14. Natykasz się na członków rodziny

3.4K 184 14
                                    

Dean - Nie miałaś zbyt dobrego kontaktu ze swoimi rodzicami. Oni byli łowcami od wielu lat, podobnie jak John Winchester, ale oni w przeciwieństwie do niego, usiłowali trzymać cię z daleka od polowań i nauczyli cię wyłącznie tego, co niezbędne do przetrwania. Dlatego wraz z wybiciem osiemnastych urodzin spakowałaś torbę, wsiadłaś do samochodu i ruszyłaś na podbój świata. Nie widziałaś ich od tamtego czasu. Jedynym co trzymało cię z rodzicami był Bobby, który ich znał i mówił ci o tym, co się u nich dzieje. Teraz byłaś razem z Deanem na komisariacie policji gdzieś w Dakocie Północnej, udając agentów FBI i przeglądaliście akta sprawy, gdy dostrzegłaś kątem oka wchodzącą parę. I serce ci zamarło.

- O cholera...

- Co jest? - spytał zdezorientowany Dean.

Nie odpowiedziałaś mu, gdy spojrzenia twoje i twoich rodziców się skrzyżowały. Byli oni równie zszokowani jak ty. Lata rozłąki odcisnęły swoje piętno w ich oczach. Nie wiedziałaś jak zareagować. Podejść i ich przytulić? Udać, że ich nie znasz?

- T/I? - spytała twoja mama, podchodząc bliżej.

- T/I, kto to jest? - mruknął Dean za twoimi plecami.

W ogóle się na niego nie odwracając, odpowiedziałaś:

- To moi rodzice, Dean.

Sam - Twoi rodzice byli rozwścieczeni. Rezygnacja ze Stanford dla jakiegoś chłopaka bez przyszłości, który podróżuje bez planów ze swoim bratem (oczywiście twoi rodzice nie znali prawdy) była według nich najgłupszą decyzją w twoim życiu. Wybuchła wielka awantura i zerwałaś kontakty z rodzicami, co wzbudzało wyrzuty sumienia u Sama, ale z każdym kolejnym dniem przy nim, przekonywałaś się, że podjęłaś dobrą decyzję.

Dzisiaj zrobiliście sobie przerwę od pracy nad sprawą i postanowiliście przejść się po mieście. Nagle jednak dostrzegłaś aż nazbyt znajomą parę nadchodzącą z naprzeciwka. Twoi rodzice. Szybko złapałaś Sama za rękę i pociągnęłaś do pobliskiego zaułka, zanim zdążyli cię zauważyć.

- T/I? Co ty wyprawiasz? - zaśmiał się Sam.

- Unikam moich rodziców - odparłaś, dyskretnie wychylając się z zaułka i szybko się cofając, widząc, że przechodzą obok.

- Nie ma to jak więzy rodzinne - mruknął nad twoją głową, obejmując cię ramieniem.

- Nie tylko ty masz problemy z bratem.

Castiel - Twoi rodzice zginęli parę lat wcześniej, ale wiedziałaś, że jest im dobrze w Niebie. Zwłaszcza, że twój anioł rozłożył nad nimi swoje skrzydła, gdy tylko cię lepiej poznał i dowiedział się o tym, że twoi rodzice zginęli. Czasem Castiel powracając z Nieba odwiedzał twoich rodziców i opowiadał ci o tym, jak wygląda ich Niebo i z jaką miłością mu o tobie mówili. Pewnego dnia natknął się na ciebie, siedzącą w salonie z waszym wspólnym zdjęciem i iskrzącymi się łzami w oczach. Postanowił, że sprawi ci przyjemność i objął cię swoimi skrzydłami, a kilka sekund później stanęłaś na niebiańskich chmurach. A właściwie na intensywnie zielonej trawie w ogrodzie za waszym domem. Zobaczyłaś swoich rodziców, siedzących na ławce z rozczuleniem rozmawiając o tobie i o tym, jacy są z ciebie dumni. Chociaż nie mogłaś do nich podejść i ich przytulić, mogłaś zobaczyć jak są szczęśliwi w swoim własnym Niebie, obok siebie. I teraz mogłaś wrócić do swojego życia. Spokojna, wiedząc, że twoja rodzina jest szczęśliwa.

