Rozdział 21

2.8K 146 9
                                    

Laura pov
Impreza się skończyła. Właściwie to Derek ją zakończył, gdy wbił tam i przewrócił pulpit DJ-a. Wróciłam właśnie do domu ze Scottem i oczywiście Stilesem. Była 2 w nocy i kierowałam się do pokoju, kiedy Scott mnie zatrzymał.
- Stlies dostał telefon i jedziemy do kliniki. - oznajmił i najwyraźniej czekał, aż będę się wyrwać, żeby jechać. Wolałam tym razem zostać, bo byłam zmęczona.
- Spokojnie, jestem zmęczona i nie pojade. - westchnął, ciesząc się, bo zazwyczaj pcham się na siłę z nimi na misję
- Okay, zadzwonie tylko do...
- Nie musisz, poradzę sobie.
- Carter..
- Scott.. - westchnął, jednak wyszedł bez słowa
Wiedziałam, że zadzwoni do Brett'a. Zawsze dzwonił do niego, gdy gdzieś szli, kiedy zostawałam, jednak było tak rzadko. Pobiegłam na górę, po czym skorzystałam z łazienki w pokoju Scotta. Gdy wyszłam, nie czułam już takiego zmęczenia, jak wcześniej. Zeszłam na dół w koszulce mojego brata i krótkich, dresowych spodenkach. Ledwo zakrywała mi tyłek, ale nie przeszkadzało mi to, bo byłam sama w domu. Gdy wyjmowałam lody z zamrażarki usłyszałam, jakby dźwięk otwieranych drzwi. Nie spodziewałam się, że Brett tak szybko się zjawi, zwykle się ślimaczył. Zamknęłam zamrażarkę i powoli pokierowałam się do salonu. Zauważyłam tajemniczego mężczyznę, stał do mnie tyłem. Był cholernie wysoki i umięśniony. Chyba mnie wyczuł, bo się wyprostował, przez co był jeszcze wyższy i powoli odwrócił się. Na jego twarz wpłynął diabelski uśmiech.
- Gdzie Scott McCall? - zapytał
- Nie mam pojęcia. Wyjdź stąd albo zadzwonie na policję. - nie chciałam pokazywać się jako mała, przestraszona dziewczynka
- Lepiej powiedz, gdzie jest albo.. - pokazał przerażająco długie pazury, które się zaświeciły - będzie nie miło.
Miałam już wywołać swoje szpony, jednak nagle, naskoczył ktoś na niego. Mężczyzna się zachwiał, co wykorzystał napastnik i kopnął go w plecy. Podniósł głowę i ujrzałam Brett'a.
- Uciekaj! - krzyknął, jednak nie chciałam tego robić - Słyszysz co mówię?! Wiej!!
Nie chciałam go denerwować, więc tym razem się posłuchałam i wybiegłam z domu. Szczerze? Czułam się jak tchórz, ale żeby nikogo nie narażać, ukazując się, musiałam się posłuchać. Biegłam dalej, zagłębiając się w las. W pewnym momencie zatrzymałam się i rozejrzałam. Może dał sobie spokój? Szłam powoli i znów się odwróciłam, gdy usłyszałam łamanie się gałęzi. Wtedy wyskoczył na mnie ten mężczyzna, który szukał Scotta. Uderzył mnie, przez co wylądowałam na drzewie. Napastnik warczał na mnie i powoli się zbliżał, natomiast ja skrzywiłam się z bólu, gdy chciałam wstać. W pewnym momencie zatrzymał się i przygotował do skoku. Ja przeturlałam się w bok, przez co uderzył w drzewo. Rany, które u mnie powstały, czułam że się regenerują. Wysunęłam szpony, gdy przeciwnik wstał i zaatakował mnie. Biegłam w jego stronę i przeskoczyłam nad nim, robiąc mu ranę na plecach, przez co głośno zawył z bólu. Uśmiechnęłam się szyderczo. Wstał, jednak ta rana nie regenerowała się. Wstał i ponownie zaatakował. Nie był jednak na tyle szybki i ponownie zraniłam go szponami, tym razem w klatkę piersiową.
- Carter! - zawołał Brett
Schowałam szpony, a mężczyzna to wykorzystał i zaatakował mnie pazurami, jednak zrobiłam unik. Wtedy mnie uderzył i ponownie poleciałam na drzewo. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Słyszałam jedynie odgłosy walki. Po chwili wszystko wracało do normy, a napastnika nie było widać. Uniosłam wzrok i napotkałam Brett'a. Był prawie cały we krwi. Spojrzał na mnie, gdy powoli wstawałam.
- Czy ja ciebie zawsze muszę ratować z kłopotów? - warknął, lekko krzywiąc się
Kompletnie nie rozumiałam czemu się tak zachował. Nie zawsze wpadam w kłopoty. No może czasami na misjach i zwykle on mnie ratował.
- I co Ci odbiło, żeby z nim walczyć?! Mogłaś zginąć!
- Mówiłam, że umiem sobie poradzić! Jak widzisz, radziłam sobie, póki Ty nie przybiegłeś z pomocą, co mnie rozproszyło i na koniec to ja oberwałam!
- Więc teraz to moja wina?! Skoro tak sobie świetnie radzisz to proszę, ja więcej nie będę wtrącać się w sprawy stada Scotta! - krzyknął
- To po co to robiłeś do tego czasu?! - byłam coraz bardziej wściekła za jego nagły wybuch
- Bo zależy mi na Tobie!

-------------------------------------------------
Witam w kolejnym rozdziale :D
Mam nadzieję, że się spodobał
Kto już widział nowe odcinki "Teen Wolf"?
Ja szczerze to jestem całkiem z nich zadowolona, bo Theo żyje :D (choć wiedziałam, że przeżył, ale okay)
Jednak w 14 odcinku to ta nauczycielka mnie mocno wkurzyła, że nic nie zrobiła żeby tamtych powstrzymać
Ja nie wiem co się dzieje z tymi ludźmi!
Masakra..
A jakie były wasze wrażenia? Napisze w komentarzu
Btw, uwielbiam tą piosenkę w mediach, to ona zachęciła mnie do oglądania "Dawno dawno temu", co serdecznie polecam ;)
Za wszelkie błędy przepraszam, jeśli jakieś się pojawiły
I do następnego ;)

Tajemnica ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz