XLV ROZDZIAŁ ( Basen )

383 22 5
                                    


Dziś piątek. Poinformowałam całą paczkę o tym, że lekko zmieniamy plany. Idziemy na basen. Oczywiście nie powiedziałam im, że się włamiemy, bo Matt z Eną w życiu by się na to nie zgodzili. Jak na razie byli tylko zdziwienie dlaczego idziemy na niego o 24:00. Podchodzimy do drzwi głównych. Macham ręką do kamery.

- Zwyrolku otwórz. - mówię, a Kejla chichocze pod nosem, chyba się skubnęli, że coś tu nie gra. Jednak nie zdążyli się rozmyślić, bo drzwi się otworzyły.

- Zapraszam na darmowy wstęp do basenu. - rozległ się głos z głośników – Ja jestem Flash. Zwany również jako Zwyrol. Miłej zabawy życzę,a szczególnie tobie... Skarbie. - to ostatnie słowo wypowiedział z widocznym uczuciem

- Dziękujemy nasz wielki Zwyrolu! - krzyczy Kejla i kłania się, a z jej ust nie schodzi banan.

- Wyjaśnisz o co chodzi? - pyta Matt chwytając mnie za łokieć. Jego wzrok jest lekko przestraszony. Kładę na nim dłoń.

- Spokojnie. Nic się nie dzieje. Rozluźnij się i popływajmy trochę. Zgoda?

- Nie zrobiłaś nic głup... - ciągnie dalej.

- BASEN! CAŁY NASZ?! - drze się Rin patrząc na mnie i skacząc z miejsca na miejsce.

- Tak. Możesz robić co tylko ci się podoba. - tłumaczę mu.

- TAAAAK. Żabka! Idziemy! - złapał swoją dziewczynę za rękę i pobiegł w stronę przymierzalni.

- Tylko nic nie przyzwoitego proszę! - krzyczę za nimi - Widzisz. - zwróciłam się do Matta – Można się cieszyć zamiast narzekać. - wyrwałam rękę – Przestać marudzić i wrzuć na luz. Nic się nie stanie. - przysunęłam się do jego ucha i szepnęłam ledwie słyszalnie – I zobaczysz Enę w stroju. - odsunęłam się, a na jego policzkach dostrzegłam czerwone rumieńce.

- Tris! - odwrócił głowę w drugą stronę – Miałaś nic nie mówić tego w obecności innych. - rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Wszyscy już polecieli.

- A widzisz tu kogoś? - powiedziałam na odchodne i pobiegłam się przebrać.

* * * *

Mam na sobie piękny dwu częściowy strój w koronki i inne pierdzielniki, co oczywiście nie umknęło uwadze Zwyrola, który na cały regulator gwizdnął, a potem powiedział „Pani w czerwonym dostaje czerwoną kartkę za zbyt seksowne ciało." Mogę się założyć, że moje poliki były wtedy równie czerwone co mój kostium. Za to pozostali mieli niezły ubaw i mogę się założyć, że będą mi o tym przypominać przy każdej okazji.

Rin z Roxel zjeżdżają w kółko na wszystkich zjeżdżalniach na jakich jest to tylko możliwe. Swoją drogą śmiesznie. RR. Rin i Roxel, ale się dobrali. Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, bo on wciąż woła na nią Żabcia.

Ena z Mattem pływają w „morzu" i nieudolnie ze sobą rozmawiają, ale muszę przyznać, że robią lekkie postępy i to nawet w dobrą stronę. Matthew stał się bardziej śmiały. Może to dla tego, że spędza dużo czasu z Kejlą, która do nieśmiałych nie należy? Poza tym zauważyłam jakie miała wielki oczy Ena, gdy zauważyła ładny zarys kaloryfera u rudowłosego. Właśnie kolejny ewenement! Ena i Matt są rudzi! Ciągnie swój do swego. Trudno to zaprzeczyć.

- Ale cudne bąbelki. - wzdycha Kejla,  która właśnie jest ze mną w jakuzzi.

- Masz racje. - zamykam oczy i oddaję się cudownej rozkoszy. Ciszy i ciepełku jakie mnie otula. Problemy odpływają w niepamięć, a mózg się wyłącza. Tak przyjemnie się czasem zrelaksować.

