Rozdział 5

4.4K 205 22
                                    

Laura pov
Do końca lekcji siedziałam w łazience. Po co mi angielski? Umiem mówić, pisać, czytać, więc nie wiem czego jeszcze mam się nauczyć. Szłam korytarzem. Wyciągnęłam plan. Historia. Świetnie, jeszcze bardziej potrzebna mi lekcja. Ah ten sarkazm. Podeszłam do szafki i wzięłam rzeczy na historię. Pokierowałam sie pod odpowiednią salę. Gdy tam dotarłam, zauważyłam Scotta i Liam'a. Szybko ukryłam się za pobliskimi szafkami. Może uda mi się dowiedzieć, czemu Scott kazał Liamowi mnie śledzić.
- Jak to cię przyłapała? - zapytał lekko wkurzony Scott
- Nie wiem. Może ona też jest jedną z nas? Jest dość silna. Rzuciła mną o szafki! - powiedział Liam
Co? Jedną z nas? Co tu jest grane?
- Albo nie jest nim albo potrafi maskować zapach. Nic nie wyczuwam, kiedy jest blisko.
- Chłopaki! Mam nowinę. - wychyliłam lekko głowę. Stiles - Dziś rano znaleziono zwłoki jakiegoś faceta. Został rozszaprany. - powiedział lekko zdyszany chłopak
- Gdzie?
- No w lesie.
- A wygląda to jakby zrobił.. No wiesz..? - zapytał Scott, jednak końcówki nie słyszałam, bo ją wyszeptał do przyjaciela
- Nie wiem. Nie znam się na tym. - burknął chłopak
- Deaton będzie wiedział. Po szkole spotkamy się w klinice. - kiwnęli głowami, po czym Scott i jego przyjaciel poszli w swoją stronę, a Liam został tam gdzie stali
Po chwili podszedł do niego jakiś czarnoskóry chłopak, więc postanowiłam już nie ukrywać się jak głupia i wyjść z mojej kryjówki. Gdy ktoś przechodził, szybko wmieszałam się w tłum, jakbym dopiero przyszła. Spojrzałam ponownie na plan. Po lunchu mam okienko. Co oni mieli na myśli "jedna z nas"? Co się tu do cholery dzieję?

***
Usiadłam przy wolnym stoliku na dworzu. Było ciepło, więc chciałam korzystać z pogody. Na lunch wzięłam jakąś sałatkę owocową, jabłko i sok pomarańczowy. Cały czas zastanawiam się o co chodziło Liamowi. Konsumowałam moją sałatkę, kiedy do stolika przysiadły się dziewczyny.
- Noo, masz plany na sobotę? - zapytała Lydia
- Nie. Nie będę nic szczególnego robić. A co?
- Robię imprezę i miałoby było, gdybyś się pojawiła. - powiedziała, rozkoszując się słońcem
- Nie wiem. Nie byłam nigdy na imprezie. - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Naprawdę? Biedna Ty. - położyła dłoń na moim ramieniu - Spokojnie, przyjedziemy wcześniej, żeby cię zrobić na bóstwo.
- Nie mam nawet odpowiednich ubrań, a kosmetyków mało używam.
- Spokojnie, ja mogę Ci coś pożyczyć, a makijażem się nie martw. - puściła mi oczko, na co się uśmiechnęłam - Pokażemy Ci, jak się bawi na imprezach Lydii Martin. - zarzuciła włosami, na co dziewczyny zachichotały
- Dobra, ale ja nie umiem tańczyć. Co będę tam ścianę podpierać? - zapytałam
- Och, spokojnie. Nauczymy cię. Zresztą, jakbyś nie chciała tańczyć, może ktoś zajmie Ci jakoś czas. - zaczęła poruszać zabawnie brwiami, a ja zmarszczyłam swoje, nie widząc o co jej i kogo chodzi - Och! No nie udawaj głupiej! Zaprosiłam kilku chłopaków z Devenford, w tym Brett'a. A wiem, że wpadliście sobie w oko.
- Lydia, nie żartuje sobie. Zresztą, on mi się nie podoba. Nie wiem co Ci się ubzdurało.
- No błagam! Widziałam, jak na siebie patrzyliście.
- Ja go nie znam. I nie chce poznać. - na szczęście zadzwonił dzwonek
Pożegnałam się z dziewczynami i zaniosłam tace na stołówkę. Odpadki wyrzuciłam i wyszłam na korytarz. Sprawdziłam swój plan. Mam okienko. Postanowiłam, że zrobię pracę domową w bibliotece i może poszukam czegoś o historii tego miasta. Spróbuję coś się dowiedzieć.

***
Odrabianie pracy domowej zajęło mi dłużej niż sądziłam. Olałam ostatnią lekcję, którą był wf z trenerem. Spojrzałam na ogromne okno. Powoli robiło się ciemno. Na dziś odpuszcze sobie szukanie wiadomości. Spakowałam się, a książki odłożyłam na miejsce, po czym wyszłam z biblioteki. Nie było już żadnego samochodu na parkingu. Świetnie, zapomnieli o mnie. Cóż, zrobię sobie spacer.

-------------------------------
Jest i 5 rozdział :D
Nie mam co tu pisać
Więc do następnego ;p

Tajemnica ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz