5. Odbiera cię ze szkoły/uczelni.

4.1K 206 23
                                    

Dean - Siedziałaś w klasie niecierpliwie postukując nogą pod ławką, nie mogąc się doczekać, aż sekundowa wskazówka zegara dobije wreszcie do dwunastki, żebyś mogła wreszcie wydostać się ze szkoły na cały weekend. Na dodatek Dean obiecał, że cię odbierze. Kiedy wreszcie usłyszałaś jak rozbrzmiewa dzwonek szybko zebrałaś swoje rzeczy i wraz z całą podekscytowaną zgrają twoich rówieśników wyszłaś na zewnątrz. Z początku nigdzie nie mogłaś dostrzec Impali i już pomyślałaś, że Dean cię wystawił, dopóki nie podążyłaś wzrokiem za odgłosem chichotów. Okazało się, że przyjechał. A teraz otoczony jest całym wianuszkiem dziewczyn, które wydawały się chcieć go rozszarpać swoimi pomalowanymi paznokciami, żeby mieć go chociaż kawałek dla siebie. Rozbawiona obserwowałaś przez chwilę jak wytrawny łowca usiłuje poradzić sobie z tą zgrają, aż wreszcie przepchnęłaś się przez dziewczyny i stając na palcach, pocałowałaś go w policzek.

- Cześć, kochanie. Jedziemy?

- Jak mówiłem, drogie panie - zwrócił się Dean do swojej publiczności, otwierając sobie drzwi, - jestem już zajęty.

Gdy zamknął drzwi i odjechał, mógł wreszcie odetchnąć z ulgą, a ty tylko patrzyłaś przez boczne lusterko na zszokowane miny porzuconych nastolatek.

Sam - Zobaczenie lśniącej w słońcu Impali pod Stanford to było dla ciebie nie małe zaskoczenie. Szybko pożegnałaś się z przyjaciółką, z którą zamierzałaś wrócić do akademika i podbiegłaś do auta. Tym bardziej byłaś zaskoczona, gdy zamiast stałego kierowcy w postaci Deana, zauważyłaś siedzącego za kierownicą Sama, który uśmiechnął się promiennie na twój widok.

- Cześć - wsunęłaś głowę przez otwarte okno i pocałowałaś go w policzek. - Nie wiedziałam, że przyjedziesz.

- Chciałem ci zrobić niespodziankę.

- A czy Dean wie, że wziąłeś Impalę? - zapytałaś podejrzliwie, wiedząc co wam zrobi Dean jeśli Sam zabrał jego ukochaną bez pozwolenia. Nie mówiąc już o tym co by się stało, gdyby znalazł choć najmniejsze zadrapanie.

- To jest właśnie mały minus mojej wycieczki - przyznał Sam i wtedy rozdzwonił się jego telefon. - I podejrzewam, że Dean właśnie się o tym dowiedział.

- W takim razie - uśmiechnęłaś się, okrążając auto i wsiadając na miejsce pasażera, - musimy korzystać dopóki nie dobrał nam się do gardeł.

- Zgadzam się - zaśmiał się Sam, odpalając silnik.

Wasza wycieczka była warta tej kradzieży, nawet jeśli później czekała was ostra awantura z rozwścieczonym łowcą.

Castiel - Gdy żywcem nienawidziłaś każdego upływającego roku w zwykłej szkole, tak mogłabyś nie opuszczać sali wykładowej, za co profesorzy traktowali cię jako swojego pupilka. Postanowiłaś dzisiaj zostać trochę dłużej w bibliotece i poczytać, aż nagle usłyszałaś znajomy trzepot skrzydeł za plecami i zobaczyłaś obok siebie twojego ulubionego anioła.

- Cass - przywitałaś go i pokazałaś miejsce obok siebie. - Co ty tu robisz? Sądziłam, że pracujesz razem z Winchesterami.

- Właśnie skończyliśmy i pomyślałem, że cię odwiedzę. Nie było cię w domu, więc pomyślałem, że znajdę cię tutaj.

Zaśmiałaś się.

- No faktycznie, nie jestem szczególnie tajemniczą osobą.

