XVI ROZDZIAŁ ( Problemy )

642 32 10
                                    

Wtorek! To co? Rozdział, nie? :P

Dzisiaj dla kasiuna8457. Dzięki za wszystkie gwiazdki. :)

Miłego czytania!

* * * *

Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. Nie chciał jej skrzywdzić. Zależało mu na niej. Ja mogłam to wszystko zepsuć. Pytanie tylko czy chciałam?

- Życzę szczęścia. - powiedziałam do blondynki i odeszłam w kierunku baru. Niby się cieszyłam, że mam go w końcu z głowy, ale czułam się źle. Nie będę udawać, że nic do niego nie poczułam. Był zabawny i zarazem wkurwiający. Jedno wiem na pewno. Nie wpierdalam się nigdy tam, gdzie jest już dwójka. Zacisnęłam szczękę. Miałam ochotę się upić do upadłego, więc szłam w wiadomym kierunku. Do wodopoju. Po drodze widziałam zielonowłosego z perkusistką. Chyba coś zaczęło iskrzyć. Usiadłam koło Kejli, która była już lekko cyknięta. Ja zresztą nie byłam lepsza. Dwa miejsca dalej Himiko wrzeszczała na Sama. Tym też coś dzisiaj nie styka. CO znowu zrobił? Popatrzył się tam gdzie nie trza? Czy może nie chciał z nią zatańczyć? Związki. Same problemy. Lepiej byś samemu.

- Sam jest sam. - zaśmiałam się. Poziom mojej głupawki i zmęczenia sięgnął zenitu. Wicie co? Jebać. Zamówiłam dwa kieliszki wódki. Wypiłam. I jeszcze jeden raz... I jeszcze...

* * * *

Obudziłam się w swoim mieszkaniu. Miałam zasłonięte rolety i wodę blisko siebie. „Dzięki Rin" - szepnęłam sama do siebie. Wzięłam butelkę i pociągnęłam kilka porządnych łyków. Rozsadzało mi głowę, ale coś bolało mnie bardziej. Serce, którego tak się zastrzegałam, że nie mam. Nie miałam zamiaru się nad tym roztrząsać. Nie byłam jak wszystkie inne laski, co płakały całymi dniami i żarły lody. Ja już się nachlałam. Dziękuję . Starczy. Tak kończą idiotki, co myślą, że znajdą w końcu kogoś kto poskłada im serce w całość. Najwidoczniej kurwa nie. Złapałam się za głowę. Ile ja wczoraj wypiłam i jak się znalazłam tutaj. Nie wiem. Znowu ucięło mi film. Złapałam za telefon.

Przystojniaczek: Jak się masz po tak ostrym chlaniu, BO JA ŚWIETNIE. Dzięki temu, że byłem trzeźwy poznałem tą perkusistkę. Zgrywa trochę niedostępną, ale uda mi się ją schwytać. W końcu jestem mistrzem podrywu, nie? <ruszam brwiami> Ma na imię Roxel. Wpadnę do ciebie później. Buźka.

Rudy znalazła swoją Rudą. Zabawne. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Oby to była tą jedyną. Uśmiechnęłam się do siebie. Smutno. Opatuliłam się kołdrą. Naglę usłyszałam wibrację. Musiałam zobaczyć kto to. Nie zasnęłabym z myślą, że mam nieodczytaną wiadomość.

Frajer: Wiem, że miałem nie pisać, ale muszę. Przepraszam za tą całą sytuację. Możemy się spotkać? Chociaż ostatni raz.

Od razu zrobiło mi się nie dobrze. Nie w przenośni. Zbiegłam na dół. Do panny parcelanny. Zwróciłam wszystko. Cały alkohol. Oparłam ręce o toaletę. Splunęłam. Łapałam oddech. Łapczywie. I czułam smród. Spłukałam. Podeszłam do umywalki i umyłam zęby. Byłam strasznie osłabiona. Do tego sfrustrowana i wściekła. Dlaczego? Nie wiem. Weszłam po prysznic i umyłam się cała. Nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić. Byłam zbyt zmęczona. Ubrałam się świeżą, czystą piżamę i moje ulubione kapcie, puszyste i miękkie. Popatrzyłam na suszarkę. Nie chciałam suszyć włosów. Po prostu przypomniała mi o żartach. Złapałam za nią. Nigdy więcej go tu nie wpuszczę. Podreptałam tak do kuchni.  Otworzyłam śmietnik i wrzuciłam tam obiekt moich rozmyśleń. Zabrałam się za robienia sobie śniadania. Wymyśliłam naleśniki. Kiedyś były u mnie co niedzielę. Westchnęłam. Tyle się zmieniło. Sama nie wiem czy na dobre czy na złe. Po prostu inaczej. Wyjrzałam za okno. Było piękne słońce. Usiadłam do stołu. Smarowałam placki czekoladowym kremem i jadłam.

BAD RICH BITCHWhere stories live. Discover now