Rozdział 10

137 9 0
                                    

Dzisiejszy dzień polegał na psychicznym ratowaniu Any. Otóż dziś miał być wyścig dla prawych rąk szefów gangów. Nie mogłam na niego jechać, ale cieszę się ze szczęścia Any.

Wyścig miał miejsce w Lindillon (tak na prawdę to takiego miasta chyba nie ma xD). Ana zdecydowała, że będzie jechała motorem.

Ana POV

Gdy podjechałam już na linię startu mieżyłam wzrokiem moich wrogów. Wszyscy wydawali się być niżsi ode mnie. I to niby mają być prawe ręce gangów?

Po chwili przed nami stanęła jakaś dziwka i machała flagą. Ale dopiero gdy zrzuciła stanik ruszyliśmy. Już w pięciu sekundach osiągnęłam prędkość 600 km/h.

Byłam na czele wszystkich. Jednak kilka milimetrów od mety najechałam chyba na jakiś kamień. Motor przeleciał przez płot (bez skojarzeń), a ja lecę w pizdu

*****
Obudziłam się w łóżku. Miałam rozciętą wargę, brew i coś tam jeszcze. Na szczęście motorowi Lii nic się nie stało i jest już w garażu.

Wstałam z łóżka. To pomieszczenue jest całe białe.

Aha, szpital.

I w końcu do pokoju wparowała Lia z Ashem.

– Wreszcie! – rozłożyłam ręce, aby ich przytulić.

– Zabieramy cię z tąd! – odparł Ash.

– A co z motorem? – zaczęłam się o niego martwić.

Jak coś mu się stało to Lia mnie zabije. W sumie to rozumiem, ona uwielbia swoje zabawki.

– Spoko, ani ryski. – powiedziała Lia.

No i git.

– No chodźmy z tąd! – uśmiechnęła się Lia.

*****
15.07.18

Jak się podoba korekta?

Z tym rozdziałem miałam najwięcej problemu jeśli chodzi o poprawę. Jeśli ktoś czytał w podajrze w marcu ten wie, że pisał to taki jeden Alan.

Mam nadzieję, że korekta się podoba :D

Queen Of Killing | ✔Where stories live. Discover now