XLVI

700 49 20
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




"Chęć ochrony tych, których się kocha, prowadzi do zrodzenia nienawiści."



Ze spokojem obserwowałam krążącego gościa. Krążył wte i we wte nie mogąc sobie znaleźć miejsca. W końcu się zatrzymał i spojrzał na mnie swoim rozbieganym spojrzeniem.

- Możesz przestać trzymać mnie w niepewności? - warknął mimo iż doskonale zdawał sobie sprawę, że drażni mnie takie zachowanie. Ręce miałam założone za plecami przez co nie mógł zauważyć lekkiego poirytowania z mojej strony jakim było zaciśnięcie palców. Przymknęłam powieki tylko po to, aby je otworzyć i ponownie zacząć cichy pojedynek na wzrok.

- Mogłabym, gdybyś odnosił się Raikage z szacunkiem do mojej osoby. Mimo, iż nie trawię twojej osoby staram się podchodzić do ciebie z szacunkiem. Szacunek za szacunek. Proste. Co do twojej prośby to chcę żebyś zrozumiał. Nie robię tego dla ciebie, czy wioski. Robię to tylko i wyłącznie dla Killera Bee. Dla jinchuriki. Rozumiem tych ludzi, chce im pomóc. Zresztą... Jeżeli są porywani to nie wróżę nic dobrego w najbliższej przyszłości. A oznacza to tyle, że chcę zapobiec rozlewowi krwi jak najwięcej się da. Możesz oczekiwać, iż pod wieczór zajmę się sprawą. - mruknęłam beznamiętnie. Przez chwilę mogłam dostrzec osłupienie na twarzy napakowanego lidera innej wioski jednak przy ostatnim zdaniu uwidoczniła się żyłka na jego czole. Szybko znalazł się tuż przede mną jednak Utakata był szybszy i stanął pomiędzy nami blokując tym samym narwanemu mężczyźnie dostęp do mnie.

- Dopiero wieczorem? Wiesz dobrze, że do wieczora może już nie żyć! - syknął. Odepchnął jinchurikiego sześcioogoniastego. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry jednak nadal stałam niewzruszona. Nie mogłam pokazać, że się boję, czy cokolwiek innego. Musiałam być twarda. Minimalnie przymrużyłam powieki.

- Myślisz, że rzucę wszystko? Zbiorę chaotyczny odział? Narażę ludzi na niebezpieczeństwo? A może, że zostawię wioskę bez ochrony? Cholera jestem przywódczynią, a nie jakąś pieprzoną sensorką która na zawołanie będzie węszyła jak pies! - ostatnie zdanie wy warczałam. Uderzyłam pięścią w ścianę robiąc w niej potężne wgłębienie. Tynk gdzieniegdzie odpadł przez co ściana nie wyglądała zbyt pięknie. Zieleń zamieniła się w czerwień przez co można było zobaczyć sharingana na pierwszym poziomie. Blondyn jakby lekko speszony spuścił z tonu i ledwo dostrzegalnie się cofnął. Najwidoczniej nie spodziewał się z mojej strony tak gwałtownej reakcji. Szybko jednak się zreflektował ponieważ jego twarz na nowo przybrała bojowy wyraz twarzy.

- Myślisz, że możesz dyktować mi warunki tylko dlatego, że zwracam się do ciebie o pomoc? Za kogo się uważasz?! Mój brat jest w kłopotach, a ty uważasz siebie za nie wiadomo kogo! - w tym momencie mała żyłka na moim czole zapulsowała dając wszystkim zebranym do zrozumienia, że jeszcze krok należy do mojego wybuchu. Cholernie mnie korciło, aby zamknąć go w genjutsu i więcej nie słuchać tej aroganckiej twarzy jednak nie mogłam sobie pozwolić na taki luksus. Odetchnęłam trzykrotnie w ten sposób się uspokajając. Ktoś musiał, być mądrzejszy. A z pewnością nie będzie to raikage. Kiedy indziej poskakamy sobie do gardeł, albo zrównamy nasze pięści. Przechyliłam głowę w bok.

Sharingan UzumakiWhere stories live. Discover now