XV ROZDZIAŁ ( Pałeczka miłości )

640 31 10
                                    

Sobota! Jak miło!

Dzisiejszy rozdział dla julka55505.

* * * *

Podeszłam do gościa, który puszcza muzę. Nawet przystojny, ale kisielu w majtkach nie mam. Poprosiłam go o piosenkę. Stanęłam pewnie na scenie. Objęłam rękoma mikrofon.

- Witam wszystkim. Chciałabym pokazać jednemu niedowiarkowi, że potrafię dać czadu. Pomożecie. - po oklaskach wywnioskowałam, że tak – To zaczynamy.

Skinęłam głową. Zaczęła lecieć muzyka.

* * * *

Po skończeniu dostałam mnóstwo braw. Naglę usłyszałam głos Rina. Wykrzyczał „Bis!". Wszyscy to podchwycili i zaczęli krzyczeć z nim. Uśmiechnęłam się.

- Za 15 minut będzie występować zespół, a ja z nimi. Wytrzymacie? - Tak oto tym sposobem miałam darmowe drinki. Nie od właściciela. Po prostu wszyscy mi stawiali. Podeszłam do Rina i przytuliłam go.

- Część Piękna. - objął mnie.

- Gdzieś ty był!? Martwiliśmy się o ciebie!

- Przepraszam. Jeździłem.  - skrzywił się - Nie gniewasz się? - Westchnęłam. On najpierw robił potem myślał. Przyzwyczaiłam się do tego. Nie miałam mu, więc za złe, że zabrał mój motor i pojechał w pizdu.

- No nie wiem. - zrobiłam minę „foch".

- Piękna? - popatrzył na mnie zielonymi OCZYMA, które były wielkości spodków od talerza.

- Dobra, dobra, ale dziś nie pijesz.

- Ale dzisiaj sobota, - jęknął - a ja wczoraj też nie piłem! To nie sprawiedliwe!

- Jesteś motorem? - wymamrotał coś pod nosem – Nie słyszę.

- No, jestem.

- Więc nie ma. - udał dźwięk ryczącego dziecka. On mnie wykończy.

Odsunęłam się od niego. Miał na sobie czarną koszulkę z zarypistym napisem „ ALKOHOL ME GUSTA". No pięknie. Dobrana idealnie. Poszliśmy w kierunku baru. Rin przywitała się ze wszystkimi.

- Grasz z nami. - oznajmił mi Ra.

- O! A jednak.

- Masz tekst. Za chwilę masz być z powrotem na scenie. - jego głos był poważny. Kiwnęłam głową. Poszedł. Czym on się tak przejmował? Przecież to ma być zabawa, nie? Nie?! Zaczęłam się bać tego typa.

* * * *

Kilka minut później po dwóch kieliszkach poszłam do zespołu. Piosenki, które dał mi były dosyć proste i znane. Pewnie żeby porwać publiczność. Kapela nie była duża. Składała się z 3 osób i ze mnie. Na gitarze, bóg seksu i kijowych kawałów Ra. Na perkusji rudowłosa dziewczyna. Kurwa. Wszędzie rudzi, a może to ja za dużo wypiłam i patrzę na świat przez róż... pomarańczowe okulary??? Kto wie? Kto wie? Na drugiej gitarze brązowowłosy chłopak. Nie byłam pewna czy chcę znać ich imiona. W końcu to tylko jeden występ, a jakoś nie lubię pracować w grupie. Ra podszedł do mikrofonu i nas zapowiedział. No dobra to lecim. Złapałam za urządzenie. Muzyka gra to git. Wyczułam się w rytm i lecę. Przy scenie stoją wszyscy moi znajomi. Najbliżej Rin, który klaszcze w rytm. Jedna piosenka, druga, trzecia, piąta i w końcu koniec. Na koniec solówka na perkusji i ... JEB! Pałeczka wypadła rudej i trafiła prościutko w czoło Rina. Ten w ogóle nie zczaił o co chodzi. Patrzy tylko tępo na perkusistkę.

- Żyjesz? - zapytał Sam, szturchając lekko jego ramię

- Taa. - a jednak. Myślałam, że dostał wstrząsu mózgu ( wątpliwe, że go ma ).

