30. Shopping!

2.2K 162 20
                                    

Dean - Rano zeszłaś do kuchni, przecierając oczy, żeby pozbyć się z powiek resztek snu. Uruchomiłaś ekspres do kawy stojący na blacie i podeszłaś do lodówki, żeby przygotować coś na śniadanie. Jednak powiewało w niej jedynie zimne powietrze, jeśli nie liczyć obeschniętego kawałka sera i butelki na wpół opróżnionego wina. Jęknęłaś pod nosem, wiedząc, że oznacza to duże zakupy, a po powrocie z wczorajszego polowania jedyne na co miałaś ochotę to przespać cały tydzień. Zwłaszcza, że pełnoprawny właściciel Impali zapewne nie miał zamiaru dobrowolnie wstać przed południem.

Nalałaś mu kubek kawy i podreptałaś do jego pokoju, cicho uchylając drzwi. Dean spał leżąc na brzuchu, a głowę całkowicie okrywała mu kołdra, spod której wydobywało się lekkie chrapanie. Odstawiłaś kubek na stolik nocny i wspięłaś się na łóżko, lekko potrząsając jego ramieniem i powtarzając jego imię. Dean mruknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem i odwrócił się do ciebie plecami, udając, że wcale cię nie zauważa. Ściągnęłaś mu kołdrę z głowy i nachyliłaś się do jego ucha:

- Dean, obudź się, mam dla ciebie kawę...

- Czego ty ode mnie chcesz, kobieto? - odparł, wciskając twarz w poduszkę.

- Lodówka jest kompletnie pusta. Musimy zrobić zakupy.

- I co ja mam z tym wspólnego?

- To, że potrzebuję samochodu? - podsunęłaś, jakbyś dawała mu wskazówki. - No już. Jak ze mną pojedziesz, to będziesz mógł sobie wybrać ciasto.

Dean zaczął burczeć głośno pod nosem, ale usiadł i sięgnął po kubek, pociągając solidny łyk gorącej kawy. Poszłaś się przebrać, ledwie słysząc, jak mówi, że jak nie wyrobisz się w piętnaście minut, to on wraca do łóżka. Doprowadziłaś się do porządku na tyle, żeby nie straszyć ludzi na ulicy i wyszłaś z pokoju, natykając się po drodze na Sama, który wyglądał jak skowronek w porównaniu do ciebie i Deana. Poprosił cię o kupienie kilku rzeczy i ruszył w kierunku biblioteki, żeby pewnie znaleźć wam nowe zajęcie. Dean już czekał na ciebie w odpalonym samochodzie, bębniąc palcami o kierownicę w takt jednej z piosenek ACDC. Ruszył, gdy tylko zatrzasnęły się za tobą drzwi. Podjechaliście pod jeden z najbliższych sklepów, gdzie jakimś cudem parking jeszcze nie był wypełniony po brzegi.

- Przynajmniej jeszcze niektórzy mogą spokojnie spać... - powiedział Dean, tłumiąc ziewnięcie, gdy powoli szedł za tobą między regałami.

- Nie marudź - odparłaś. - Dopiero narobiłbyś krzyku, gdyby się okazało, że możesz zapomnieć o śniadaniu.

Po kilku długich minutach łowca zaczął wracać do żywych i zdecydowanie poprawił mu się humor, gdy doszliście do sekcji z wypiekami. Gdy on przetrząsał zawartość lodówki, ty sprawdziłaś swoją listę zakupów. Poszło wam całkiem szybko, biorąc pod uwagę, że gdy Dean był w pełni sił to chodził po sklepie jak małe dziecko, wybierając coraz to nowe rzeczy. Głównie słodycze. Ciągle nie mogłaś się nadziwić jak on mógł zachować taką formę żywiąc się wyłącznie solą, cukrem i piwem. Pociągnęłaś go do kasy, zanim zdążył wpaść na pomysł, żeby wziąć wszystkie ciasta "na spróbowanie" i czekając w kolejce przejrzałaś zawartość swojego portfela, spostrzegając, że na pewno za to wszystko ci nie wystarczy. Dlatego po prostu sięgnęłaś do kieszeni w dżinsach Deana, który spojrzał na ciebie zaskoczony, gdy wyciągnęłaś z jego portfela plik banknotów.

- Hej! - zaprotestował. - To moje ciężko zarobione pieniądze.

- Naprawdę? - spojrzałaś na niego z powątpiewaniem. - To skąd je masz?

Dean zaczął się trochę wić, ale w końcu przyznał, że wygrał je w pokera. Jakby dla kogoś to jeszcze było zaskakujące.

- No właśnie - potwierdziłaś. - Dlatego teraz twoja smykałka do hazardu napełni ci żołądek.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now