31 praca (3/3)

617 92 7
                                    

Przeciągnąłem się delikatnie zadowolony, spało mi się bardzo wygodnie, ale dziwiła mnie moja ruszająca się poduszka, którą po krótkim ogarnięciu sytuacji okazał się Chanyeol. Silne ramię owinięte było dookoła mojej tali, żeby mnie przytrzymać, a ładne męskie perfumy łaskotały mnie w nos. 

- Wyspałeś się skarbie? - cichy, głęboki głos dotarł do moich uszu, powodując delikatne ciarki na ciele. 

- Tak tatusiu, jesteś bardzo wygodny - uśmiechnąłem się lekko, schodząc z jego kolan - ile spałem? - nie czułem się, jakby to był jakiś długi okres czasu, co najwyżej pół godziny.

- Trzy godzinki maleństwo - przytaknąłem tylko, zastanawiając się nad jedną sprawą.

Skoro ja przez cały ten czas spałem, a mężczyzna pracował, pilnując mnie jednocześnie, to musiał być porządnie wymęczony, chociaż na takiego nie wyglądał.

- Chcesz może kawę tatusiu? - zapytałem słodko, tak też mam uczucia i doceniam poświęcenie. 

- Oczywiście słońce, powiedz Sandrze, żeby zrobiła - zaczął, ale mu przerwałem, ups.

- Nie daddy, ja to zrobię, tylko powiedz mi, gdzie mam iść - zagapiłem się na uśmiech mojego opiekuna, emanował szczęściem i zadowoleniem, przez co, nie załapałem, tego, co do mnie mówił, ale mimo wszystko, kiwnąłem głową potakująco i opuściłem gabinet. Od czegoś są sekretarki prawda? Zapytam, gdzie mogę znaleźć kawę dla mężczyzny lub wybiorę się na miasto. 

*

Kobieta była bardzo pomocna i z chęcią wyjaśniła mi, jaki napój lubi Chanyeol i gdzie mogę go zrobić. Zadowolony skorzystałem z pomocy wiewiórko podobnego mężczyzny, który przedstawił się, jako Min. Porozmawiałem z nim chwilę, dowiadując się, że Chanyeol darzony jest dużym szacunkiem przez pracowników. 

Rozmyślałem nad tym, grzejąc dłonie o kubek z napojem, wszedłem do windy, a chwilę później dołączył do mnie pewien mężczyzna i może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to jeden z moich byłych oprawców. 

Zadziorny uśmiech wpłyną na jego usta, gdy mnie rozpoznał, skuliłem się lekko, przyciskając plecami do ściany, z pragnieniem, żeby mnie wciągnęła. Nie miałem dokąd uciec, ale było nikłe prawdopodobieństwo, że wyjdę z tego cało, przecież ktoś zawsze może wsiąść do windy prawda?

- Moja ulubiona dziwka, gdzie się podziewałeś tyle czasu? Twoja matka nie potrafi robić tak dobrze ustami, jak ty.

- Za to twoja musiała przejść niezły horror, gdy się urodziłeś - odszczeknąłem, pierwszy raz w życiu, może dlatego, że  nie może mi nic zrobić?

- Ty suko,  jak śmiesz się tak do mnie odzywać - zanim zdążyłem zareagować złapał mnie za włosy, popychając na kolana tak, że twarz miałem przy jego kroczu - zabieraj się do roboty - rozkazał, ale nie przewidział, że tym razem mogę się obronić. 

Chlusnąłem gorącym napojem w jego czuły punkt, powodując jego upadek i skomlenie o ratunek. Na moje szczęście winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, więc czym prędzej wybiegłem, kierując się do gabinetu Chanyeola, przy nim czuję się bezpiecznie. 

Szybkim krokiem ominąłem zdziwioną Sandrę, która nie pytała o nic, tylko otworzyła mi drzwi. Starałem się uspokoić oddech, ale to było zbyt dużym wyzwaniem, więc odpuściłem. 

Pierwszym, co zobaczyłem był mężczyzna rozmawiający przez telefon, oparty niedbale o szybę. Pierwszym, co zrobiłem było wtulenie twarzy w ciepłe, szerokie plecy opiekuna. Nie dbałem o to, że wychodzę na dziwaka i hipokrytę, potrzebowałem poczucia bezpieczeństwa, a sam jego zapach sprawiał, że czułem się bezpieczniej. 

- Co się stało aniołku?- spytał delikatnie, gdy zakończył połączenie, odwrócił mnie do siebie przodem tak, że nadal byłem w niego wtulony.

- Nic się nie stało - wymamrotałem, jego duża dłoń przeczesywała kosmyki moich włosów, w uspokajającym geście.

- Przecież widzę słońce, proszę spójrz na mnie dobrze? - uniósł moją brodę dwoma palcami, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. - Powiesz mi maluszku, kto sprawił, że płakałeś? Mogęci zaręczyć, że nie będzie już tu pracował.

- T-to był on tatusiu, dopadł mnie w windzie i c-chciał, żebym... 

- Csii słońce, nic już nie mów, spotkałeś swojego prześladowcę prawda? - przytaknąłem, przełykając łzy - wszystko będzie dobrze maluszku. 

Ponownie wylądowałem na kolanach Chanyeola, wtulając się w jego ciepłe ciało, głaskał mnie uspokajająco po plecach, przez co powoli odpływałem, usłyszałem jeszcze dwa proste zdania z ust mężczyzny, po czym odpłynąłem.

- Sprawię, że będziesz szczęśliwy  aniołku...

- Jesteś mi potrzebny, ktoś musi ponieść karę - i dźwięk zakończonego połączenia. 

* * *

Mam wrażenie, że ff się stacza, chociaż nie jestem obiektywna przez stres i zmęczenie, sami oceńcie.

Love Me Daddy (ChanBaek) 《Zawieszone》Kde žijí příběhy. Začni objevovat