Rozdział 4

260 13 7
                                    

Wyszłyśmy po lekcjach ze szkoły. Było około godziny 13. Przed moim autem stali już chłopcy. Przybyliśmy piątki i przeszliśmy do sedna.

– Więc Tom, Theo i Alex zamieszkają z nami w niedzielę, a wy? – tłumaczyłam.

– Jutro, bo jest piątek. –  zdecydował Ash.

–  Okey, to macie jutro do nas przyjechać jedym autem. Będzie u nas w garażu. –  oznajmiłam.

– Spoko, to nara. – pożegnali się.

– Nara! – odparłyśmy i przybiliśmy żółwiki.

Wsiedli do swojego auta, a ja z Aną do mojego. Szkoda, że ona nie ma prawka. Kiedy weszłyśmy do domu, niedoczekanie! Znajomi braciszka już się przyprowadzili! O gangu powiem jutro, w obecności moich wspaniałych kolesiów.

Zajęli swoje pokoje. Super, mieszkamy w siódemkę w jednym domu, lecz od jutra będzie nas jedenaścioro!

*****
Rzuciłam plecak w kąt. Jak to dobrze, że jest już jebany czwartek. Ale jutro piątek i nowi kolesie. Potem przez tydzień mam wolne w szkole, bo są matury. Nudzę się. Wyjęłam pendriva i zgrałam na niego film Szybcy i Wściekli, to mój ulubiony.

Nagle zadzwonił mój telefon. To był Ash. Skąd on ma mój numer? Odebrałam, bo chciałam się dowiedzieć, co ten przystojny debil ma mi do powiedzenia.

– Halo? – rzuciłam lewna siebie do słuchawki.

– Słuchaj, za godzinę jest wyścig, idziesz? – spytał.

–  No ja zawsze,  a gdzie to? – krzyknęłam z radością.

– W Beacon Hills. – odparł.

– A ty idziesz? – zaciekawiło mnie to.

– Tak. – powiedział.

Haha, i tak ze mną przegra!

Rozłączyłam się i wpadłam do szafy. Miałam do wyboru strój gangu, do misji i do wyścigów. Wybrałam do wyścigów. Rozczesałam włosy i związałam je w kitkę. Zeszłam do garażu zupełnie lekceważąc innych mieszkańców. Wsiadłam na motor i ni z tąd ni zowąt Ana wyrosła jak z podziemii.

–  Jadę ci kibicować. –  oznajmiła.

–  Okey, to wsiadaj.

Wsiadła na moją zabawkę i ruszyłyśmy do Beacon Hills. b
Byłyśmy już po dwóch minutach. Muszę wygrać. Queen of Killing nigdy nie przegrywa. Poszłam się zapisać i stanęłam na linii startu obok Asha. Życzyliśmy sobie powodzenia. Przed nami stanęła jakaś dziwka, która wystrzeliła z pistoletu i wszyscy ruszyli. W ciągu kilku sekund uzyskałam prędkość 300 km/h. Ku mojemu zdziwieniu znalazłam się na miejscu drugim, a nie pierwszym. Za mną był Ash, a przede mną Micha, to skurwiała dziwka. Na trybunach dostrzegłam Anę. Kurwa, ostatnie okrążenie. Postanowiłam zaryzykować. Nie dałam dziwce za wygraną. Osiągnęłam prędkość 320 i uniosłam się w powietrzu. Po chwili już jechałam po gruncie i jako pierwsza przekroczyłam metę. Wszyscy się ucieszyli, że najstraszniejsza i perfekcyjna Queen of Killing ponownie wygrała.  Odebrałam nagrodę o wysokości tysiąca złotych.

W drodze do domu przez przypadek potrąciłam jakąś babkę. Zsiadłam z motoru i podbiegłam do dziewczyny. Nic ją nie bolało, nie po potrąceniu. Miała pokiereszowaną twarz i ogólnie była cała we krwi.

– Queen of Killing? – wydukała.

– Czemu rzuciłaś mi się pod koła? – warknęłam.

– Potrzebuję pomocy, twojej. – odparła.

– Mojej? – zdziwiłam się.

Rzuciłam motor w krzaki i zabrałam tam dziewczynę. Poczekałam, aż się uspokoi.

–  Jestem Lia. – przedstawiłam się dziewczynie.

– Dolores. – chrząknęła. – Musisz mi pomóc.

– To wiem. Co się dzieje? – spytałam.

– Prześladuje mnie gang. – odparła.

–  Jaki gang? – spytałam.

– Mölera. Chcą mnie zabić.

Ustaliłam z Dolores co i jak, aby mogła przeżyć. Ona nie jest pewna, więc muszę trzymać się na baczności. Chwilę później sobie poszła, a ja mogłam wrócić do domu. Tam czekał już Ash, Luke, Muke i Andy. Właśnie się wprowadzili. Mi się wydaje, że mieli zrobić to później?

Następnego dnia spałam do dziesiątej. Obudził mnie budzik. Jebane gówno. Chwyciłam go i z całej siły cisnęłam go o ziemię. Rozjebał się na podłodze. Pozbierałam go i wywaliłam do śmieci. Na dziś wybrałam czarny kombinezon czy jak to się tam nazywa. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam piżamę poczym nalałam wody do wanny. Weszłam do niej i położyłam się. Poleżałam tak przez parę minut, a następnie umyłam ciało malinowym płynem do kąpieli. Umyłam włosy wiśniowym szamponem, a następnie nałożyłam odżywkę. Spłukałam pianę, wypuściłam wodę z wanny i z niej wyszłam. Wytarłam się ręcznikiem i suszyłam włosy suszarką. Rozczesałam je i ubrałam się. Umyłam włosy, nałożyłam makijaż i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół. A tam przy stole, kurwa. Dziewięciu innych lokatorów siedziało przy stole i czekało na śniadanie. To ja mam wszystkim żarcie robić?

–  Ej! - krzyknęłam. – To ja mam żarcie robić?! Dzisiaj robię grafik kto kiedy robi żarcie!

– Pomogę ci. – oznajmiła Ana.

– Okey. Czy ktoś ma coś do powiedzenia?

Cisza. Spojrzałam nagle na króla złych chłopców, czyli na Asha. Boże, przy nim nie myślę. Przez to, że ten ciul jest taki ładny.

Queen Of Killing | ✔Where stories live. Discover now