XXIV

1.5K 89 4
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Siedziałam na parapecie. Plecami opierałam się o zimną ścianę. Prawa noga luźno zwisała. Wpatrywałam się w ciemniejącą noc. Płakałam jak małe dziecko. Nie podejrzewałam siebie o takie odruchy. Ostatni raz tak płakałam na pogrzebie własnej matki. Mimo, że była okropną matką to jednak ją kochałam. A teraz? Miałam złamane serce na pół. Żałowałam, że musiałam się zakochać właśnie teraz. W końcu otarłam twarz stroną grzbietową dłoni.  Pociągnęłam nosem. Zeskoczyłam z parapetu, poszłam obmyć twarz zimną wodą. Uniosłam głowę do góry. Wpatrywałam się we własne odbicie. Czerwone oczy nie sprawiały zbyt dobrego wrażenia. Tym bardziej, że Nagato jest inteligentnym i dociekliwym człowiekiem. Westchnęłam. Nie wiedziałam co robić, a musiałam odwiedzić Kurame. Nie malowałam się. Wręcz za tym nie przepadałam. Było to zbędne. W końcu jeżeli chodzi o miłość to ten jedyny powinien nas kochać takimi jakimi jesteśmy. Z multum niedoskonałościami. Lekko uniosłam kąciki warg do góry. Z uniesioną wysoko głową wyszłam z łazienki. To był już czas. Musiałam iść. Napisałam tylko Nagato, że wychodzę do pana Minato. Cieszyłam się życiem towarzyskim kuzyna. Bolało mnie samo to, że gdyby za mną poszedł odebrałabym mu to wszystko, przyjaciół. Dom. Z drugiej strony jakby nie poszedł ze mną to moje serce krwawiłoby jeszcze bardziej. Sama nie wiedziałam co gorsze. Teleportowałam się. Stałam na głowie pierwszego hokage. Usiadłam po turecku. Przymknęłam powieki. Wiatr łagodnie powiewał przez co kosmyki moich włosów delikatnie mnie łaskotały. Mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech. Usłyszałam ciche szmery. Wyciszyłam swoją chakre do minimów. W oka mgnieniu stałam już na lekko ugiętych nogach gotowa do obrony. Słysząc znajomy głos odetchnęłam. Zeskoczyłam z głowy Hashiramy. Cicho się skradając doszłam na skraj małej polanki. Widząc Sasuke obejmującego Naruto lekko się uśmiechnęłam. Wyglądali na takich zakochanych, a zarazem szczęśliwych. Blondynek był lekko zarumieniony jednak nie przeszkadzało mu to w całowaniu swojego chłopaka. Zacisnęłam dłonie w pięści. Zazdrościłam im. Jednak zastanawiałam się czemu to ukrywają. W tym momencie przypomniałam sobie różowowłosom kompankę z ich drużyny. I jej spojrzenie utkwione w młodszym z braci Uchiha. Relacje międzyludzkie potrafią być bardzo skomplikowane. Ostrożnie oddaliłam się z miejsca. Żałowałam, że ta spódniczka nie ma kieszeni. Żałowałam, że w ogóle się nie przebrałam. Westchnęłam, uniosłam głowę do góry wpatrując się w księżyc. Na ulicach było gwarnie i przyjaźnie. Nawet nie zauważyłam kiedy minęłam jedną z ulubionych knajpek shinobi. Rozejrzałam się. Było tłocznie jednak zdołałam dostrzec zamaskowanego mężczyznę oraz kobietę imieniem Rin. Właśnie z czegoś się śmiali. Szarowłosy ninja położył swoją dłoń, na jej drobnej. Brunetka posłała mu promienny uśmiech. Wyglądali na szczęśliwych. Pasowali do siebie. Przyśpieszyłam kroku. Nie chciałam widzieć zakochanych. Nie dzisiaj.  Jednak świat jakby się zaprzysiągł przeciwko mnie. Ulicami przemierzali co chwilę zakochani. Miałam już tego powyżej uszów. Zaczęłam biec. Oddalałam się od głównego skupiska ludzi. W końcu lekko zdyszana dotarłam pod dom hokage. Wzięłam kilka głębszych oddechów uspokajając się. Wyprostowałam się, weszłam po schodkach, a następnie zapukałam. Słyszałam krzątaninę, moje zmysły jakby się wyostrzyły. Drzwi się otwarły, a w nich stanęła Kushina. Wydała z siebie ciche zaskoczenie. Zakryła dłonią usta.

Sharingan UzumakiWhere stories live. Discover now