- Więc jak tam sprawy idą z twoim „satlkerem" - pyta koleżanka jakby od niechcenia, ale doskonale wiem, że jest strasznie ciekawa, mimo tego, że i tak nic się nie dzieje.

- Nic, a co ma się dziać? - przybliża się do mnie jakby nie chciała by usłyszał ją ciągle obserwujący nas Zwyrol.

- No wiesz. Spotkałaś go? A może seks przez internet?

- CO?! - krzyknęłam sama sobie nie zdając sprawy z tego jak głośno to było – Nie ma opcji. Wiesz dobrze, że ja się w takie coś nie bawię. - ściszyłam głos.

- Ta. Jasne. Każdy tak mówi. - przypomniała mi się rozmowa z Nevim tylko, że teraz to ja byłam zawstydzona. Nie zdarzało mi się to często, ale Kejla zawsze potrafiła trafić w czuły punk mojej wstydliwości.

- Nic się nie dzieję. Naprawdę. Słowo skauta.

- Wiesz, że ci nie uwierzę, bo nigdy nim nie byłaś?

- No wiem... - chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale do sali wpadł zaaferowany Rin.

- Idziemy później na wódeczkę? Proszę! - ten jak zwykle używa swojego rozwalającego wzroku zbitego pieska.

Patrzymy się z Kejlą raz na siebie raz na niego i w sumie to chyba nie mamy nic przeciwko. Jest weekend, a my chętne by iść i trochę się upić. Szczególnie, że rodzice się rozwodzą i coś mam wrażenie, że mnie wydziedziczą. STOP. Jebać. Dzisiaj chce zapomnieć.

- Pewnie. - odpowiadam w końcu, a zielono-włosy jest tak szczęśliwy, że wskakuje do nas i oblewa nas wodą

- RIN! - mówimy z Kejlą jednocześnie, śmiejąc się.

- No co? Fala szczęścia! - pomachał głową jak pies by otrzepać z siebie wodę. Wyglądał trochę jak pies. Nagle jego wzrok utkwił gdzieś za mną. Odchylam głowę. Roxel ubrana jest w strój jednoczęściowy w kolorach moro. Mogę się założyć, że ona też ubrała go dla swojego chłopaka, który jest na kierunku wojskowym. Zabawne, bo raczej by się nadawał na aktora. - Ruda Żabciu, chodź do nas. - mówi i podaje jej rękę, a ona chwyta ja delikatnie i siada koło niego. Jej rude włosy pod wpływem wilgoci zrobiły się kręcone. Wyglądała pięknie. Chciałyśmy z Kejlą uciec od nich by im nie przeszkadzać, ale potem wparowała druga para z tekstem, że im zimno po „morzu", więc postanowiliśmy jednak nie zwiewać.

Jakoś nieswojo się czułam w obecności par. Niby się nie "lizali", ale jakoś dziwnie siedziało się w ich towarzystwie. Dobrze, że była tam Kejla.

* * * *

Po dwóch godzinach moczenia tyłka w wodzie i bieganiu po zjeżdżalniach postanowiliśmy iść do tego baru. Na mokry strój założyłam tylko sukienkę i chciałam tak wyjść, ale Zwyrol mnie nie wypuścił, bo powiedział mi, że taki widok jest przeznaczony tylko dla niego. Z początku nie wiedziałam, co mu po głowie chodzi, ale potem... jak zobaczyłam jak sukienka przykleiła się do mojego mokrego ciała to natychmiastowo zmieniłam zdanie. Wystarczyły mi trzy sekundy by ubrać się i porządnie wysuszyć.

Wychodzimy właśnie całą paczką z budynku. Na szczęście nikt nas nie złapał. Nie mam pojęcia co Zwyrol zrobił z ochroniarzem i nie mam bladego pojęcia jak zrobił połowę tych rzeczy, które zrobił, ale ogólnie mi się podobało. I mam nadzieję, że za kilka dni nie wpadnie do mnie policja, ani żaden „pan pączek", bo byłby niezły przypał.  

BAD RICH BITCHWhere stories live. Discover now