Walentynki dla jednych były okazją do spędzenia romantycznego wieczoru z drugą połówką, dla drugich samotnie spędzonym dniem przed telewizorem z tabliczką czekolady, a dla innych kolejnym dniem pracy.
Adrienne leżała na jednym z motelowych łóżek, starając się wyprzeć z myśli widok zwłok, które godzinę temu musiała oglądać. Prowadzili nową sprawę, w której dwójka zakochanych zaczęła zjadać się nawzajem i... wystarczy powiedzieć, że reżyserzy horrorów mogliby zaczerpnąć niemałą inspirację. Po takich widokach można było naprawdę zacząć myśleć o przejściu na wegetarianizm.
Dean, który po drugiej stronie pokoju siedział przy komputerze z aktami w dłoni, spojrzał w jej kierunku.
- Nadal źle się czujesz? - spytał z troską. Odkąd uciekła z kostnicy na widok zwłok, była blada i wyglądała jakby zaraz miała się pochorować.
- Na pewno czułabym się gorzej, gdybym dała ci się namówić na tę jajecznicę z bekonem, którą jadłeś dzisiaj rano - odparła, unosząc głowę znad poduszki. - Następnym razem to ty z Samem będziecie buszować po kostnicach, a ja będę zadawać pytania. Chyba, że wcześniej upewnisz się, że ciała nie wyglądają jak...
Jęknęła na samą myśl i znów wtuliła twarz w poduszkę. Dean pokręcił z pobłażliwością głową, faktycznie widok nie należał do szczególnie miłych, ale wydawało mu się, że po tylu latach już nic nie może jej przyprawić o tak złe samopoczucie. Po kilku chwilach otworzyły się drzwi i stanął w nich Sam z papierową torbą z jedzeniem w rękach. Odłożył ją razem z kluczykami na stół i opadł z westchnieniem na krzesło.
- Dziwna sprawa - stwierdził. - Żadnych zaburzeń pola elektromagnetycznego czy siarki. Duch i demon odpadają.
- Tak jak myślałem - Dean przetarł ze zmęczenia oczy. - Gdybyś widział te ciała...
- Och, nie! - Adrinne podniosła się gwałtownie z łóżka. - Nie będę tego słuchać. Na samo wspomnienie mam ochotę przejść na wegetarianizm.
Odwróciła się na pięcie, zabrała swoją torbę i zatrzasnęła za sobą drzwi do łazienki, nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie Sama.
- Co się jej stało?
- Okazuje się, że ma wrażliwszy żołądek niż myślałem - odparł lakonicznie starszy z braci, popijając swoje piwo. - Ta dwójka dzieciaków po prostu... zaczęła się nawzajem zjadać i... zupełnie jakby nie mogli przestać. Brzuchy mieli pełne jak w Święto Dziękczynienia. Jak Adrienne to zobaczyła od razu wybiegła z kostnicy i od tamtej pory chodzi cała zielona.
Sam wzruszył ramionami i rozwiązał swój krawat, po czym sięgnął po otwarty laptop stojący przed Deanem i odwrócił go do siebie, żeby poszukać czegoś istotnego.
- No dobra, ja przejrzę jeszcze te papiery. Może uda mi się coś wyczytać między wierszami. Możesz już iść. Dzisiaj i tak nic nie wskóramy.
- Iść? - spytał Dean, podnosząc się i podchodząc do lodówki samochodowej, stojącej na kochennym blacie. - A gdzie mam iść twoim zdaniem?
- Jak to gdzie? Zapomniałeś? Dzisiaj Walentynki. Twoje ulubione święto. Wiesz, bary wypełnione mnóstwem samotnych kobiet, szukających pocieszenia i tak dalej.
Odpowiedziało mu wzruszenie ramion, gdy Dean odwrócił się do niego z nową otwartą butelką piwa w dłoni.
- Nie wiem, nie jestem jakoś w nastroju.
Sam spojrzał na niego, nie kryjąc zdziwienia.
- Stało się coś, o czym mi nie mówisz? To dla ciebie zupełnie jak... pies, który nie je mięsa, Dean. Więc, coś jest nie tak.
![](https://img.wattpad.com/cover/100036040-288-k420705.jpg)
YOU ARE READING
Supernatural. Over and Over Again.
FanfictionPolskie imaginy i preferencje z postaciami z serialu Supernatural.