- Dzięki temu będę miał cię dłużej dla siebie - odparł z diabolicznym uśmieszkiem i objął cię ramieniem.

John - Właściwie jedynym momentem, w którym mogłaś znaleźć chwilę dla siebie był czas, gdy chłopcy byli w szkole, a John i Bobby zajmowali się własnymi sprawami. Czasami sama się sobie dziwiłaś, że chciało ci się jeszcze uczyć, ale czasem zagłębienie się w treść podręcznika było jedną z niewielu odskoczni od ciągłego biegania za Deanem i Samem, albo jeżdżeniem na polowania. Oparłaś się wygodnie o poduszki, czytając o wierzeniach celtyckich i staroangielskich, gdy usłyszałaś miękkie skrzypnięcie drzwi, w których stanął John.

- Już chyba wiem przez kogo Sam ciągle siedzi w książkach - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Przynajmniej komuś daję dobry przykład - wzruszyłaś ramionami. - Deana jakoś nie mogę do tego przekonać.

- Wczoraj znowu miałem z nim rozmowę o tym, że nie może rzucić szkoły i zacząć polować.

- Przynajmniej niedługo ją skończy.

John zamknął za sobą drzwi i przeszedł przez pokój, kładąc się obok ciebie.

- Co czytasz?

- O wierzeniach celtyckich. Znasz się na szkockich potworach?

- Nie, ale zawsze może się to przydać.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now