I

3.5K 198 16
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Lekko się uśmiechnęłam wychodząc z gabinetu Minato. Było miło popatrzeć jak utarłam nosa dwójce geniuszów. Włożyłam ręce do kieszeni płaszcza. Wolnym krokiem zmierzałam w kierunku wyjścia. Nie miałam co robić, a do nowego mieszkania niezbyt mi się śpieszyło. Postanowiłam pozwiedzać. Nie zwracając uwagi na otoczenie poczułam lekkie popchnięcie. Uniosłam głowę do góry. Widząc blond włosom czuprynę przywołałam na twarz obojętny wyraz twarzy. Moje brwi uniosły się do góry. Właśnie przede mną stała młodsza kopia hokage. Był przystojnym młodzieńcem o diabelnie błękitnych oczach. Niczym niebo. Jego twarz zdobiły delikatne trzy kreski po obu policzkach. Na twarzy mogłam dostrzec szczery, wesoły uśmiech. Był niewiele niższy ode mnie lecz sylwetka była wypracowana. Podejrzewałam, że przez wieloletnie treningi. Nieznajomy nerwowo podrapał się po karku. Na ten gest moje kąciki ust drgnęły ku górze.

- Przepraszam, dattebayo! Nie zauważyłem cie.

- Nie szkodzi. - odpowiedziałam cały czas przyglądając się. Ten tylko jeszcze bardziej się zakłopotał. Zaśmiałam się w duchu.

- Mam coś na twarzy?

- Nie, po prostu widać, że jesteś synem czwartego. - lekko się uśmiechnęłam. Chłopak był naprawdę uroczy. Blondyn wypiął dumnie pierś do przodu.

- Jestem Naruto Namikaze. A ty?

- Fumiko... Po prostu mów do mnie Fumiko. Było miło cie poznać. Nie przeszkadzam. - posłałam mu zdawkowy uśmiech. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w obranym przeze mnie wcześniej kierunku. Po chwili znajdowałam się już na zewnątrz. Przymknęłam powieki delektując się odgłosami wioski i przyjemnym wiatrem który powiewał. Nie było mi dane zbyt długo delektować się tą chwilą. Słysząc głos Uchihy otwarłam powieki i spojrzałam na niego. Zmarszczyłam nos. Nie przepadałam za nim, a raczej za całym ich rodem.

- Tutaj jest zguba.

- Nie jestem zguba. - burknęłam z niezadowoleniem. Wyjęłam dłonie z kieszeni. Patrzyłam na jego twarz. A raczej maskę. Jak dobrze znałam ten wyraz twarzy. Twarzy która ukrywa przed innymi swoje uczucia.

- Hokage-sama kazał mi, żebym oprowadził cie po wiosce.

- Poradzę sobie. - odpowiedziałam buńczucznie. Nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Zerknęłam na niego po czym ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam, gdzie idę lecz w końcu prędzej, czy później znajdę mieszkanie, nie?  Po chwili chłopak zrównał ze mną krok, lekko przekrzywił głowę w moją stronę.

- Itachi Uchiha jestem, a ty?

- Fumiko Uzumaki - odpowiedziałam z rezerwą. Jaki on był natrętny, chociaż z drugiej strony rozkaz to rozkaz. Zreflektowałam się. Postanowiłam, być miła mimo, że to nie leżało w mojej naturze. Nie miałam przyjaciół i jakoś mi to nie przeszkadzało. No dobra. Może czasami. Posłałam mu lekki uśmiech. Widząc zaskoczenie w jego oczach miałam ochotę się zaśmiać. Po chwili zastanowienia dodałam.

- A więc możesz Itachi mnie oprowadzić po Konocha. - kiwnął głową po czym przejął rolę przewodnika. Musiałam przyznać, że nie był gadułą co mi pasowało. Nie lubiłam zbędnej konwersacji. Co jakiś czas wtrącał jakieś zdanie na co kiwałam ze zrozumieniem. Minęły dwie godziny nim dotarliśmy pod jakiś biały budynek. Spojrzałam na towarzysza pytającym wzrokiem.

- Oto twoje mieszkanie Fumiko. Mam nadzieję, że się zaaklimatyzujesz.

- Też mam taką nadzieję. - odpowiedziałam z przekąsem. Wyjęłam klucze z kieszeni. Trzymając je w dłoni przyglądałam się im.

- Na długo tutaj zostajesz?

- Nie wiem. Sama nie wiem. - odpowiedziałam z roztargnieniem. Wzięłam się w garść i spojrzałam na Itachiego. Był przystojny. Z całą pewnością mógł się podobać dziewczyną. Ten nie dając za wygraną ponownie spytał.

- Skoro zostajesz na dłużej, przynajmniej z tego wnioskuje to gdzie twoje bagaże? - słysząc to pytanie mimowolnie się zaśmiałam. Odchyliłam poły płaszcza ukazując tym samym swój strój. Składał się ze specjalnych trampek shinobi, czarne zakolanówki, krótkie tego samego koloru spodenki z kieszeniami. Biała, luźna koszula powiewała w tym momencie na wietrze. Czarny pas przypięty jako pasek. Miał mnóstwo przegródek na zwoje.  Wyjęłam jeden z nich, a następnie podrzuciłam w powietrzu łapiąc go.

- Widzisz cały mój dobytek znajduje się w tym zwoju. - lekko się uśmiechnęłam. Widząc jak kąciki jego ust się uniosły poczułam jakieś nieokreślone uczucie. Wzruszyłam mimowolnie ramionami i schowałam przedmiot na jego miejsce.

- Rozumiem, w końcu specjalizujecie się w technikach pieczętujących.

- Zgadza się. Mimo, że nasz klan jest na wymarciu to nie oznacza, że nie przekazujemy sobie naszego dziedzictwa - spojrzałam na niego spod rzęs. Dodałam.

- Dziękuję za oprowadzenie.

- Nie ma za co. Wykonałem tylko powierzone mi zadanie. Jutro o 8 przyjdę po ciebie.

- Przyjdziesz?

- Niestety, w najbliższej przyszłości jesteś na mnie skazana. - na jego twarzy zawitał kpiący uśmiech. Odpowiedziałam tym samym.

- Nie martw się Uchiha. Nie będę miała ślinotoku na twój widok jak pozostałe twoje adoratorki. Do zobaczenia. - po tych słowach ruszyłam w stronę drzwi. Nie odwracałam się. Nadal wyczuwałam jego chakre.


I tyle w dzisiejszym rozdziale. Mam nadzieję, że się spodoba. To moje pierwsze ( drugie ) takie opowiadanie, gdzie jestem główną postacią także ten teges xD No także nie przedłużając, miłego wieczoru. Liczę na wasze komentarze i gwiazdki pod notką :P

Sharingan UzumakiWhere stories live. Discover now