11 nie potrzebuję lekarza

925 143 26
                                    

[…] - Salon czy pokój? - zapytał gospodarza, a ja zaniemowiłem, co się tu dzieje?

- Sypialnia. Chodź maluchu, Sehun jest lekarzem, przebada cię i oceni twój stan, dobrze?

Pokręciłem nieszczęśliwie głową.
- Przecież ja nie potrzebuję lekarza, nic mi nie jest Chanie~ - zerknąłem na Sehuna, który siedział już na łóżku, poklepał miejsce obok siebie, które niechętnie zająłem.

Chanyeol usiadł w fotelu, w rogu pomieszczenia, miał z tego miejsca dobry widok, więc mógł nadzorować moją ewentualną ucieczkę, która bądźmy szczerzy przemknęła mi przez myśl.

- Co cię boli Baekhyun? - padło pierwsze pytanie.

- Nic, proszę pana - mruknąłem.

- Mów mi po imieniu dobrze? - kiwnąłem głową, zerkając na niego spod grzywki. - Chcę ci pomóc, Bekkie, ale musisz współpracować.

- Boli mnie całe ciało, włączając w to gardło do tego mam katar. Może być Sehunie? - kątem oka zerknąłem na Chanyeola, siedział zdenerwowany, kurcze - j-ja p-przepraszam - mruknąłem cicho, wpuszczając głowę.

- Park, zachowuj się dobrze? Nie strasz chłopaka - mimowolnie się usmiechnąłem, może ten koleś nie jest taki zły.

- Otwórz buzię - przykazał, co od razu spełniłem - zaczerwienione - mruknął do siebie, po czym zapisał cos na kartce.

- Zdejmij koszulkę - polecił, spojrzałem na Chana, siedzącego w fotelu, był spokojny, a polecenie Oh'a potwierdził kiwnięciem głowy. Zdjąłem koszulkę, wpatrując się w dywan, starałem się uniknąć kontaktu wzrokowego z którymkolwiek z mężczyzn.

- Oddychaj głęboko - poczułem zimny metal na skórze, na co lekko się wzdrygnąłem - dobrze, teraz plecy - osłuchiwał mnie dokładnie, a chwilę później musiałem położyć się na łóżku.

Czułem delikatny dotyk na torsie, smukłe palce doktora ostrożnie badały stan moich żeber. Westchnął cicho, obserwując moje poobijane ciało.

- Ee Sehun? - tak? - Mogę się ubrać? - Oczywiście - odpowiedział, z ulgą założyłem koszulkę, czekając na dalsze polecenia, bądź pytania.

- Boisz się pobierania krwi? - pokręciłem przecząco głową, obserwując z fascynacją igłę wbijającą się w żyłę, przy zgięciu łokcia, strzykawka została napełniona, a w miejscu igły znalazła się gaza.

Sehun przytrzymał moją rękę, przesuwając palcami po moich bliznach. Pokręciłem delikatnie głową, nie chciałem zbędnych pytań.

Zerknąłem na Chanyeola, który siedział blady na twarzy, miałem wrażenie, że zaraz by zemdlał. Nie interesowała mnie krew sączaca się z ranki, to było mało istotne, podszedłem zmartwiony do mężczyzny.

- Ummm tatusiu? Wszystko w porządku? - dotknąłem palcem jego policzka, obserwując jego reakcje, których prawie nie było - chcesz wody? Może otworzyć okno? Hej Chanie, spójrz na mnie.

- Jest... Jest w porządku, daj mi chwilę - spojrzał na mnie, po czym delikatnie mnie przytulił. Zastygłem bez ruchu, ostrożnie się od niego uwolniłem, odwracając się do Sehuna.

- O co chodzi Sehun? - mężczyzna przyglądał nam się rozbawiony.

- Uroczo razem wyglądacie, myślałem, że to Chanyeol się tobą opiekuje, a nie na odwrót.

- Yah Sehun, każdy ma chwilę słabości tak? - Chanyeol podszedł do mnie układając podbródek na mojej głowie, westchnąłem zrezygnowany - Jakie rokowania doktorku?

- Będzie żył - mężczyzna zaśmiał się, a po chwili spoważniał. - Zdecydowanie jest niedożywiony, potrzebne będą tabletki na gardło i maść na siniaki. Prawdopodobnie będzie musiał brać tabletki z żelazem na anemię. Najlepiej, żeby spędził weekend pod kołdrą, w cieple, musi wyleczyć przeziębienie.

- Czyli zakupy dzisiaj odpadają? - zapytał Park, uniosłem brwi w zdziwieniu, jakie zakupy?

- Dziś lepiej nie, kup leki i zagoń go do łóżka - uśmiechnął się do mnie ciepło, po czym skierował się do drzwi.

Chanyeol puścił mnie kierując się za mężczyzną, ja ruszyłem do łazienki, a potem do kuchni, postanowiłem sprzątnąć ten bałagan, którego narobił wielkolud.

* * *

Love Me Daddy (ChanBaek) 《Zawieszone》Where stories live. Discover now