Libacja alkoholowa

416 23 13
                                    

W tym rozdziale błędy w dialogach są specjalnie. :P

* * * * 

2 godziny później po niezłym tępię chlania

Od strony Mike

- Wies co Tr-ris. - zaczyna Kevin – Ja c-cie tak na prawdę kocham!

- Ja c-ciebie też. Równy gość jezdeś...

- T-tak. Chodź zropimy micia.

Wódka faktycznie jednoczy. Dobrze, że ja się tak nie nachlałem jak oni. Dzięki ci zdrowy rozsądku! Kevin wstał i przytulił Tris..

- Dobra! Wystarczy tych czułości. Idziemy spać. - podszedłem do nich i ich rozdzieliłem

- Nie ma mofy! - wrzeszczy Tris - Bafimy się na sałego, nie Chamie?

- Pewnie!

Dziewczyna idzie do wieży i puszcza muzykę. Strasznie głośno. Jeszcze togo mi brakowało by mi tu policja wbiła. Gdy właścicielka jest pijana. Ściszyłem. Tris weszłam na stół, wzięła banana zrzucając przy tym szklaną misę, która roztrzaskała się z hukiem na podłodze.

- WE ARE THE CAMPIONE MY FRIENDS! - drze się.

- Rozbieraj się! Ma trochę kasy! - mój przyjaciel chyba trochę przegiął.

- Dobra! - podbiegłem szybko i złapałem ją za kolan i ściągnąłem.

- Żadnego striptizu! Nie ma opcji! - krzyczę i stawiam ją na ziemi.

- Psujesz nam nam dobrą zabawę. - właśnie widzę i chyba zamiast was powstrzymywać po prostu was nagram.

- Tris! Na niego! - w tym momencie dostałem poduszką w łeb. Odwróciłem się i zobaczyłem jak różne rzeczy lecą w moją stronę. Pogięło ich?! Łeb mi rozwalą! Schowałem się szybko za ścianę.

- Wywieś białą flagę i oddaj nam jeńców! - co mam im oddać??? Rozglądam się po kuchni i nagle dostrzegam pełną butelkę wódki. Ach. Jeńcy wojenni. Biorę ją powoli do ręki i wychylam zza rogu.

- Jeszcze jeden ruch, a butelka roztrzaska się o podłogę.

Ostrzał został wstrzymany. Wyszedłem z ukrycia, a tu nagle Tris rzuca się na mnie, a ja upadam z nią wypuszczając z rąk butelkę. Leżę na ziemi. Nade mną ona. Płacze.

- Co się stało? - pytam zszokowany.

- Jak to co debilu?! - mówi Kevin – Rosbiłeś trunek bogów. Naszą jedyną nazieję. Nasz pr-romyczek radości! - ten też ociera ręką oczy. Czuję się jak przedszkolanka. Naprawdę. Właśnie rozwaliłem tort i dzieciaki płaczą. Psyhiatrkowo. Żałuję, że tego nie nagrywam.

- Dlaczego?! - Tris uderza delikatnie piąstkami o moją klatkę piersiową – Ty potforze!

- Może ci cukierka kupić? Zachowujecie się jak rozwydrzone dzieci. Patrzcie co narobiliście. - rozglądają się po pokoju. Wszystko leży na podłodze. Rzeczy z regałów, pobite szkło, wódka i inne śmiecie.

- Chuj z tym! Zabafa mu się tfwać! Jak się bafić to się bafić!

- Trzwi wyjebać okno wstafić! - dokończa Kevin. Zabijcie mnie. Jego nie mogę znieść po pijaku, ale dwójki? To przesada! - Idziemy do monopolowego! Bo ten konfident zabił naszą flaszeczkę!

- Nie ma takiej opcji! Na dziś już koniec. - odsuwam Tris i szybko wstaję.

- Z tobą koniec! - Kevin "biegł" w moją stroną, potknął się o doniczkę i wywrócił

- Żyjesz? - pytam lekko przestraszony.

- Zdrajca...

- Zdrada! Zdrada i okrucieństwo powiadam! - Tris weszła na krzesełko z bananem w ręku, który wcześniej służył jej jako mikrofon – Wrogi generał zabił jeńca! - przecież to tylko wódka! Ludzie!