Castiel dotknął książki o starożytnym Egipcie, którą właśnie czytałaś i spojrzał z zaciekawieniem na jedną ze świątyń boga Ra, w którą wpatrywałaś się przez ostatnie kilka sekund z rozmarzeniem wyobrażając sobie siebie krążącą w długich białych szatach po świątyni w czasach jej świetności.

- Podoba ci się to miejsce? - zapytał Cass.

- Bardzo - przyznałaś. - Chciałabym zobaczyć jak wyglądało życie w Egipcie w tamtych czasach. Niestety zostały mi tylko zdjęcia i książki.

- I jeszcze ja - odparł, biorąc delikatnie twoje dłonie w dwoje.

Sekundę później stałaś we zrujnowanym wnętrzu świątyni w palącym egipskim słońcu. Tak, ten dzień zdecydowanie był warty urywania się z zajęć.

Crowley - Crowley postanowił odwiedzić cię w szkole w jednym z najgorszych możliwych dni. Od dawna kłóciłaś się z jedną dziewczyną ze swojej klasy, która wyzywała cię chyba od wszystkiego co przychodziło jej na myśl, raniąc cię do głębi. W końcu nie wytrzymałaś i w przerwie między lekcjami wybiegłaś ze szkoły ze łzami w oczach, po czym znalazłaś osłonięty kąt pod drzewem i poddałaś się łzom. W pierwszej chwili nie zorientowałaś się, że Crowley stoi nad tobą, dopóki nie poczułaś jak jego dłoń odsuwa kosmyki włosów, które przykleiły ci się do mokrych policzków.

- Kto to zrobił? - spytał twardym tonem.

- Jedna dziewczyna z mojej szkoły - przyznałaś i wtuliłaś się w jego szeroką pierś, łkając cicho. - Czy naprawdę jest we mnie coś co można kochać? Dlaczego wciąż ze mną jesteś, Crowley?

- Bo jesteś moją królową - odparł po prostu i pocałował cię w czoło. - A uwierz mi, że ta mała szybko pożałuje, że cię zraniła.

Następnego dnia okazało się, że dziewczyna, która doprowadziła cię do łez, zniknęła. A kilka dni później sam dyrektor szkoły powiadomił was o jej zaginięciu, a ty wracając ze szkoły do domu i natykając się na plakaty z jej zdjęciem, zastanawiałaś się co Crowley był gotowy jej zrobić za to, że cię skrzywdziła.

John - Gdy John dowiedział się, że zamierzasz wrócić na uniwersytet wcale nie ukrywał swojego zdumienia. Mogłabyś wręcz cytować każdą książkę, którą Bobby miał w bibliotece, nie mówiąc o tych, które wypełniały twój bagażnik, byłaś świetnym łowcą, a na dodatek większość czasu teraz poświęcałaś jego synom, ale się uparłaś. Pierwsze tygodnie nie były lekkie, żeby pogodzić naukę z opieką nad dwójką rozbrykanych chłopaków, ale w końcu przepytywanie cię i wspólne odrabianie lekcji naprawdę zaczęło im się podobać.

Pewnego dnia wychodziłaś z budynku uniwersytetu niemal słaniając się na nogach. Zarwałaś poprzednią noc uganiając się z Johnem za samochodem widmo i gdyby nie wielki kubek kawy to z pewnością przespałabyś całe wykłady. Gdy ktoś zatrąbił klaksonem natychmiast otrzeźwiałaś, a gdy rozejrzałaś się za sprawcą, zobaczyłaś stojącą w cieniu Impalę, która wciąż nosiła ślady po tym jak samochód widmo ją porządnie poobijał.

- John, co ty tu robisz? - spytałaś i objęłaś go ramionami, gdy wysiadł, żeby cię powitać.

- Całą noc spędziliśmy na polowaniu i pomyślałem, że musisz być wykończona, idąc dzisiaj na wykłady, więc przyjechałem po ciebie.

Pocałowałaś go w usta, widząc jak ten mężczyzna chłodnego serca się o ciebie troszczy.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też - uśmiechnął się John, odprowadzając cię do drzwi pasażera. - Co powiesz na dobry tłusty obiad, miękkie łóżko i pomaganie mi w naprawie tej dziecinki?

- Mów mi tak dalej, a w najbliższym kościele zmuszę cię do małżeństwa.

Supernatural. Over and Over Again.Where stories live. Discover now