Crowley - Spotkanie z twoją siostrą było dla ciebie kompletnym zaskoczeniem. Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, to właśnie przez to, że zginęła mogłaś poznać Crowleya. Ale nigdy nie spodziewałaś się, że zobaczysz ją znowu w... Piekle! Byłaś pewna, że trafiła do Nieba, a tu pewnego dnia, gdy szukałaś Crowleya, usiłując odnaleźć jego gabinet w niezliczonych korytarzach, stanęłaś tuż przed nią. I zamarłaś.

- (Imię twojej siostry)? Co ty tu robisz?

- T/I? - twoja siostra objęła cię mocno, jakbyś miała zaraz zniknąć jak sen. - Tak się cieszę, że cię widzę. Czy ty też... umarłaś?

- Nie, ja...

- Ach, tu jesteś, kochanie - usłyszałaś głęboki głos Crowleya, który podszedł i objął cię ramieniem, całując cię w czoło. - Widzę, że już spotkałaś się z ukochaną siostrzyczką.

John - Twoi rodzice byli tradycjonalistami. Nie miałaś już trzynastu lat, ale to nie przeszkadzało im, żeby podsuwać ci drogowskazy na drodze życia. Według nich powinnaś skończyć studia (co najmniej prawo albo medycynę), znaleźć pracę w odpowiednich godzinach, wyjść za mąż i urodzić gromadkę dzieci. Ale ty zrobiłaś całkiem odwrotnie. Nie skończyłaś studiów, które na dodatek ściśle łączyły się z twoją pracą, czyli polowaniem na potwory, narażałaś się niemal każdego dnia, żyłaś w partnerskim związku i wychowywałaś dwójkę nieswoich dzieci. Zerwałaś z nimi stosunki wiele lat temu. Usiłowałaś później z nimi rozmawiać, ale okazywało się to beznadziejną sprawą, dlatego zrezygnowałaś i poświęciłaś się pracy i swojej rodzinie.

Siedziałaś akurat razem z Johnem w Impali, czekając aż chłopcy skończą lekcje i żeby móc je odwieźć do Bobby'ego przed następnym polowaniem, na które mieliście pojechać we dwójkę, gdy ich zobaczyłaś. Szli spokojnie ulicą we dwójkę i o czymś rozmawiali. Zmienili się przez te lata, prawie ich nie poznałaś, ale gdy tylko zorientowałaś się, że to są oni - ci sami ludzie, którzy niegdyś przepowiadali ci najgorszą przyszłość, jeśli podążysz tą drogą. Zsunęłaś się po siedzeniu tak nisko, żeby nie można było cię dostrzec przez okno. John przerwał w połowie zdania i spojrzał na ciebie jak na wariatkę.

- Co ty wyprawiasz, T/I?

- Zauważyłam moich rodziców - wyjaśniłaś. - Ostatnie na co mam ochotę to rodzinne spotkanie po latach.

John uniósł wzrok i dostrzegł ich, akurat gdy przechodzili obok Impali.

- Wyglądają dosyć zwyczajnie - stwierdził ze wzruszeniem ramion. - Nie powiedziałbym, że byliby zdolni do tego, żeby wcisnąć cię w spódnicę, wysyłać siłą do szkoły i kazać szukać dobrego męża.

Wychyliłaś głowę i usiadłaś prosto, gdy upewniłaś się, że już cię nie zauważą.

- I dlatego zrobiłam wszystko, czego nie chcieli. Nie zostałam prawnikiem, nie wyszłam za mąż za jakiegoś inteligentnego bogacza i nie urodziłam gromadki idealnych dzieci. - Spojrzałaś mu w oczy i pocałowałaś go. - I dobrze. Bo nigdy nie spotkałabym ciebie i chłopaków.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now