Dotarliśmy na miejsce. Znaleźliśmy się w samym środku oblężenia. Rozejrzałam się spod przymrużonych powiek na otoczenie. Zaczęłam liczyć wrogów. Trzy, pięć, sześć, dziesięć. Dziesięciu żywych ninja. A jeszcze kilkunastu martwych leżało na ziemi. Przeniosłam spojrzenie na kolegę z drużyny. Na jego twarzy dostrzegłam wyczerpanie. Ostrożnie zsiadłam z Mi. Usiadłam na trawie. Od razu obok mnie znalazł się Naruto. Oparłam głowę o jego bark. Ciężko oddychając spojrzałam na Itachiego który włączył się w wir walki. Zacisnęłam dłoń w pięść. Męczyła mnie bezsilność. Spojrzałam na pumy które jakby czekały na rozkaz. Miałam zamiar im go wydać, lecz zniknęły w obłokach dymu. Nie miałam już wystarczającej ilości chakry. Przeklęłam pod nosem. Zatroskane niebieskie tęczówki popatrzyły na mnie.
- Nie martw się Fumiko. Będę cie ochraniał. - kiwnęłam głową. Ponownie spojrzałam na Shisuiego który niemal nie miał chakry. A to oznaczało, że możemy przegrać. W naszą stronę poleciało kilka kunai. Blondyn zerwał się na równe nogi. Stanął przede mną i zaczął kontratakować. Odbił wszystkie, spojrzał na mnie kątem oka. W tym momencie nie przypominał tego dzieciaka którego poznałam na wyspie. Był poważny i mężny. Uniosłam kąciki ust do góry. Spojrzałam na zwoje. Drżącą ręką wyciągnęłam ten czerwony. Odpieczętowałam notkę pieczętującą. Znajdowały się tam zasoby chakry. Zwój z powrotem schowałam do paska. Zerknęłam na plecy Naru.
- Naruto? - szepnęłam cicho. Odwrócił się do mnie. Przyklęknął na lewe kolano.
- Tak? - odpowiedział. Podałam mu kartkę. Spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Westchnęłam.
- Musisz dotrzeć do Shisuiego. Daj mu tą notkę. W niej znajduje się chakra. Musi ją sobie położyć na ramieniu i wykonać trzy pieczęcie. Zając, koń, tygrys. Idź. - kiwnął głowę chociaż widziałam, że się waha. Pomiędzy ochroną mnie, a pomocą Uchihy. Posłałam mu słaby uśmiech. Wyciągnęłam z kabury kunaia do ochrony. Co prawda ledwo trzymałam go w dłoni lecz za nic bym się do tego nie przyznała. Ku memu zaskoczeniu za moimi plecami zmaterializował się wrogi shinobi. Odwróciłam się w momencie, gdy zadawał mi cios. W tym momencie stało się coś dziwnego. A mianowicie moja sylwetka została objęta przez dłoń kościotrupa świecącego na czerwono. Spojrzałam w bok. Moim oczom ukazało się Susanno Itachiego. A jego dłoń chroniła mnie przed przeciwnikiem. Posłałam mu słaby uśmiech. Jednym ruchem zabił przeciwnika. Widziałam w jego oczach wściekłość. Zresztą sam Uchiha wyglądał na wyczerpanego. Czułam się w tym momencie strasznie bezużyteczna. Zacisnęłam z bezsilności dłonie. Powędrowałam spojrzeniem w stronę Namikaze. Akurat w tym momencie przekazywał czarnowłosemu notkę. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Kiwnęłam głową. Krótkowłosy położył sobie notkę na ramie i wykonał pieczęcie. Po jego sylwetce wywnioskowałam, iż mój pomysł zadziałał. W kilka sekund wykończył resztę wrogów. Moje ręce zadrżały. Upadłam na miękką trawę. Nagle obok mnie znalazła się reszta. Czyjeś dłonie mnie uniosły i przytuliły do swojego torsu. Otwarłam oczy. Ujrzałam dobrze znane sobie tęczówki.
YOU ARE READING
Sharingan Uzumaki
FanfictionWitam. To już kolejna moja książka tutaj. Pewnego dnia do Konohy zawitała białowłosa kunoichi. Tam jej życie krzyżuje się z pewnym członkiem Klanu Uchiha. Dziewczyna z pozoru obojętna na wszystko i wszystkich zamieszkuje wioskę. Ma swoje cele, marz...