Chłopak podniósł pałeczkę i zaczął klaskać. No i tak brawa się posypały. Gdy zeszliśmy, dziewczyna poszła odebrać od zielonowłosego swoją własność. Z tego co przyuważyłam nie oddał jej go tak prędko. Wróciliśmy do picia alkoholu za darmochę. Taki smakuje najlepiej. Bawiliśmy się. Tańczyliśmy. Skończyłam jak zwykle na blacie baru. Nie obyło się bez gwizdania i próby dotykania mnie. Miałam jednak dobrą obstawę. Rina, który podrywał perkusistkę, Sama, który gadał z blondyną i... Oświeciło mnie. Miałam zaśpiewać POD JEDNYM WARUNKIEM. Gdzie Frajer? Zaczęłam się rozglądać. Mam cię. Chciałam już zeskoczyć, ale coś mnie powstrzymało. Stał z jakąś blondynką. Po ich zachowaniu wywnioskowałam, że się kłócą. Czyżby jego dziewczyna? Wcale bym się nie zdziwiła. Zastanawiałam się jeszcze czy powinnam do niego iść. To nie moja sprawa. Kurwa. Mam w dupie co robi. Zaśpiewałam? ZAŚPIEWAŁAM. A on się nie wywiązał z umowy. Podeszłam do niego szybkim krokiem.

- Ra. Musimy pogadać. - rzuciłam stanowczo.

- To nie tak! - zaczął się tłumaczyć – Ona jest wokalis...

- Huj mnie to obchodzi! Ja nie o tym. Daj na chwilę telefon.

- Po co? - zmarszczył brwi.

- Powiedziałam, że zaśpiewam pod jednym warunkiem. DAWAJ TELEFON! - wyciągnął i podał mi go.

- I po co ci on? Stary grat. - weszłam w wybieranie i wpisałam swój numer. Róża<3? Kogoś tu mocno kopnęło.

Usunięto kontakt Róża<3.

No. I teraz mogę spać spokojnie. Oddałam mu urządzenie.

- Jak weźmiesz numer od kogo kogokolwiek to cię zabiję. Dla mnie już nie istniejesz? Kumasz bazę?

- Złotko przecież – nie zdążył dokończyć, bo dostał z liścia od dziewczyny z którą przed chwilą się kłócił. Niezły ma sierpowy. Prawie tak dobry jak mój. Pokiwałam głową w znak uznania.

- Widzę, że znalazłeś tą jedyną. - uśmiechnęłam się, a ona o dziwo do mnie. Podała mi rękę.

- Olivia jestem.

- Beatrise. Miło.

Ładna dziewczyna. I utrzyma tego flirciarza na wodzach. Ciekawe od kiedy są razem i mam nadzieję, że nie od długiego czasu, bo to by znaczyło, że nawet ze mną ją zdradzał. Zmierzyłam go wzrokiem. Trzymał się za policzek i stał do mnie bokiem.

- Od kiedy się znacie?

- Od dawna. - fuck – Ale dopiero od kilku dni chodzimy razem – uff – Od Środy.- Kurwa. Kiedy on u mnie był ostatnio? W poniedziałek zakończenie. Wtorek rano był jeszcze jego młodszy brat. Środa, suszarka. Moment. Kurwa. O huj chodzi? Nocował u mnie i mówił, że nie chce uprawiać ze mną seksu, bo cytuję „Chcę się czegoś o tobie dowiedzieć. Chcę cię poznać. Boję się, że jeśli to zrobimy to coś zniknie. Nie chcę tego.". Następnego dnia zaczyna chodzić z Olivią. Czyli był zakochany i chciał zakosztować wolności czy co? Westchnęłam. Nie czaje facetów! Ra się w końcu wyprostował i popatrzył na mnie. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Nie chciał jej skrzywdzić. Zależało mu na niej. Ja mogłam to wszystko zepsuć. Pytanie tylko czy chciałam?

 * * * *

I jak zdziwieni? Czy nie bardzo? ;P

Piszcie o kim chcecie niedzielne bonusy. :)

BAD RICH BITCHWhere stories live. Discover now