Rozdział 1

5.5K 254 6
                                    

Rafael McCall pov
- Pamiętaj, nie wspominaj o niczym mojej byłej żonie. O tym, że jesteś mutantem i inne takie rzeczy, okay? Nie chcę żeby się wystraszyła. - pokiwała tylko głową, na potwierdzenie tego, że rozumie
Słyszałem, że za dużo się nie odzywała. Miała tak przed spotkaniem z Loganem i teraz najwyraźniej też. - I jeszcze jedno. - zacząłem - Jak będziesz się przedstawiać, to nazywasz się...
- Carter McCall. Tak wiem. Wyjaśniono mi wszystko. - odezwała się pierwszy raz od kiedy ją spotkałem
Nic już nie mówiłem, lecz również pokiwałem głową i zajechaliśmy pod dom mojej byłej żony. Zgasiłem auto i wysiadłem z niego. Wyjąłem walizkę z bagażnika i ruszyłem do drzwi. Moje serce waliło niemiłosiernie szybko. Wziąłem głęboki oddech, gdy stałem przed drzwiami z Laurą. Miałem podnosić rękę, aby zadzwonić lecz dziewczyna zapukała do drzwi i to nie wcale lekko.
- Nie tak mocno. - skarciłem ją i opuściłem jej rękę, na co posłała mi gniewne spojrzenie
Jej włosy nabrały ciemniejszego koloru, a ubiór mimo wszystko był jasny. Jasne dżinsy, które opinały jej chude, długie nogi. Biała bluzka na grubych ramiączkach, beżowy sweterek bez rękawów oraz białe vansy. Miała różnorakie wisiorki, a na głowie założone okulary przeciwsłoneczne.
- Rafael? Co Ty tu robisz? - zapytała Mellisa, która pojawiła się w drzwiach - I co to za dziewczyna?
- Możemy wejść? - zapytałem, a ona niechętnie nas wpuściła
Podążyliśmy do salonu. Kobieta była lekko zdziwiona widząc, że ciągnę za sobą walizkę. Usiadłem z nią na kanapie, natomiast Laura zaczęła oglądać zdjęcia wiszące na ścianach.
- Mellisa. Zanim coś powiesz, obiecaj że wysłuchasz mnie do końca. - zacząłem, a ona pokiwała głową, więc kontynuowałem - Mam do ciebie prośbę. Czy ona mogłaby u ciebie zamieszkać? Tylko do czasu, aż skończy szkołę. - dodałem widząc jej minę
- U ciebie nie może zostać? - zapytała
- Wiesz, że mnie często nie ma w domu.
- Tak w ogóle, kim ona jest? - wytrzymałem oddech, bałem się tego pytania
- Cóż, ona... - przeczesałem włosy, lekko poddenerwowany - Jest moją córką. - ledwo nie popłakałem się widząc jej ból w oczach. Nie mogłem powiedzieć jej prawdy. Po sekundzie poczułem, jak mój policzek piecze, a Laura patrzy na nas. Odwróciłem spowrotem głowę w stronę mojej byłej żony i widziałem, że po jej policzkach płyną łzy.
- Ile ona ma lat? - zapytała starając się, żeby jej głosy, zbytnio się nie załamał
- 17. - szepnąłem, a ona zaczęła znów płakać - Tak mi przykro.
- Przykro Ci? Przykro?! Masz nieślubną córkę, która jest tylko o rok młodsza od Scotta!! Jesteś pieprzonym gnojem!! - krzyknęła
- Tak wiem, nawaliłem, ale proszę, niech tu zostanie. Skończy szkołę i ją stąd zabiorę. Nie rób tego dla mnie, zrób to dla niej. Proszę. Ona niczemu nie zawiniła, na zawiniłem. Proszę. - błagałem, powstrzymując łzy
Prawda byłaby dla niej zbyt szokująca, ale i tak czułem się fatalnie oszukując ją.
Widziałem, że się zastanawia. Patrzyłem na nią, aż wreszcie zabrała głos.
- Jak tylko skończy szkołę i ani dnia dłużej. - zagroziła mi palcem
Wiedziałem, że było to dla niej trudne zgodzić się na to aby moja domniemana córka zamieszkała u niej.
- Bardzo Ci dziękuje. - na szczęście się udało
- Choć dziecko, pokaże Ci twój pokój. - powiedziała do Laury, na co ta wzięła walizkę, która stała w korytarzu i podążyła za Mellisą.
Wróciły po chwili.
- Dziękuje Ci jeszcze raz. - powiedziałem
- Tak jak powiedziałeś, robię to dla niej. - odezwała się, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem
- Carter, chodź, zawioze cię do szkoły. - powiedziałem i słabo uśmiechnąłem się do kobiety, ale ona poszła do kuchni, nie patrząc nawet na mnie
Wyszliśmy na zewnątrz, a po chwili siedzieliśmy już w samochodzie kierując się do licemu.
- Miałam ochotę powiedzieć jej prawdę. - rzekła Laura, na co spojrzałem na nią - Widziałam, że Ci na niej zależy. A przez moją sprawę wszystko się wam popsuło.
- Nie możemy powiedzieć jej prawdy. To byłby dla niej szok, gdyby dowiedziała się kim jesteś. - odparłem i przez chwilę również chciałem powiedzieć mojej byłej żonie prawdę, ale obowiązuje mnie tajemnica zawodowa
- Wiem. - powiedziała i westchnęła patrząc przed siebie, co również uczyniłem ja
Po chwili byliśmy pod szkołą. Ona zgarnęła swoją torbę, w której były zeszyty i niektóre książki.
- Pamiętaj, idź do sekretariatu i powiedz, że jesteś nowa. - uśmiechnąłem się
- Okay. Dziękuje... - patrzyła na mnie chwilę - tato. - dopowiedziała i ruszyła w kierunku wejścia do szkoły
Kąciki moich lekko się uniosły na to jak mnie nazwała. Cóż, musi udawać moją córkę, a jej prawdziwy ojciec nie żyje od 6 lat. A ja chciałem mieć córkę. Odjechałem spod szkoły i ruszyłem do miasta.

-----------------------------------
I mamy 1 rozdział :D
Mam nadzieję, że spodoba się i będziecie komentować, aby zobaczyć czy ktoś to czyta i czy jest sens
Mi szczególnie ten pomysł się podoba :D
Nie będę się już rozgadywać
Do następnego ;)

Tajemnica ✔Where stories live. Discover now