- Szykuj się do walki królowo! - i nawet Kev mnie nie wspiera! - Pokarzemy tej szui, co to znaczy zadrzeć z władcami Narni!

- Generale Waluś. Atakuj. - na pewno zrozumie.

- ZAPIERDALAM! - ŻE CO? Tak nie może być! Ominąłem tę dwójkę i dorwałem telefon Tris. Dobrze, że kiedyś przyuważyłam jak Tris wpisuje kod, bo było by po mnie! Wybieram pierwszy lepszy numer i piszę.

Skarb: Ratunku! Papuga Tris nie zabije!

Zwyrol: I dobrze!

No następny przeciwko mnie. Co ja mu zrobiłem? Biegam po pokoju unikając różnych rzeczy. W końcu oboje wpadają na siebie i wywracają się. W innej sytuacji mógłbym być zazdrosny, ale teraz się cieszyłem! Zamknąłem się w łazience i wybrałem następny numer. Tym razem zadzwoniłem

- Halo? Tris, wiesz, która godzina? - pyta jakiś zaspany głos.

- Sorka, ale tu nie Tris. Tylko jej kolega. Nachlała się z moim kumplem i demolują jej mieszkanie! Nie mogę wyjść z łazienki, bo to ptaszysko mnie zabije!

- CO? Jaka popijawa? U Tris?- jego głos od razu oprzytomniał, a potem usłyszałem drugi – U Pięknej? A to chamstwo! Nie zaprosiła mnie! LECE JUŻ! - chwila przerwy – Nie! Rin! Wróć! Cholera. To mój brat. Zaraz będzie u was.

- To dobrze. - odetchnąłem z ulgą. Uchyliłem trochę drzwi i patrzyłem gdzie są pijacy. Łażą w te i wewte niczym zombi. Zamknąłem z powrotem na zamek.

- Nie byłbym tego taki pewny. Ona raczej chce się nachlać z nim.

- Nie dobrze. - zamykam oczy i widzę czarne scenariusze. Nie. Zaraz. To jest czarny scenariusz!

- No właśnie, ale nie martw się. Ja też zaraz przyjadę i wezmę kogoś do pomocy. Spokojnie.

- Dobra. Dzięki. Nara.

- No siema.

Rozłączył się, a ja tkwiłem w jeszcze gorszym strachu. Już się boje co się stanie jak przyjedzie ten pierwszy. Chociaż powinienem mieć trochę zdrowego rozsądku jak ja, nie? NIE?!

* * * *

Po kilkunastu minutach drzwi otworzyły się pod wpływem mocnego kopnięcia.

- Król popijawy przyszedł z dostawą alhoholu! 

Jego akcent nie wróży zbytnio dobrze. On też jest pijany! Otwieram drzwi i przyglądam im się jak siadają przy stole i rozlewają.

- Nie fiem ktos ty, ale jetno wiem na pefno. Pijem rasem!

- Pefnie, ale najpierf. - odwrócili głowę w moją stronę,a po moim ciele przebiegły ciarki – Łapiem konfidenta!

- TAK. - wredne ptaszysko. Rozumie wszystko!

Nawet jeśli byli pijani to byli we trójkę! Złapali mnie po chwili i przygwoździli do ziemi. Zielonowłosy i Kevin trzymali mnie za ręce, a Tris, na której była papuga, siedziała na mnie ściągając mi po mały koszulkę. Lubiłem się z nią kochać, ale może nie w takiej sytuacji! Nie w czworokącie i po pijaku!

- POMOCY! - zacząłem panicznie krzyczeć i się wiercić.

Drzwi szybko się otworzyły, a w nich stanęło dwóch mężczyzn i dziewczyna.

- Tris! Złaź z niego, ale już! - krzyczy rudowłosy łapiąc ją za ramiona i odciągają ode mnie. Waluś poleciał do klatki, a tam czekała już dziewczyna, która zamknęła potwora. Tris została zaniesiona do łóżka, a wielki, groźny facet ułożył pijanych chłopaków na kanapie w salonie. Po całej akcji usiadłem na krzesełku w kuchnie i przywitałem się z moimi wybawcami.

Mattem, Kejlą i Samem.

BAD RICH BITCHWhere stories live. Discover now