Ze strony Olivii
Jest środa. Wczoraj zadzwonił do mnie Ra. Powiedział, że po szkole zabiera mnie GDZIEŚ. Ubrałam się, więc w piękną białą, koronkową sukienkę. Moje blond włosy opadały falami na moje ramiona. Mam nadzieję, że tym razem to randka, a nie grupowe spotkanie z przyjaciółmi. Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i oniemiałam. Dość dawno się z nim nie widziałam, ale żeby wpaść na pomysł by zrobić sobie zielonawe włosy? Ra od razu wychwycił mój wzrok. Uśmiechnął się pokazując mi swoje piękne zęby.
- Zakład. - uśmiechnęłam się. Często robię z nim zakłady. Jest to zabawne. Jestem ciekawa, co z naszym ostatnim. Przegrałam, a może nie?
- Z kim tym razem? - mówiąc to zakładałam buty na wysokim obcasie. Nie jestem zbyt wysoka, a lubiłam patrzeć czarnowłosemu w oczy.
- A nie ważne. - odchrząknął – Dzisiaj ty jesteś najważniejsza.
- A jak nasz ostatni zakład? - przeleciałam szybko wzrokiem jego strój. Miał na sobie niebieską koszulę i dżinsy. W końcu idziemy do baru, chyba. Nie oczekiwałam, więc jakiegoś szczególnego stroju. Nie mniej jednak Ra we wszystkim wyglądał idealnie, bo większość ciuchów podkreślało jego pięknie wyrzeźbione ciało.
- Całkiem dobrze. Mam już taniec,..pocałunek. - popatrzył na mnie – Jeszcze tylko jedno.
- Ale najtrudniejsze. - wyszeptałam mu do ucha
- Masz rację. - delikatnie przygryzł moje ucho. Cholerny flirciarz. Jeśli tylko powiedziałby co do mnie czuje, założyłabym mu smycz na prąd by nie bawił się już z żadną dziewczyną. - Idziemy?
Założyłam na siebie biały, długi płaszcz i wyszliśmy. Na dole czekał już jego samochód. Ra otworzył mi drzwi, a ja weszłam do środka. Byłam strasznie ciekawa gdzie mnie wiezie. Gdy już był za kierownicą podał mi jakąś chustkę.
- Po co mi to? - zapytałam zaintrygowana kolorowym materiałem.
- Zasłoń sobie oczy. Chce ci zrobić niespodziankę. - chyba jednak nie jedziemy do baru. Może nawet spełni się moje małe marzenie?
* * * *
Jedziemy już jakąś godzinę. Zaczynam się poważnie zastanawiać czy przypadkiem nie chce mnie gdzieś wywieść. Porwanie dla okupu? Co za głupoty przychodzą mi do głowy.
- Daleko jeszcze? - pytam zniecierpliwiona.
- Nie. Cierpliwości. - jak? Skoro rozwala mi to cały makijaż i w dodatku nic nie widzę...
Po kilku minutach czuję jak się zatrzymujemy. I dobrze, bo jakiejś choroby lokomocyjnej dostanę.
- Mogę zdjąć?
- Jeszcze nie. - no nie!
Ra wyszedł z samochodu. Potem usłyszałam jak moje drzwi otwierają się i chłopak łapie mnie za rękę. Powoli wydostaję się. Nie mam bladego pojęcia gdzie jestem, bo nie mam orientacji w terenie, a nawet jeśli bym miała i i tak mam zamknięte oczy. Szliśmy powoli.
- Ra, gdzieś ty mnie wywiózł. Strasznie tu zimno.
- Nie marudź.
Przystanęliśmy, a on delikatnie ściągnął mi opaskę. Strasznie piekły mnie oczy. Miałam wrażenie, że tusz spłynął mi już dawno, a ja jestem już tylko czerwona. Mrugałam szybko by cokolwiek zobaczyć. Po chwili ukazał mi się piękny widok. Staliśmy na jakiejś górze. Tylko my, wszędzie pustkowie.
- Myślałam, że zabierzesz mnie do baru, a tu takie zaskoczenie.
- Jest okazja to i miejsce inne. - Co on mi się tak dzisiaj podlizuje?
- Więc co to za okazja? Po co mnie tu przywiozłeś?
- Mam do ciebie ważne pytanie, a przyjechaliśmy tu, bo bałem się, że uciekniesz jak będę chciał cie o to zapytać.
- Już się boje.
- Ja też. - zaczęłam się śmiać – Olivio, czy zostaniesz moją dziewczyną? - chyba będę musiała kupić tą obrożę albo przynajmniej jakiś lokalizator, bo nie wytrzymam z myślą, że zabierze mi go jakaś przypadkowa laska.
Ze strony Ra
Zapytałem się jej i stoję jak ten dureń czekając na odpowiedź. Muszę zakończyć tą dziecinadę. Nie mogę udawać, że czuję coś do Tris. Nie mogę udawać, że potrafię tak flirtować i podrywać jak ona. Mogę przelecieć każdą, ale to nie ich pragnę. Uświadomiłem sobie to nie dawno. Żadna nie wie o mnie tyle co Olivia. Żadna nie zna smutnej historii chłopca bez ojca. Pytanie tylko czy ona też chce czegoś więcej niż przyjaźni.
- Oczywiście - wtula się w moje ramiona, a ja czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – ale to by oznaczało, że wygrałam! - odrywa się ode mnie – Nie myślisz chyba dokończyć zakładu, co? - przewracam oczami – Ra!
- Żartuję. - uśmiecham się – Nigdy cię nie zdradzę. - przytuliłem ją do siebie i pocałowałem. To było tak kurewsko dobre uczucie. Miałem ochotę wrócić z nią do domu i się z nią pieprzyć, ale wiedziałem, że nie tego teraz oczekuje. Dla mojej księżniczki poczekam jeszcze trochę. Ale nie za długo. - To co? Piknik z zajebistym widokiem?
- Pewnie. - jej dołeczki były takie cudowne
- Kocham cię. - powiedziałem te słowa odruchowo. Dopiero po chwili zdając sobie sprawę, co zrobiłem. Dziewczyna pomimo makijażu zrobiła się czerwona, ja pewnie też.
- Ja t-też. - wyjąkała. Jakże była słodka.
* * * *
Dziękuję bardzo za wszystkie gwiazdki!
W ciągu miesiąca znalazłam się w pierwszej setce, ale to nie dzięki mnie TYLKO WAM!
Jesteście wspaniali!
Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia we wtorek!
YOU ARE READING
BAD RICH BITCH
Teen Fiction- Dzień dobry. Zgaduję, że panienka będzie tu od dzisiaj mieszkać? Jak na to wpadłaś Sherlocku? Mam to wypisane na twarzy, a może zajrzałaś w swoje czarodziejskie karty? Coś czuję, że z nią będę miała dużo problemów jak zachce mi się wracać późnym...