Rozdział 24

98 6 1
                                    

Następnego dnia w szkole nic się nie działo. Zero bójek, dogadywań kurwom i innych. Jednak na czwartej lekcji (to była jebana chemia) stało się coś, czego się nie spodziewałam. I nie chodzi tu o to, że byliśmy w komplecie. Po dziesięciu minutach lekcji ktoś zapukał do drzwi.

– Proszę! – wrzasnęła kurwa (babka od chemii).

Drzwi się otwarły i do sali wlazł... Mój brat?

– Dzień dobry. – znalazł się dżentelmen.

– Dzień dobry. – odpowiedziała kurwa. – Lucas Black... Prawda?

– Tak. – Lucas kiwnął głową.

Owszem, Lucas chodził tu kiedyś do szkoły i stąd ta kurwa go zna. Aż się dziwię, że go pamięta.

– Czy mógłbym zwolnić z reszty lekcji Lię, Asha, Muka, Luka i Andyego?

Nauczycielka westchnęła głośno. Chyba planowała się na nas drzeć przez całą lekcję, ale Lucas kochany jej przeszkodził.

– Hm... Czyli chcesz zwolnić większą połowę mojej klasy? – na te słowa wszyscy zaczęli się śmiać.

Kurwa jaka debilka!

– Chyba powinna pani cofnąć się do przedszkola. – zgasił ją Lucas. – Każdy debil wie, że połowy są takie same.

Na to wybuchł jeszcze głośniejszy śmiech. Mój brat jednak nie potrafi tak zgasić ludzi jak ja!

– Ugh... – fuknęła nauczycielka. – No dobrze.

Wszyscy w tej samej chwili zaczęli pakować swoje rzeczy do plecaków.

*****
– Po co nas zwolniłeś braciszku? – spytałam siedząc już w aucie.

– A co? – uśmiechnął się. – Chciałaś tam zostać sis?

– Nie. – rzekłam bez emocji. – Ale czegoś chyba chcesz, mam rację?

Lucas pokiwał głową. On siedział za kółkiem, ja obok niego, a czwórka chłopaków gniotła się z tyłu.

– Jest akcja, za godzinę. – odparł po chwili brat. – Gang Søller chce nas zaatakować w bazie.

Parsknęłam głośno śmiechem.

– Przecież nie mają z nami szans! – powiedziałam.

– Czyli nie chcesz się pobawić? – przerwał mi Andy.

– Chcę.

Po chwili podjechaliśmy pod nasz dom. Wysiedliśmy z auta i pobiegliśmy do pokoi. Każdy z nas ubrał się w kostium gangu, ten do akcji. Po tym znów wsiedliśmy do tego auta, ale ja prowadziłam.

– To gdzie mam jechać? – spytałam trzymając kierownicę.

– Mówiłem ci już, że do bazy. – odparł brat.

Zapięłam więc pas i przekręciłam kluczyki w stacyjce. Gdy samochód odpalił z całej siły przycisnęłam nogą pedał gazu i ruszyłam z piskiem opon.

*****Magia Czasu*****

Ash POV

Nie minęło pół godziny i już byliśmy przy naszej bazie. Obok niej stał zaparkowany zgruchociały Passat. Spoglądałem często na Lię, bo w tym stroju idealnie widać jej okrągłe piersi. Próbuję przestać, ale kurwa się nie da.

– Ash? – nawet nie wiem gdy do mnie podeszła.

– No co? – wzruszyłem ramionami.

Ona umie czytać w myślach, a niechciałbym, aby dowiedziała się o czym teraz kurwa myślę.

– Musimy iść. – złapała mnie za ramię. – O czym myślisz?

Uff... Czyli nie wie.

– Cały czas o ślubie Nathalii. – skłamałem, aby czegoś nie podejrzewała.

– To potem pomyślimy razem. – pociągnęła mnie za sobą.

Szybko wbiegliśmy do bazy. Słychać było chałasy. Tylko skąd?

– Na górę! – krzyknęła Lia.

Wszyscy za nią pobiegliśmy. Ludzie byli pewnie na ostatnim piętrze, czyli siódmym.

Lia POV

Wbiegliśmy na ostatnie piętro bazy, gdzie było dziesięciu ludzi. Celowali w nas pistoletami. Nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo może ich było więcej, ale my byliśmy zdecydowanie najlepsi.

– Proszę, proszę... – podszedł do mnie ten ich pseudo szef. – Queen of Killing!

– Spierdalaj! – warknęłam.

Już miałam mu napierdolić, ale Andy mnie powstrzymał, kretyn jeden.

– Pokażcie nam, co umiecie. – odezwał się James, ich szef.

– Nie. – wskazałam na niego palcem. – To wy mam pokażcie.

James McKinsey zaśmiał się szyderczo. Niech on nawet nie myśli, że jest lepszy.

– Lianno. – chwycił mnie za podbródek. – Nie daj się prosić.

Wkurwił mnie tym, nie ukrywam. Moja reakcja była oczywista : strzeliłam mu z sierpowego, kopnęłam nogą i przewróciłam na ziemię, aby najebać mu pięścią w ryj.

– Ostro! – skomentował to Mikey, z Søllera.

Szybkim krokiem podszedł do niego Muke.

– Posłuchaj kutasie! – podbił mu oko jedym uderzeniem. – Nic nie potraficie, nawet uderzyć porządnie!

Mikey spojrzał na niego jak na diabła.

– A tyś kto? – spytał nieśmiało.

– Jestem twoim największym koszmarem! – odparł i go zastrzelił.

Jeszcze dziewięciu. Mrógnęłam do wszystkich porozumiewawczo. W jednej sekundzie chwyciliśmy pistolety i zastrzeliliśmy wszystkich oprócz Jamesa.

– Dziękuję. – wymamrotał.

Jego twarz była cała w krwi. I dobrze, zasłużył.

– Ty nie dziękuj! – jego także zabiłam.

Polegli wszyscy. Już poraz kolejny pokazaliśmy, że trzeba się z nami liczyć. W końcu jesteśmy najgroźniejszym gangiem świata!

A na tą nazwę trzeba sobie zasłużyć... Nie bez powodu jesteśmy najlepsi!

Queen Of Killing | ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora