9 uważaj tatusiu

1.1K 154 26
                                    

Obudziłem się z katarem i suchym gardłem, otworzyłem powoli oczy, skanując pomieszczenie. W pokoju panował półmrok, więc słońce przenikające przez kotary nie raniło moich wrażliwych oczu.

Miejsce obok mnie było puste, nie zdziwił mnie brak Chanyeola, to jego dom, więc mógł robić to, co mu się podobało.

Przeciągnąłem się ostrożnie, uważając, żeby się nie uszkodzić. Nie chciało mi się wstawać, łóżko było mega wygodne, przyciągało moje ciało niczym magnes, zachęcając do całodziennego leniuchowania.

Suchość w ustach stała się nieznośna, podniosłem się więc do siadu. Ruszyłem po wodę do kuchni, po drodze natknąłem się na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą.

Zajrzałem do pomieszczenia, a tam zauważyłem Chanyeola, który kroił coś na blacie. Stał plecami do drzwi, podszedłem do niego cicho, żeby sprawdzić, co robi, okazało się to być śniadaniem. Pytanie tylko czemu w tak dużej ilości.

Szturchnąłem mężczyznę w rękę, a ten pod skoczył zdziwiony, rozbawiło mnie to, ale momentalnie uśmiech znikł z moich ust.

- Baek nie Strasz mnie tak dobrze? Skaleczyłem się - westchnął.

- Pokaż to Chanyeol - rozkazałem.

- Zapomniałeś dodać tatusiu mały - mruknął blednąc, zignorowałem to nie będzie mi rozkazywał, gdy ledwo się trzyma na nogach.

Wziąłem jego dużą dłoń w swoje, żeby ocenić sytuację, rozcięcie było dość głębokie, a krew cały czas płynęła.

- Chanyeol, spójrz na mnie - gdy wykonał polecenie dodałem - włóż palec pod chłodną wodę, nie patrz na krew i powiedz mi gdzie apteczka - przytaknął słabo, wskazując na szafkę znajdującą się za mną.

Musiałem podstawić sobie stołek, żeby się tam dostać, ale udało się. Wziąłem potrzebne mi rzeczy, ułożyłem wszystko na stole, umyłem ręce, po czym posadziłem mężczyznę przy blacie.

Osuszyłem rozcięcie, po czym odkaziłem, krew delikatnie się sączyła, a Park powoli odzyskiwał kolory, obserwując uważnie moje ruchy. Po owinięciu bandażem skaleczenia, podniosłem wzrok na mężczyznę, który zdziwiony przypatrywal mi się, jakbym co najmniej miał dwie głowy.

- Mogę się napić… tatusiu? - zapytałem, dodają ostatecznie to jedno słowo. Poprawiłem koszulkę, która podczas tego całego zamieszania zsunęła mi się z ramion odsłaniając obojczyki, Chan przyglądał mi się chwilę, po czym odpowiedział.

- Jasne mały - wstał, podajac mi szklankę z wodą - powiedz mi Bekkie, gdzie się tygo nauczyłeś? - zapytał zainteresowany - i po co ten bandaż?

- Żebyś nie musiał, co pół godziny zmieniać plastra, a tak za jakieś dwie godziny możesz to spokojnie zrobić, będziesz miał spokój przez ten czas - uśmiechnąłem się delikatnie po opróżnieniu szklanki.

- To ma sens - mruknął - gdzie się tego nauczyłeś? - znowu niewygodny temat, zamiast odpowiedzieć zapytałem.

- Boisz się krwi tatusiu? - mężczyzna zmieszał się, a zanim odpowiedział usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

Byłem uratowany, chociaż dręczyło mnie pytanie, kto przychodzi tak wcześnie rano, a do tego w sobotę? Interesowało mnie to zjawisko, jednak nie chciałem wnikać w życie mężczyzny na tak wczesnym etapie.

Zamiast tego skierowałem się do salonu, gdzie ułożyłem się wygodnie na kanapie, sięgnąłem po koc leżący na oparciu. Zrobiło mi się chłodno, a materiał otulający moje ciało był przyjemny w dotyku, patrzyłem w sufit, po części nasłuchując głosów z korytarza.

Nawet teraz, gdy jestem stosunkowo bezpieczny, przeszłość postanowiła się odezwać. Siejąc chłód w sercu i duszy, powodując smutek i niepotrzebny ból.

* * *

Love Me Daddy (ChanBaek) 《Zawieszone》Where stories live. Discover now