XXXVIII

929 57 13
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.




"Kochać jest łat­wo. To, można po­wie­dzieć, jak z sa­mocho­dem: wys­tar­czy włączyć sil­nik, do­dać ga­zu i wyz­naczyć so­bie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak prze­jażdżka z kimś in­nym, je­go sa­mocho­dem. Na­wet, jeśli uważasz te­go ko­goś za dob­re­go kierowcę, zaw­sze po­zos­ta­je ten pod­skórny strach, że może się po­mylić, a wte­dy w ułam­ku se­kun­dy wys­trze­licie obo­je przez przed­nią szybę na spot­ka­nie śmier­ci. Być kochaną może oz­naczać naj­większy koszmar. Bo miłość to re­zyg­nacja z pa­nowa­nia nad włas­nym lo­sem. A co się sta­nie, jeśli w połowie dro­gi pos­ta­nowisz zawrócić al­bo skręcić w bok, a nie masz na to ja­ko pa­sażer żad­ne­go wpływu?"




W końcu nadszedł upragniony wieczór.  Nareszcie mogłam odpocząć. Powieki same mi się przymykały jednak nie narzekałam, a na twarzy widniał sztuczny uśmiech. Po całym dniu zaczęły mnie boleć mięśnie mimiczne. Na dodatek ta afera z ojcem Sasuke dobrze nie wpłynęła na moje samopoczucie. Zimny wiatr powiał co wprawiło moje kosmyki włosów w powiew lekko zasłaniając moją bladą twarz. Czując chakre mojego chłopaka uniosłam minimalnie kąciki ust. Uliczki o tej porze były niemal opuszczone przez co było bardzo cicho. Moi goście z Konohy już kilka godzin temu opuścili moją wioskę. Niemal niezauważony przemknął w ciemności tylko po to, aby znaleźć się za mną. Objął mnie w tali, oparłam się o jego rozgrzany tors przymykając przy tym powieki. Pewnie sobie nawet nie zdawał sprawy jak bardzo brakowało mi jego bliskości w ciągu całego dnia. Jak bardzo zaczynałam potrzebować jego warg, uśmiechu, tęczówek, ciepła i zapachu. Zaczynałam sobie uświadamiać, że prawdopodobnie uzależniam się od niego. A to było złe. Uzależnienia w końcu są złe. A co jeżeli pewnego dnia zabraknie mojego narkotyku? Przecież narkomani wariują. Czy ze mną byłoby podobnie? Bałam się, że odpowiedź byłaby twierdząca dlatego tak kurczowo starałam się nie myśleć o przyszłości.

- Kocham cie Fumiko, stęskniłem się za tobą. - mruknął wprost do mojego ucha. A mnie owiał jego ciepły oddech sprawiając, że po moim ciele przeszedł delikatny dreszcz. Zagryzłam dolną wargę. Odwróciłam się przodem do niego. Będąc niższa o dobre dziesięć centymetrów musiałam patrzyć na niego z dołu. Lekko zmarszczyłam brwi jednak ten gest zniknął tak szybko jak się pojawił. Podziwiałam w świetle księżyca jego przystojną twarz. Czarne kosmyki włosów wymknęły się z kitki i opadły na bladą twarz. Kości policzkowe delikatnie się rysowały. Pełne wargi były wygięte w łobuzerskim uśmiechu. Położyłam swoją drobną dłoń na policzku mężczyzny. Lekko się schylił, bym nie miała problemu go dosięgnąć. Jednak nie zrobił nic więcej nie chcąc mi przeszkadzać. Wpatrywałam się w jego czarne oczy które były takiego koloru z powodu ciemności. Wygięłam kąciki ust do góry. Zaczęłam sunąć opuszkami po kościach policzkowych, powiekach które przymknął czując mój dotyk. Następnie wysokie czoło które w tym momencie nie zdobił ochraniacz. Następnie zsunęłam palce na nos, podbródek, aż dotarłam do tych rozkosznie pełnych, a zarazem miękkich ust. Lekko ugryzł mnie w palec wskazujący. Uśmiechnęłam się. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał i tylko my na świecie istniejemy. Stanęłam na palcach, położyłam obie dłonie na jego policzkach po czym musnęłam lekko wargi Uchihy. Odwzajemnił gest. Z czułością zaczęłam go całować na co postać przede mną zdecydowała się je pogłębiać. Cicho mruknęłam z zadowoleniem. Ręce które mnie obejmowały w tali przyciągnęły do siebie. Oderwałam się od ust partnera tylko po to, aby stykać się z nim czołem. Wpatrywaliśmy się w siebie.

Sharingan UzumakiWhere stories live. Discover now