XXVII ROZDZIAŁ ( Księżniczka z Disney'a)

506 23 1
                                    

Sobota! Jak ja kocham dzień wolny!

* * * *

Otwieram oczy. Mój pokój skąpany w jasnym promiennym świetle. Mimo, że trzeba iść do szkoły jakoś czuję się lepiej. Popatrzyłam na Mika, który jest do połowy przykryty kołdrą. Wczoraj dał z siebie wszystko, więc dam mu jeszcze trochę pospać. Wyłączam budzik, który do tej pory dawał o sobie znać. Schodzę na dół. Muszę jak co rano zrobić 4U. Po wszystkim robię 2 kawy i coś do żarełka. Nie znam za bardzo Mike, więc nie wiem co lubi. Mam nadzieję, że nie będzie wybrzydzał. O! O wilku mowa. Ma na sobie tylko spodnie. Widać czuję się tu jak u siebie. Przeciera rękami oczy. Jest strasznie zaspany.

- Dzień dobry. - jego głos świadczy o tym, że zgadłam. Nie wyspał się. – Wiesz, że marzyłem o takim widoku. - uśmiecha się

- O tym, że dziewczyna robi ci śniadanie?

- Nie. O tym, że ty mi je robisz. - podchodzi do mnie i obejmuje w pasie – Wiem, że ty do mnie nic nie czujesz, ale chce cię do siebie przekonać. Poznać cię...

- Jakiś czas temu pewien chłopak powiedział do mnie to samo, co ty teraz. Potem okazała się, że ma dziewczynę, a ja byłam tylko jebanym zakładem. - przerwałam na chwilę - Zastanów się, więc dwa razy za nim coś palniesz. - skarciłam go.

- Boli, prawda? - położył brodę na moim ramieniu – Znam ten ból i nie chcę ci go zadawać.

Jaki ból? Ra mnie po prostu wychujał. Gdyby do mnie normalnie zarywał to by się nic nie stało. Bardziej wkurwił mnie to, że traktował mnie jak rzecz, a tego nienawidziłam najbardziej na świecie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dotyk Mike. Głaskał mnie po ramieniu. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko. Przed chwilą miałam dobry humor i chce go odzyskać. Czułam na sobie baczne spojrzenie chłopaka. Był wrażliwy. Wiedziałam to. Nie trzeba być jakimś jasnowidzem.

- Jemy? - zapytałam w końcu z uśmiechem na twarzy.

- Pewnie.

* * * *

Staliśmy już na parkingu. Zakładałam kask gdy zauważyłam jak Mike stoi i nie zakłada swojego.

- To co? Zajedziemy jeszcze do ciebie i możemy jechać nie? - pytam próbując zmusić go do jakiegokolwiek ruch, ale nic się nie stało. – Mike?

- Pojadę taksówką. - powiedział z prędkością światła. Odwrócił się na pięcie i ruszył w swoją stronę. O co mu chodzi?

Ściągnęłam szybko kask i podbiegłam do niego. Było to dość trudne, bo gość miał szkity (stopy) jak kajaki. Po wodzie mógłby chodzić. Wyprzedziłam go i stanęłam przed nim. Zatrzymałam go kładąc na nim ręce.

- Mike. - mówiłam spokojnie – Co jest?

- Nic.

- Jeśli nic to daj się odwieźć. Chyba, że to dla ciebie ujma.

- Nie o to chodzi. - jego smutne oczy mnie rozwaliły. Czemu wszyscy myślą, że jestem jakimś bogiem, co umie czytać w myślach? Wyprzedzam odpowiedzi. Nie jestem. Znaczy nie takim, co na pierwszy rzut oka wie o co chodzi. Bardziej boginią piękna.

- A o co?

- Nie zrozumiesz. - czemu wszyscy w kółko powtarzają mi, że nie zrozumiem?! Co oni daltonistami są? Widzą mnie w blondzie czy co?

- To mi wytłumacz.

- Słuchaj to, że chodzę do szkoły artystycznej wcale nie oznacza, że jestem bogaty i nie mam co z życiem robić. - mam wrażenie, że mnie obraża – Kocham muzykę. - myślałam, że mnie, ale ok – Dla niej rezygnowałem z rodziny, bo ona nie wspiera mnie w moim wyborze, więc... nie chce byś widziała mojego mieszkania. - patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami i nie wierzę. Ja już myślałam, że ma porozrzucane jakieś porno czy coś, a ten mi o „stanie" mieszkanie gada.

BAD RICH BITCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz